27. Mamy go - cz. I.

13.3K 587 22
                                    

- Przepraszam za to, co powiedziałam wcześniej. – zaczęła Mary, gdy wieczorem wracałyśmy do domu.

- Czyli za co ? – spytałam, nie wiedząc o co jej chodzi.

- Za to, co powiedziałam o Jasonie. – wyjaśniła – Że na niego lecisz. Nie powinnam była tego robić. Dobrze wiem, że świata nie widzisz poza moim bratem. Po prostu...zobaczyłam, jak on na ciebie patrzy i poczułam, że muszę coś zrobić.

- Nic się nie stało, przecież się na ciebie nie gniewam. – przytuliłam ją do siebie – A jak on na mnie patrzył ?

Mary przewróciła oczami i rzuciła:

- Błagam, nie mów, że nie zauważyłaś. Wpatrywał się w ciebie jak ciebie jak zadurzony nastolatek.

- Eeee...- machnęłam ręką – nie przesadzaj.

- Wcale nie przesadzam. Lepiej na niego uważaj, bo jak mój brat się dowie, to wpadnie w szał, wierz mi.

- Proszę cię, nie mów mu nic o tym. – jęknęłam.

- Nie powiem, spokojnie. – uspokoiła mnie – Przecież ty nic nie zrobiłaś.

- Dzięki. – odetchnęłam z ulgą.

Nagle usłyszałam, że dzwoni mój telefon.

- Tak ? – zapytałam.

- Dzień dobry, tu Mike Johnson, rozmawialiśmy, gdy przyszła pani złożyć zeznania na byłego chłopaka. – usłyszałam.

- A tak, dzień dobry, coś się stało ? – spytałam zaniepokojona.

- Tak, ale proszę się nie martwić. – powiedział – Chciałem tylko powiadomić panią, że udało nam się go schwytać. Więc niedługo może pani się spodziewać wezwania od nas.

Odetchnęłam z ulgą.

- Dziękuję bardzo za informację. Do widzenia. – pożegnałam się.

- Do usłyszenia.

- Co się stało ? – spytała moja przyjaciółka.

- Policja złapała Brada. – odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko. Mary pisnęła i zamknęła mnie w uścisku.

- To super ! – krzyknęła – W końcu się od niego uwolnisz.

- Właśnie. Kamień spadł mi z serca.

- Nate i Dylan na pewno też się ucieszą. – powiedział, gdy wsiadłyśmy do samochodu.

- Oj, tak. – zaśmiałam się – Szczególnie Nate. Ostatnio jest tak nadopiekuńczy, że powoli mam go dość.

- Nie przesadzaj. – ofuknęła mnie przyjaciółka – Ja to bym się na twoim miejscu cieszyła. Jego nadopiekuńczość świadczy o tym, jak bardzo cię kocha.

- Wiem, ja jego też. – odparłam – Ale ja nie mam pięciu lat, umiem o siebie zadbać.

- Aj tam, daj mu się o siebie zatroszczyć. Dylan też bywa nadopiekuńczy, wierz mi. I mnie też to nieraz doprowadza do szału, ale z drugiej strony wolę, gdy o mnie tak dba, aniżeli miałby mieć mnie gdzieś.

- W sumie to masz rację. – powiedziałam po chwili zastanowienia.


********


Do domu dojechałyśmy dwadzieścia minut później. Zdziwiłyśmy się, gdy na podjeździe zauważyłyśmy samochód Dylana.

- Hej, a co wy robicie w domu tak wcześnie ? – spytałam, gdy w kuchni zobaczyłam mojego brata i chłopaka.

- Wyrobiliśmy się wcześniej z papierami i wzięliśmy wolne na resztę dnia. – wytłumaczył mój brat, przytulając do siebie Mary.

- A to czemu ? – zdziwiłam się.

- Zabieramy was na piknik. – oznajmił Nate.

- W listopadzie ? – niedowierzałam.

- Oj tam, nie marudź, tylko się ciesz. – ofuknął mnie mój brat – Idźcie się przebrać, za pół godziny wychodzimy.

- A, muszę wam coś powiedzieć. – zaczęłam, zanim poszłam się przebrać – Dzwonili do mnie dzisiaj z policji. Udało im się złapać Brada.

Nate podszedł do mnie, wziął na ręce i okręcił się ze mną dookoła.

- To świetnie, kochanie ! – wykrzyknął, całując mnie mocno i namiętnie w usta.

Zaśmiałam się głośno, gdy już postawił mnie na ziemi i odpowiedziałam:

- Też się cieszę.

- Dobra, gołąbeczki. - przerwał nam mój brat - Daj mi uściskać siostrę.

Podeszłam do Dylana, a on przytulił mnie mocno.

- Kocham cię siostra. - wymruczał w moje włosy.

- Ja też cię kocham, Dy.

- Dobra, idźcie się przebrać na górę, a my tu na was zaczekamy i przygotujemy coś do jedzenia na drogę. - zarządził Nate.

- Tak jest ! - zasalutowałyśmy mu żartobliwie i pobiegłyśmy na górę, do mojej sypialni.

- Pożyczysz mi coś ? - poprosiła Mary z oczami szczeniaka.

Zaśmiałam się z niej i rzuciłam:

- Jasne, że tak. Chodź i sobie coś wybierz.

- Kocham cię ! - rzuciła mi się na szyję.

- Ej, spokojnie ! Nie wiedziałam, że aż tak się tym ucieszysz.

- A widzisz, taka już jestem. - stwierdziła.

Szybko przebrałyśmy się w wygodne spodnie i T - shirty, po czym zbiegłyśmy na dół do chłopaków.

- Gotowe ? - zapytał Dylan na nasz widok.

- Gotowe. - powiedziałam, po czym wyszliśmy z domu, wsiadając do auta.


Uratuj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz