18. Ucieknę mu.

15.4K 715 9
                                    

Kiedy zrobiło się ciemno, zaczęłam poważnie rozmyślać. Muszę znaleźć sposób i uciec, bo zaczyna się robić nieciekawie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że Brad jest niezrównoważony. No bo kto normalny porywa swoją byłą dziewczynę i więzi w jakimś domku na pustkowiu ? Pomijam już próbę gwałtu.

Moje rozmyślania przerwał dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Po chwili drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł Brad.

- Mógłbyś mnie rozwiązać ? – spytałam – Chciałabym pójść do łazienki, a potem położyć się na łóżku. – widząc, że się waha, kontynuowałam – Przecież i tak jestem tu zamknięta na klucz. Poza tym, jesteśmy na środku pustkowia: nawet gdybym chciała, to nie mam dokąd uciec.

Widziałam, że rozmyśla nad moją prośbą i na całe szczęście podszedł i schylił się, rozwiązując sznur na moich nogach. Niewiele myśląc, uniosłam kolano do góry i kopnęłam go z całej siły w twarz. Brad stęknął i przewrócił się na podłogę, łapiąc się za nos, z którego leciała krew – podejrzewam, że był złamany.

Szybko poradziłam sobie z węzami na rękach, po czym biegiem ruszyłam do drzwi. Mężczyzna chwycił mnie za kostkę, chcąc zatrzymać, ale wyszarpnęłam się z jego uścisku, kopiąc w bok. Brad złapał się za brzuch i skrzywił z bólu, zwijając się w kłębek.

Nie tracąc czasu, wybiegłam z domu.

Dobra, co teraz ? Obok domku stał zaparkowany stary Mercedes, którym przywiózł mnie tu Brad, ale nie miałam czasu wracać do środka i szukać kluczyków.

Usłyszałam, że Brad podnosi się z ziemi i wiedziałam, że zaraz zacznie mnie ścigać.

Niewiele myśląc, pobiegłam przed siebie. Może to nie było najmądrzejsze z mojej strony, bo byłam sama w ciemnym lesie, w środku nocy. Jak natrafię na jakieś dzikie zwierzęta, to po mnie.

Zatrzymałam się na moment i po chwili namysłu ruszyłam w stronę, z której jak podejrzewam, przyjechaliśmy.

Jedno było pewne – bałam się jak cholera. Ciemny las, środek nocy i ja sama, nie wiedząc nawet, gdzie jestem.

Za każdym razem jak usłyszałam dźwięk łamanej gałązki albo pohukiwanie sowy, przeżywałam mini zawał.

Nie wiem, jak długo szłam, ale w końcu zobaczyłam asfaltową drogę. Oblała mnie fala ulgi.

Byłam wyczerpana, wycieńczona i powoli traciłam nadzieję. Jednak gdy zobaczyłam przed sobą tę drogę, siły jakby mi wróciły.

Był środek nocy, więc nic nie jechało, ale zawsze to lepiej iść poboczem drogi, aniżeli ciemnym lasem.

Powoli ruszyłam drogą w kierunku, jak podejrzewałam, miasta. Szłam dość powoli, ponieważ ledwie stałam na nogach – podejrzewam, że po części przez zwykłe zmęczenie, a po części przez to że spadł mi poziom adrenaliny.

Kilka razy musiałam robić postój, bo brakowało mi tchu. W tym czasie żaden samochód nie minął mnie na drodze – w sumie to dziwne, Brad mnie nie ściga ? Chyba że był przekonany, że nie wyszłam z lasu i tam mnie szuka.

Nie wiem, ile czasu minęło, ale podejrzewam że przynajmniej dwie godziny, gdy w końcu zobaczyłam przed sobą światła miasta.

Stanęłam na chwilę i odetchnęłam z ulgą. Dałam radę, pomyślałam. Zastanawiałam się, czy Dylan i inni mnie szukają. Jestem pewna, że tak, ale mam nadzieję, że nie wariują z niepokoju.

Szłam pustą ulicą, oświetloną przez lampy uliczne, kiedy obok mnie zatrzymał się samochód. Już chciałam uciekać, przekonana że to Brad albo jakiś gwałciciel, ale gdy zobaczyłam kto siedzi za kierownicą, oniemiałam z wrażenia.

Uratuj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz