Rozdział 8.

3.2K 130 19
                                    

Clarke's Pov

Obudziło mnie delikatne gładzenie po głowie. Wiedziałam, że jak tylko otworzę oczy zobaczę kobietę, która doprowadza mnie do szaleństwa. Chciałam przedłużyć tą chwilę zbliżając się do niej żeby ją pocałować, gdy usłyszałam znajomy głos, który definitywnie nie należał do Lexy!

Abby: Dzień dobry córeczko.

Clarke: Mama - krzyknęłam zdziwiona!? Co ty tu robisz?!

Abby: Chciałam cię obudzić i się pożegnać, a kogo się spodziewałaś? Zapytała zdziwiona moją reakcją.

Clarke: Nikogo, po prostu zaskoczyłaś mnie – skłamałam.

Rozglądnęłam się po pokoju, zastanawiając się, gdzie jest Lexa. Nie wiem co się z nią stało, ale cieszę się, że mama nie nakryła nas razem.

Clarke: Daj mi chwilę, ubiorę się i możemy iść.

Ciężko było mi się kolejny raz z nią żegnać, ale tłumaczyłam sobie, że jak tylko wszystko się wyjaśni zobaczymy się ponownie. Mam nadzieję, że nie potrwa to długo. Lexa również, przyszła się pożegnać. Obiecała mamie, że będzie się mną opiekować.

Gdy wyjechali zaproponowała mi wspólny spacer. Byłyśmy same, więc zapytałam ją o rozmowę z Titusem. Był oczywiście przeciwny temu, żebym została. Lexa według niego powinna mnie zabić i to rozwiązałoby wszystkie ich problemy, a tak czeka ich konfrontacja z królową lodu, po którą Lexa posłała. Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Może Titus ma rację? Lexa zauważyła moje zamyślenie i zwątpienie na twarzy.

Lexa: Nawet o tym nie myśl. Zabicie ciebie nic by nie zmieniło. Królowa Nia, zawsze będzie dążyć do swojego celu, takim czy innym sposobem.

Zdziwiłam się z jaką łatwością domyśliła się co mi chodzi po głowie.

Clarke: Gdybyś mnie zabiła, rozwiązałabyś problem Wanhedy, wtedy by ci się nie przeciwstawiła.

Lexa: Znalazłaby milion innych powodów, aby podważyć mój autorytet i przejąć władzę. To się nie skończy dopóki ona będzie żyła.

Clarke: Czyli chcesz wykorzystać to co się stało, to że zostałam porwana i się jej pozbyć?

Lexa: Jeśli tylko udowodnię jej, że to ona za tym stoi, to z miłą chęcią ją zabiję. Clarke tak będzie najlepiej zarówno dla moich jak i dla twoich ludzi.

Wiedziałam, że Lexa ma rację, ale nie cieszyło mnie, że kolejna osoba może zginąć z mojego powodu.

Clarke: Kiedy królowa Nia przybędzie do Polis?

Lexa: Powinna tu być za dwa, góra trzy dni.

Clarke: A co z tymi porywaczami, udało ci się coś ustalić. Chyba musiał im ktoś pomagać. Sami nie dostali by się do środka niepostrzeżeni?

Lexa: To prawda, dotarłam do ludzi którzy zostali przekupieni i im w tym pomogli.

Clarke: Kim oni są, udało się od nich coś dowiedzieć?

Lexa: Niestety nic nie powiedzieli i już nie będą mieli okazji tego zrobić.

Z jej twarzy nie wyczytałam żadnych emocji. Czy zabijanie ludzi przychodzi jej z taką łatwością? Czasem naprawdę mnie to przeraża, ale z drugiej strony wiem, że musi taka być. Jest kim jest. Pokazanie słabości wiązałoby się z utratą stanowiska, a to z kolei ze śmiercią. Z drugiej strony to, że nie pokazuje uczuć nie znaczy, że nic nie czuje. Domyślam się jakie jest to dla niej trudne.

Clexa - Miłość jest słabościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz