Rozdział 36.

1.8K 100 2
                                    

Clarke's Pov

Luna mimo naszych sprzeciwów kontynuowała opowieść. Z niemałą satysfakcją opowiedziała o wspólnej nocy z Lexą, podkreślając, że to był pierwszy raz Lexy, czego sama już zdążyłam się wcześniej domyślić. Świadomość tego, że Luna jest pierwszą dziewczyną z jaką była Lexa i ta dziewczyna stoi przede mną, wcale nie pomniejszał mojej zazdrości. Luna liczyła, że uciekną razem, a gdy zdobędą poparcie klanów i będą odpowiednio silne wrócą do Polis, żeby wspólnie sprawować władzę. Niestety dla Luny, Lexa nie chciała się na to zgodzić, bo oznaczałoby to wojnę między klanami i niepotrzebny rozlew krwi. Rano nadszedł czas na ostateczne pożegnanie. Luna musiała zniknąć. Ukryć się gdzieś daleko i nigdy nie ujawnić, a Lexa miała powiedzieć, że zabiła dziewczynę. Na dowód tego Lexa, rozcięła rękę dziewczyny, aby wymazać w czarnej krwi swój miecz. Wiedziała, że Titus dokładnie ją oglądnie w poszukiwaniu rany, aby się upewnić, że to nie krew Lexy. Niestety dziewczyny zostały zaskoczone przez wojowników, których wysłał Titus na poszukiwanie Luny oraz Lexy. Lexa musiała ich zabić, aby ich plany mógł zadziałać.

Luna: Tak bardzo chciałam z tobą być, jeślibyś tylko chciała mogłybyśmy rządzić razem.

Lexa: Wiesz, że to nie było możliwe. Jedynym wyjściem aby uniknąć rozlewu, krwi było upozorowanie twojej śmierci.

Luna: Nie wyobrażałam sobie życia bez ciebie. Dlatego, gdy tylko puściłaś mnie ze swoich ramion, rzuciłam się w przepaść.

Lexa: Całe życie obwiniałam się o twoją śmierć, a ty miałaś się dobrze przez te wszystkie lata.

Luna: Dzięki temu nie musiałaś kłamać, że nie żyję i nie myślałaś o mnie. Mogłaś ułożyć sobie życie z kimś innym.

Lexa ledwo się trzymała pod wpływem słów dziewczyny. Nigdy mi o tym nie opowiedziała, co tylko potwierdzało fakt, jakie to było dla niej trudne.

Luna: A skoro tego nie zrobiłaś do tej pory, pomyślałam, że skoro Titus nie żyje nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy były razem i razem rządziły jako ostatni Natblidzi.

Luna podeszła bliżej do Lexy wyciągając do niej rękę. Wyglądała jakby chciała ją przytulić, pocieszyć. Tego było już za dużo. Musiałam zareagować, gdyż dziewczyna cały czas lekceważyła moją osobę. Złapałam ją za wyciągnięty nadgarstek i ścisnęłam z całej siły.

Clarke: Jeśli jakimś cudem to do ciebie jeszcze nie dotarło, to powtarzam po raz kolejny, że jesteśmy z Lexą razem. Żyjemy razem i wszyscy o tym wiedzą, więc nie udawaj że ty nie wiesz. Przestań więc snuć chore plany w swojej głowie i zostaw nas w spokoju.

Dziewczyna natychmiast, gdy skończyłam mówić, wyrwała rękę z mojego uścisku i zanim zdążyłam zareagować wyciągnęła swój miecz, który zapewne dosięgnąłby mojego gardła, gdyby nie reakcja Lexy. Lexa zablokowała uderzenie Luny, wytrąciła jej miecz z ręki i to teraz ona stała z wymierzoną bronią w jej stronę. Wyraz je twarzy zmienił się w sekundzie. Zniknęła zagubiona i roztrzęsiona dziewczyna, a wróciła bezuczuciowa Heda.

Lexa: Kto atakuję Clarke, atakuję mnie, to również wiedzą wszyscy moi poddani. Zostaniesz za to ukarana.

Ruszyłyśmy w kierunku wieży. Luna szła przed nami. Nic już nie mówiła. Jej mina wskazywała, że była zaskoczona jak potoczyła się cała sytuacja, a wręcz zawiedziona. Gdy Lexa zobaczyła pierwszych strażników, kazała im odprowadzić Lunę do celi i tam ją zamknąć. Chciałam, abyśmy wróciły do pokoju i porozmawiały o tym co się stało, ale Lexa stwierdziła, że musimy wrócić na przyjęcie. Wiedziałam, że była to tylko wymówka, ale stwierdziłam, że potrzebuję czasu, żeby sobie to wszystko przemyśleć.

Clexa - Miłość jest słabościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz