19. Zeznania - cz.I.

16.2K 661 3
                                    

Nate wszedł ze mną do swojej dawnej sypialni i delikatnie ułożył na dwuosobowym łóżku.

- Połóż się ze mną. – poprosiłam cicho. Mężczyzna bezszelestnie obszedł łóżko i położył się obok mnie, tuląc do siebie.

- Myślałem, że umrę z niepokoju. – powiedział – Odchodziłem od zmysłów. Nie wiedziałem, co ten bydlak ci zrobił. Bałem się, że nie zdążę na czas.

Spojrzałam na niego i pogładziłam po policzku, a on wtulił twarz w moją dłoń, całując ją.

- Nic mi nie jest. – zapewniłam go – Jestem tutaj, cała i zdrowa. Tylko to się liczy. Nie myślmy już o tym wszystkim.

- Nie potrafię. – wydusił z siebie – Jak tylko o tym pomyślę, mam ochotę skręcić mu kark.

- Spróbuj o tym nie myśleć. – poprosiłam cicho – Zrób to dla mnie. To i tak nic nie da. Co się stało, to się nie odstanie.

Naszą rozmowę przerwała Kate, która wniosła do pokoju tacę z kanapkami i dwoma parującymi kubkami kakao.

- Smacznego. – uśmiechnęła się do nas, wychodząc po cichu.

- Dzięki. – odpowiedziałam i spytałam Nate'a – Zjesz ze mną ?

- Nie, to dla ciebie. Ja wypiję kakao.

Spojrzałam na niego jak na wariata.

- Błagam cię, twoja mama narobiła kanapek jak dla całej armii. – powiedziałam – W życiu tego wszystkiego sama nie zjem.

- Okej... - zgodził się – Ale i tak większość masz zjeść ty.

- Dobra, dobra. – mruknęłam.

Po zjedzonej kolacji poszłam szybko wziąć prysznic, po czym przebrałam się w piżamę i wróciłam do łóżka. Nate leżał na wznak z rękami skrzyżowanymi pod głową.

- Gotowa do spania ? – spytał na mój widok z błyskiem w oku.

- Tak. – rzuciłam ze śmiechem, wskakując na miejsce obok niego. Wtuliłam się w jego pierś, a on objął mnie ramieniem w talii.

- To dobranoc, skarbie. – wyszeptał, całując mnie w nos.

- Dobranoc. – na mojej twarz wykwitł ogromny uśmiech, gdy usłyszałam, jak mnie nazwał.

Po chwili już spałam, wsłuchując się w jego miarowy oddech.


********


Kiedy rano otworzyłam oczy, zobaczyłam przed sobą odprężoną twarz Nate'a. Odruchowo pogłaskałam go po policzku i po chwili zobaczyłam, że się obudził.

- Hej. – powiedział zachrypnięty.

- Hej. – wyszeptałam i pocałowałam go delikatnie w usta. Kiedy chciałam się od niego oderwać, złapał mnie w talii i ponownie przyciągnął do siebie, przedłużając pocałunek.

- Musimy dzisiaj pojechać na komisariat. – rzucił, gdy się od siebie oderwaliśmy.

- Wiem. – wtuliłam się w jego pierś.

- Nie martw się, cały czas będę przy tobie. – pocałował mnie w czubek głowy.

- Kocham cię. – powiedziałam po prostu.

- Ja ciebie też. – po chwili przerwy dodał – Lepiej wstańmy, mama niedługo zawoła nas na śniadanie.

- Okej. – zgodziłam się, wstając z łóżka i idąc do łazienki wziąć prysznic.

Zamknęłam za sobą drzwi i rozebrałam się, wchodząc pod strumień ciepłej wody. Mimo, że przed Nate'em udawałam, że te zeznania na policji to dla mnie pikuś, ale tak nie było.

Tak jak poprzednio, tak teraz nie miałam ochoty iść i spowiadać się przed jakimś obcym policjantem. Jedynym pocieszeniem było to, że Nate cały czas będzie przy mnie. Sama nie dałabym sobie z tym wszystkim rady.

Nagle pewna myśl uderzyła mi do głowy – czy rodzice wiedzą, że Brad mnie porwał ? Mam nadzieję, że Dylan nie był na tyle głupi, by im powiedzieć.

Po chwili wyszłam spod prysznica i ubrałam w ciuchy, które zabrałam ze sobą. Kiedy wyszłam z łazienki, Nate'a nie było w pokoju. Pewnie zszedł już na dół.

Szybko uczesałam włosy i wytuszowałam rzęsy, po czym ruszyłam do jadalni.

- Dzień dobry wszystkim. – rzuciłam, siadając przy stole.

- Cześć, kochanie. – Karen pocałowała mnie w czoło, a John uśmiechnął się do mnie promiennie. Mary, Kate i Dylan jeszcze nie zeszli. – Co zamierzacie robić po śniadaniu ?

- Musimy pojechać złożyć zeznania. – odparł Nate – Brad nie może się nam wymknąć.

- Mamy jechać z wami ? – spytał jego ojciec.

- Nie, nie ma takiej potrzeby. – zaprzeczył mój chłopak – Nie róbmy niepotrzebnie zamieszania.

- Wiesz może czy Dylan dzwonił do moich rodziców i mówił o tym, co się stało ? – spytałam go po chwili.

- Chciał to zrobić, ale wybiłem mu to z głowy. – powiedział, smarując chleb masłem.

- Dziękuję. – uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, łapiąc za rękę.

- Nie ma za co, skarbie. – odparł, patrząc na mnie czule.


********


- Gotowa ? – spytał Nate, gdy siedzieliśmy już w samochodzie.

- Tak. – odpowiedziałam z westchnieniem. Z tyłu siedzieli Dylan i Mary: obydwoje uparli się, że z nami pojadą. – Miejmy to już za sobą.

- Będzie dobrze, zobaczysz. – Dylan mrugnął do mnie z tylnego siedzenia.

Nic nie odpowiedziałam, uśmiechnęłam się tylko do niego.

Jakieś piętnaście minut później byliśmy na miejscu. Gdy weszliśmy na posterunek, zostaliśmy zaprowadzeni do oficera, który zajmował się moją sprawą.

- Poczekajcie tu na mnie, ok. ? – poprosiłam.

- Jesteś pewna ? – dopytywał Nate, patrząc na mnie uważnie – Może lepiej będzie, jak wejdziemy z tobą ?

- Nie, wolę to załatwić sama. – uśmiechnęłam się niepewnie i weszłam do pokoju.

Za biurkiem siedział wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, o kasztanowych włosach i ciemnoniebieskich oczach. Na oko był trochę po trzydziestce.

- Dzień dobry. – powiedział, wstając na mój widok i wystawiając rękę w geście powitania.

- Dzień dobry. – uścisnęłam jego dłoń, uśmiechając się do niego – Chciałam złożyć zeznania odnośnie mojego porwania przez Brada Coopera.

- Tak wiem, pani chłopak zadzwonił do mnie jak tylko się pani odnalazła i uprzedził, że przyjedziecie jutro złożyć zeznania. – wyjaśnił – To może niech opowie mi pani po kolei, co się wczoraj wydarzyło ?

- Dobrze. 

Uratuj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz