12. Nowa szkoła.

17.4K 773 17
                                    

Miesiąc później


Nawet nie wiem, kiedy zleciały wakacje. Żałowałam, że ten piękny czas się już skończył, bo jak pewnie możecie się domyślić – nie lubię szkoły.

Jeśli myślicie, że w ciągu tego miesiąca między mną a Nathanem do czegoś doszło, to was rozczaruję. Owszem, spotykaliśmy się i to często, ale żadne z nas nie wykonało żadnego gestu, który miałby prowadzić do czegoś więcej. Z jednej strony cierpiałam z tego powodu, ale z drugiej – czego miałam oczekiwać ? Przyjaźnimy się i tyle – koniec, kropka.

- Hej, gotowa ? – zapytała Mary, wchodząc do naszego domu. Był poniedziałek, ósma rano i dziewczyna przyjechała po mnie samochodem, byśmy mogły razem pojechać do szkoły.

- Tak, już idę. – powiedziałam, biorąc torbę i zamykając drzwi na klucz. Dylan zdążył już wyjść do pracy – Jak tam ?

- Strasznie mi się nie chce. – jęknęła Mary – Niech wrócą wakacje.

- Nie ma tak dobrze. – zaśmiałam się.

- Powiedziała ta, co kocha szkołę. – sarknęła moja przyjaciółka.

- Dobrze wiesz, że kocham szkołę tak samo jak ty. – wytłumaczyłam – Ale narzekaniem nic nie zmienisz, więc po co strzępić język ?

Mary spojrzała na mnie uważnie, po czym niechętnie stwierdziła:

- Może masz rację....

- Już wiem, czemu jesteś jak chmura gradowa ! – wykrzyknęłam, gdy dojechałyśmy na parking szkoły.

- No, czemu ?

- Bo Dylana nie ma już tydzień i wróci dopiero za dwa dni. – powiedziałam z wyższością – Po prostu za nim tęsknisz.

- A ty niby nie tęsknisz za Nate'em ? – rzuciła, wysiadając z samochodu. Tu mnie miała. Mimo, że nie chciałam dać tego po sobie poznać, tęskniłam za nim jak cholera.

- Ja i twój brat to inna historia. – próbowałam wybrnąć – My nie jesteśmy parą. To nie to samo.

Dziewczyna spojrzała na mnie z politowaniem, ale nic więcej nie powiedziała. W ciszy weszłyśmy do szkoły.


********


- Ale super, mamy większość zajęć razem ! – wykrzyknęła Mary, tuląc mnie do siebie.

- Też się cieszę. – zaśmiałam się, odwzajemniając uścisk – To gdzie najpierw ?

- Biologia w sali 20 A. – odpowiedziała, zerkając na plan.

Zerknęłam zegarek i okazało się, że mamy tylko pięć minut do rozpoczęcia lekcji.

- Chodź, bo zaraz się spóźnimy. – pociągnęłam ją za sobą.

Do klasy dotarłyśmy tuż przed dzwonkiem. Całe szczęście, nauczyciela jeszcze nie było. Prawie wszystkie miejsca były już zajęte, ale zauważyłam wolną ławkę na końcu sali, tuż przy oknie. Szybko ruszyłam w tamtym kierunku, dlatego nie zauważyłam torby, która leżała praktycznie na środku podłogi i ją kopnęłam.

- Uważaj jak leziesz. – powiedziała jakaś dziewczyna piskliwym głosem. Spojrzałam na nią i od razu wiedziałam, że z całą pewnością się nie polubimy. Była to farbowana blondynka z włosami do pasa, bardzo zielonymi oczami (na pewno nosi soczewki), perfekcyjnie zrobionym manikiurem, mocno wymalowana i ubrana w bardzo skąpą sukienkę, która ledwie co przykrywało. Aż dziw, że ktokolwiek wpuścił ją tak ubraną do szkoły.

- Odwal się, Stacy. – warknęła zza mnie Mary.

- Coś ty powiedziała ? – oburzyła się tamta.

- To co słyszałaś. – tym razem ja się odezwałam, zerkając na nią z mordem w oczach. Znałam takie jak ona – myślą, że mogą wszystko i uważają się za królowe szkoły tylko dlatego, że ich rodzice są dziani.

- Jeszcze tego pożałujesz. – zagroziła mi, zaciskając zęby.

- Taaa..., jasne. – machnęłam na nią ręką i usiadłam w ławce.

- Wow, nieźle sobie z nią poradziłaś. – powiedziała Mary z podziwem – Zazwyczaj wszyscy są wobec niej potulni jak baranki.

- Czemu ?

- To córka dyrektora szkoły. – wytłumaczyła. Przez resztę lekcji milczałyśmy, bo przyszedł nauczyciel i zaczął sprawdzać obecność.

Widziałam, że Mary esemesuje z kimś przez całą lekcję, dlatego na przerwie spytałam:

- Z kim tak pisałaś ?

- Z Dylanem. – uśmiechnęła się – Pytał jak tam u nas i do której mamy dzisiaj zajęcia.

- A co u mojego brata ?

- W porządku, ale mają sporo roboty. – zasmuciła się – Nie mogę się doczekać, kiedy go zobaczę.

- Nie martw się, dwa dni szybko zlecą. – pocieszyłam ją, obejmując ramieniem.

- Obyś miała rację. – mruknęła niepewnie.


********


Dzień w szkole minął mi nawet szybko. Praktycznie wszystkie lekcje mam razem z Mary, oprócz plastyki, WF – u i literatury, więc nie jest źle. Przynajmniej nikt nie patrzy na mnie, jakbym miała na czole napisane ,,NOWA".

Wychodziłyśmy właśnie razem ze szkoły, gdy zauważyłyśmy, że przy wejściu zebrał się mały tłumek.

- Jejku, jakie ciacho. Chyba do niego idę. – usłyszałam irytujący głos Stacy.

- No, jak jakiś aktor po prostu. Ten drugi z resztą też. – odpowiedziała jedna z jej przyjaciółeczek.

- A jakie mają bryki. Na pewno są dziani. – dodała kolejna.

Razem z Mary dopchałyśmy się na początek, żeby zobaczyć, o co tyle halo. Kiedy zobaczyłam, kto stoi przed nami oparty o samochód, aż mnie zamurowało.

Przed budynkiem szkoły stał Dylan, a obok niego Nate.

Gdy Mary zobaczyła mojego brata, rzuciła mu się z piskiem w ramiona, a on złapał ją ze śmiechem i okręcił się z nią dookoła.

Po chwili moje oczy padły na Nate'a. Mężczyzna patrzył na mnie z szerokim uśmiechem na ustach, który sięgał jego oczu. Niepewnie wyciągnął ramiona w moim kierunku, a ja bez chwili namysłu wpadłam w jego uścisk, oplatając go nogami w biodrach.

- Tak bardzo za tobą tęskniłem. – wymruczał w moje włosy.

- Ja za tobą też. – powiedziałam, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi.

- Co wy tu w ogóle robicie ? – spytała Mary, gdy mężczyźni nas już puścili – Mieliście wrócić dopiero pojutrze.

- Ale udało nam się załatwić wszystko szybciej i wrócić do was. – wytłumaczył Dylan, wzruszając ramionami – Lepiej stąd chodźmy, bo mamy niemałą widownię.

Wszyscy obejrzeliśmy się za siebie i zobaczyliśmy, że Stacy i jej świta wraz z paroma innymi osobami patrzą na nas z zazdrością wymieszaną z niedowierzaniem.

- Chodźmy do domu. – powiedziałam, wsiadając do samochodu Nathana.


Uratuj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz