34. Rozprawa - cz. II.

12.8K 586 23
                                    

Dylan zaparkował tuż przed gmachem sądu.

- Ciekawe, czy jego ojciec tu będzie. – zastanawiałam się na głos.

- Myślę, że tak. – stwierdził Nate – Skoro pomagał mu wydostać się z więzienia, teraz też raczej będzie.

- Ty w ogóle poznałaś jego rodziców ? – zaciekawiła się Mary.

- Tak, widziałam ich może ze dwa razy. – odpowiedziałam – Raczej mnie nie polubili. Według nich byłam nieodpowiednia dla ich syna. W końcu moja rodzina nie jest tak bogata jak oni, więc automatycznie staliśmy się podkategorią ludzi.

- Ha, niezła rodzinka. – sarknęła moja przyjaciółka.

- Lepiej już chodźmy, za dziesięć minut się zacznie. – przerwał nam Nate.

- Okej. – rzuciłam i wysiadłam z samochodu. Chłopaki poszli przodem, a ja z Mary za nimi. Taką grupką weszliśmy do gmachu sądu.

Chwilę później znaleźliśmy odpowiednią salę i teraz czekaliśmy przed drzwiami, czekając aż wszystko się zacznie. Miałam wrażenie, że zaraz zejdę z tego świata na zawał.


********


Rozprawa trwała już przez jakiś czas. Powołano wielu świadków, z czego ponad połowy nie znałam – była to rodzina i znajomi Brada, widziałam nawet kilku jego kolegów z mojego starego liceum.

Oczywiście, jego rodzice też zostali poproszeni o złożenie zeznań. Jego ojciec spojrzał na mnie tak, jakby to wszystko było moją winą, jakbym się o to prosiła.

Widząc, jak reaguję na obecność ojca Brada, Nate przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy.

Niedługo potem to ja zostałam powołana na świadka. Złożyłam przysięgę, po czym rozpoczęło się przesłuchanie.

- Proszę powiedzieć, jak się pani nazywa, gdzie pani mieszka, ile ma lat i kim jest pani dla oskarżonego. – powiedział sędzia.

- Nazywam się Melanie Prescott, mam osiemnaście lat, uczę się i mieszkam w Jacksonville. Oskarżony jest moim byłym chłopakiem. – wyjaśniłam, zerkając na Brada. Patrzył na mnie z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.

- Twierdzi pani, że prawie rok temu, na jednej z imprez oskarżony usiłował panią zgwałcić. – teraz odezwał się prokurator.

- Tak, gdyby nie mój przyjaciel, nie wiem, jak to wszystko by się skończyło. – przytaknęłam.

- A niecałe dwa miesiące temu, Brad Haley, porwał panią i przetrzymywał w domku na odludziu, czy tak ?

- Tak, to prawda.

- Jak udało się pani uciec ?

- Siedziałam związana na krześle i poprosiłam Brada, czy mógłby mnie rozwiązać, bo chciałabym skorzystać z toalety i położyć się na łóżku. Gdy ten schylił się, by uwolnić moje nogi, wykorzystałam okazję i kopnęłam go. Wtedy Brad przewrócił się na podłogę, zwijając z bólu i próbował mnie złapać, ale uderzyłam go jeszcze raz i udało mi się uciec z domku. Skierowałam się w stronę lasu, a parę godzin później doszłam do drogi prowadzącej do miasta. Wtedy znalazła mnie Kate, siostra mojego obecnego chłopaka. – opowiedziałam wszystko.

- Jak długo była pani przetrzymywana przez oskarżonego ? – ciągnął prokurator.

- Porwał mnie po południu, gdzieś koło czternastej, a około północy udało mi się uciec. – stwierdziłam po chwili zastanowienia.

- Czy obrona ma jakieś pytania ? – wtrącił sędzia.

- Tak. – obrońca Brada wstał i zbliżył się do mnie – Pani Prescott, jak oskarżony dostał się do pani domu w dniu porwania ?

- Nie wiem. – marszcząc czoło, nie wiedząc, do czego zmierzają jego pytania – Gdy weszłam do środka, on już tam był i zaczaił się na mnie.

- A czy nie było to tak, że pani sama wpuściła swojego byłego chłopaka do domu ? – spojrzał na mnie przenikliwe.

- Sprzeciw, wysoki sądzie ! – krzyknął prokurator – Obrona próbuje manipulować świadkiem.

- Podtrzymuję. – przytaknął sędzia – Czy obrona ma jeszcze jakieś pytania ?

- Jeszcze jedno, wysoki sądzie. – odezwał się adwokat – Czy uważa pani, że mój klient miał powód, by panią uprowadzać ?

- Tak ! – oburzyłam się – Złożyłam na niego zeznania na policji, przez co poszedł do więzienia. Gdy udało mu się wyjść, postanowił się na mnie zemścić.

- Ale przecież nie tylko pani złożyła na niego zeznania. – obruszył się adwokat – Razem z panią zrobiły to jeszcze dwie inne kobiety. Podążając pani tokiem rozumowania, mój klient powinien mścić się nie tylko na pani, ale i na tamtych kobietach. – spojrzał na mnie z krzywym uśmieszkiem.

- Nie wiem, do czego pan zmierza. – prawie że warknęłam – Prawda jest taka, że Brad Haley usiłował mnie zgwałcić przeszło rok temu, a niecałe dwa miesiące temu porwał mnie i przetrzymywał w domku letniskowym na pustkowiu. Nie wiem, jakie były jego motywy, ale to zrobił. Ja nie kłamię.

Adwokat nie miał więcej pytań. Kiedy wróciłam na swoje miejsce obok Nate'a, ten przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło, szepcząc do ucha słowa otuchy.

Niedługo potem została ogłoszona przerwa, po której miał zostać ogłoszony wyrok.

- Trzymasz się ? – zapytała Mary, przytulając mnie do siebie.

- Tak. – westchnęłam – Tylko ten adwokat mnie wkurzył.

- Taka jego praca, coś o tym wiemy. – zaśmiał się Dylan, zerkając na Nate'a – Za wszelką cenę musi bronić oskarżonego, choćby nie wiadomo jaką szumowiną był. Za to mu płacą.

- Wiem, po prostu... - zawiesiłam głos – chcę już usłyszeć wyrok i raz na zawsze wymazać Brada z pamięci.



__________________________________________________________________



Jeszcze ze dwa, trzy rozdziały i koniec... :-(.

Dlatego mam do Was pytanie:

Czy chcielibyście, by powstała druga część ?  Piszcie w komentarzach co myślicie  i gwiazdkujcie ;-).


Uratuj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz