Dzień u rodziców minął bardzo przyjemnie. Jak można było się domyśleć, moi rodzice od razu polubili Karen i Johna. Pod koniec dnia zachowywali się jak starzy znajomi.
- Jaka szkoda, że jutro rano musimy wracać do Jacksonville. – jęknęła mama, gdy wracaliśmy do domu.
- Ej, przecież możecie przyjechać, kiedy tylko chcecie. – pocieszyłam ją – Przecież jesteście naszymi rodzicami.
- Następnym razem to ty przyjedź do Jacksonville z Nathanem. – wtrącił tata, zerkając na mnie we wstecznym lusterku.
- Dobrze. – uśmiechnęłam się do niego.
Niedługo potem dojechaliśmy do domu i rodzice postanowili, że chcą wyjść tylko we dwoje.
- Na pewno nie macie nic przeciwko ? – dopytywała moja mama.
Przewróciłam oczami i powiedziałam:
- Oczywiście, że nie, mamo. Ja i Dylan jesteśmy już dorośli, poza tym macie prawo spędzić trochę czasu sam na sam. Jesteście małżeństwem na litość boską.
- Wiem, tylko przyjechaliśmy do was na weekend, a teraz sobie wychodzimy, zamiast spędzić ten ostatni wieczór razem. – ciągnęła. Jęknęłam tylko i uniosłam ręce w geście bezsilności.
- Lepiej już chodźmy, skarbie, bo nasze dzieci zaraz nas wyrzucą z domu i spędzimy tę noc na lotnisku. – wtrącił mój tata. Przynajmniej on jest rozsądny. – Nie czekajcie na nas. – rzucił jeszcze, wychodząc z domu, obejmując mamę w pasie.
- To co robimy ? – zagadnął Dylan.
- Film ? – zaproponowałam.
- Film. – zgodził się ze mną, więc ruszyliśmy do salonu. Wybór padł na Strażników Galaktyki. Oboje widzieliśmy ten film już z tysiąc razy, ale uwielbialiśmy go.
- Więc... - zagadnęłam w trakcie – Skoro ja się wyprowadzam, to ty możesz zaproponować wspólne mieszkanie Mary.
Dylan skrzywił się i rzucił:
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł.
- Dlaczego nie ? – spojrzałam na niego uważnie – Nie kochasz jej już ?
- Oczywiście, że ją kocham. – odpowiedział oburzony. No teraz to już nic z tego wszystkiego nie rozumiałam.
- No to o co chodzi ?
- Po prostu...boję się, że mi odmówi.
Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem i zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy mój brat rzeczywiście ma dwadzieścia siedem lat. Najwidoczniej z nas dwóch to ja miałam mózg i zdrowy rozsądek.
- Aha, czyli boisz się, że ci odmówi, więc w ogóle nie masz zamiaru jej tego proponować. – podsumowałam, krzyżując ręce na piersi.
- No...tak... - chyba powoli zaczynało do niego docierać, jak głupie są jego słowa.
- To w takim razie jak będziesz chciał się jej oświadczyć, to porzuć ten pomysł, bo przecież może ci odmówić i co wtedy ? – powiedziałam z sarkazmem.
- Mam w tobie wsparcie siostrzyczko, nie ma co. – pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Dy, zachowujesz się jak idiota. – naskoczyłam na niego – Ja na początku też odmówiłam Nathanowi i co z tego. Wciąż jesteśmy razem, a co więcej, po chwili zastanowienia, przystałam na jego propozycję.
- A jeśli jej rodzice się nie zgodzą ?
- Nie dowiesz się, póki nie zapytasz. – skwitowałam – Serio, Dylan. Ogarnij się, bo im jesteś straszy, tym idiotyczniej się zachowujesz.
- Ej, nie obrażaj mnie ! – zaczął się bronić.
- Mówię tylko, jak jest. Jak dalej się będziesz tak zachowywać, to Mary cię rzuci i nikt się nie będzie temu dziwił.
- Może masz rację... - zastanowił się przez chwilę – Dzięki, Anie. Ty to umiesz mnie ustawić jak nikt inny.
- Po to są młodsze siostry. – uśmiechnęłam się do niego, po czym pocałowałam w policzek – A teraz przestań gadać, chcę obejrzeć ten film.
Dylan roześmiał się tylko i przyciągnął mnie siebie, całując w czubek głowy.
********
Następnego dnia rano ja i Dylan odwieźliśmy rodziców na lotnisko.
- Dzwońcie do nas jak najczęściej. – powiedziała mama ze łzami w oczach, tuląc mnie i Dylana do siebie.
- Będziemy. – obiecałam.
- I przyjedźcie do domu niedługo, oboje. – wytknęła.
- Dobrze.
Pożegnaliśmy się po raz ostatni i każde z nas rozeszło się w swoją stronę. Już teraz za nimi tęskniłam. Mimo, że od kilku miesięcy nie mieszkaliśmy w tym samym mieście, to wciąż brakowało mi ich obecności na co dzień. Rozmowy przez telefon to nie to samo.
- Na którą masz zajęcia ? – spytał Dylan, wyrywając mnie z rozmyślań – Może zdążę cię podwieźć ?
Zerknęłam na zegarek i stwierdziłam:
- W sumie zaczynam zajęcia za czterdzieści minut, więc jak to nie problem, to podrzuć mnie do szkoły.
- Jasne, chodźmy. – uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
________________________________________________________________________
I jak Wam się podoba ? :-) Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-).
CZYTASZ
Uratuj mnie
RomancePo dramatycznych przeżyciach, osiemnastoletnia Melanie postanawia opuścić rodzinne Jacksonville i zamieszkać razem ze swoim bratem w Orlando. Tam poznaje najlepszego przyjaciela swojego brata, Nathana. Z początku nie ufa mężczyźnie i trzyma go na d...