21. Jakbym miała mało problemów...

14.1K 639 13
                                    

Wysiadając z samochodu, zauważyłam, że przed wejściem do szkoły stoi Stacy wraz ze swoją świtą.

- Oooo, Melanie ! – wykrzyknęła – A czemuż to cię wczoraj nie było ? Ciebie też, Mary.

- Nie twój interes. – warknęła Mary i pociągnęła za sobą.

- A ! – krzyknęła blondi, niezrażona zachowaniem mojej przyjaciółki – Zapomniałabym zapytać. Ci goście przejrzeli w końcu na oczy i was rzucili, czy wciąż są zaślepieni ?

- Wyobraź sobie, że wciąż jesteśmy razem. – powiedziałam przesłodzonym głosem – Nawet planujemy razem zamieszkać. Nate kupił już dom na przedmieściach.

Z satysfakcją patrzyłam, jak uśmiech spełza z ust Stacy i zostaje zastąpiony przez grymas.

- Musiałaś jej o tym powiedzieć ? – zapytała Mary z krzywym uśmieszkiem na twarzy, siadając w ławce obok mnie.

- Oj tak, nie mogłam się powstrzymać. – westchnęłam.

- Moja szkoła ! – przybiłyśmy sobie z Mary piątkę.

- A widziałaś jej minę ? – spytałam, dławiąc się ze śmiechu.

- Jasne ! – roześmiała się moja przyjaciółka – Wyglądała, jakby miała zjeść coś ohydnego.

- Dobrze jej tak. W końcu ją ktoś sprowadzi na Ziemię.

- Dogryzanie Stacy to nasze powołanie.

- Dokładnie.

Więcej nie rozmawiałyśmy na ten temat, bo blondi weszła do sali, a chwilę po niej pojawił się nauczyciel.


********


- Pamiętasz, że w weekend przyjeżdżają twoi rodzice ? – zapytała mnie Mary w porze lunchu.

- Tak, pamiętam. – mruknęłam – Zastanawiam się, jak mam im powiedzieć o porwaniu.

- Będzie dobrze, zobaczysz. – ścisnęła mnie za rękę.

- Oby.

Mary otwierała już buzię, by coś powiedzieć, ale przeszkodził jej dzwonek.

- Lepiej się zbierajmy. – powiedziałam, przewieszając torbę przez ramię.

Reszta zajęć zleciała mi całkiem szybko. Nawet Stacy nie była tak upierdliwa jak zwykle, co mnie trochę zaskoczyło.

- Jedziesz ze mną do domu ? – spytałam Mary.

- W sumie to czemu nie. – wzruszyła ramionami, siadając za kierownicą – Nie mamy dużo zadane na jutro, a poza tym obiecałam Nate'owi, że będę cię pilnować.

Przewróciłam oczami.

- Błagam, nie zaczynaj. – jęknęłam.

Dziewczyna roześmiała się i powiedziała:

- Dobra, dobra. Sorry.


Po drodze zatrzymałyśmy się jeszcze w supermarkecie i, korzystając z okazji, zrobiłam zakupy. Wczoraj wieczorem, gdy zajrzałam do lodówki, zauważyłam, że niedługo jedyną rzeczą, która w niej będzie to światło.

- Za bardzo dbasz o Dylana. – stwierdziła Mary, gdy stałyśmy w kasie.

- A to czemu ? – spojrzałam na nią zdziwiona.

- Robisz mu zakupy, gotujesz obiady i kolacje, sprzątasz. – wyliczyła.

- Jakbyś zapomniała, ja z nim mieszkam. To chyba normalne, że robię zakupy. – powiedziałam z sarkazmem.

- No tak, ale chyba niedługo się wyprowadzisz, prawda ? – kiedy zauważyła, że nie wiem, o co jej chodzi, kontynuowała – Przecież masz zamieszkać z Nate'em, co nie ?

Mina mi zrzedła.

- Po naszej dzisiejszej scysji to nie wiem, czy dojdzie do mojej wyprowadzki. – mruknęłam.

- Oj, nie przesadzaj. – skarciła mnie – Każda para czasem się kłóci, to całkiem normalne.

- A ty kłócisz się z moim bratem ? – oparłam ręce na biodrach.

- Jasne. – rzuciła – Czasem nawet prowokuje kłótnie, żeby potem się godzić. – spojrzała na mnie z łobuzerskim błyskiem w oku.

- Weź... - trzepnęłam ją w ramię – Przez ciebie się rumienię.

- A ty i mój brat jeszcze nie...? – zapytała szczerze zdumiona.

Jeśli to w ogóle możliwe, zarumieniłam się jeszcze bardziej. Pewnie byłam teraz czerwona jak burak.

- Nie. – odpowiedziałam cicho – Ja nie jestem jeszcze gotowa, a on nie naciska.

- Nie martw się, z wami jest inaczej. – pocieszyła mnie, głaszcząc po ramieniu – Ja znam Dylana od paru ładnych lat, a ty Nate'a tylko kilka miesięcy. Na twoim miejscu też wolałabym zaczekać.

Uśmiechnęłam się do niej niepewnie.

Jej słowa dały mi trochę do myślenia. Co jeśli Nate oczekuje, że to zrobimy ?

No, oczywiście gdy zamieszkamy razem to normalne, że będziemy to robić – to naturalna kolej rzeczy. Przecież nie będziemy sypiać w oddzielnych sypialniach, nie jestem głupia.

Tylko co jeśli Nate nie chce czekać ? Jeśli tylko udaje, że moje wahanie mu nie przeszkadza, a tak naprawdę chciałby, żeby TO się stało już jakiś czas temu ?

Matko, przecież ja jak tylko o tym pomyślę, rumienię się jak głupia. Jakbym miała mało problemów, to jeszcze teraz to.

Westchnęłam i razem z Mary wyszłyśmy ze sklepu, kierując się na parking do samochodu.


Uratuj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz