Jakieś czterdzieści minut później dojechaliśmy na piękne osiedle na przedmieściach Orlando.
- Co my tutaj robimy ? – spytałam go, nic nie rozumiejąc.
- Ten dom jest na sprzedaż. – odpowiedział, kiwając głową w kierunku domu, obok którego zaparkowaliśmy. Był po prostu piękny – zbudowany z brązowej cegły, z masą okien. Do domu należał ogromny ogród, z którego rozpościerał się widok na całe miasto oraz garaż na dwa samochody.
- I ? – dociekałam, gdy wysiedliśmy z auta i weszliśmy na posesję. Nate spojrzał na mnie uważnie.
- I od wczoraj jestem jego właścicielem. – odpowiedział po chwili, obserwując moją reakcję. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Ale ten dom jest ogromny... - zaczęłam – Za duży dla jednej osoby.
- Nie chcę tu mieszkać sam. – rzucił, a moje serce rozpoczęło galop.
- A z kim ? – spytałam głupio. Mężczyzna podszedł do mnie bliżej i objął w talii, a ja odruchowo oparłam dłonie na jego piersi.
- Z tobą. – wyszeptał ledwie słyszalnie – Chciałbym, żebyś zamieszkała tutaj ze mną, Mel.
Miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Powiedzieć, że mnie zaskoczył to niedopowiedzenie - ja byłam zaszokowana. Przez myśl by mi nie przeszło, że Nate zaproponuje mi wspólne mieszkanie.
- Ja... - wydusiłam z siebie ledwie słyszalnie – Nie wiem, co powiedzieć. Zaskoczyłeś mnie tym.
- Czyli nie. – mina mu zrzedła i wypuścił mnie z objęć.
- Nie mówię nie. – podeszłam bliżej niego – Po prostu...nie uważasz, że to trochę za szybko ? Znamy się dopiero dwa miesiące. Poza tym, wspólny dom to ogromny skok, ogromna odpowiedzialność. Nie uważasz, że to trochę za wcześnie ?
- Może masz rację. – uśmiechnął się do mnie smutno i ruszył do auta – Lepiej wracajmy, robi się chłodno.
Przez całą drogę powrotną nie odzywaliśmy się do siebie. Widziałam, że nie takiej reakcji oczekiwał po mnie Nate. Ale z drugiej strony myślał, że co ? Że padnę mu w ramiona i powiem, że jasne, że nie marzę o niczym innym niż zamieszkanie z nim ?
- Wejdziesz na chwilę ? – spytałam nieśmiało, gdy dotarliśmy na miejsce.
- Nie. Przepraszam, ale chcę pobyć sam. – odparł, ledwie na mnie zerkając.
- Jasne. – moje serce krwawiło. A co jeśli popsułam wszystko między nami ?
Wysiadłam z samochodu i cichutko zamknęłam za sobą drzwi.
Kiedy weszłam do domu, w salonie natknęłam się na Mary i Dylana, którzy siedzieli na sofie przytuleni do siebie i oglądali jakiś program w telewizji.
- Hej, co jest ? – zapytała Mary na mój widok.
- Nic, serio. Nie chcę wam psuć humoru. Pójdę do siebie. – skierowałam się na górę.
- Czekaj, czekaj. – powiedziała dziewczyna, łapiąc mnie za ramię i ciągnąc w kierunku salonu i sadzając na kanapie pomiędzy sobą i moim bratem – Co się stało ?
Westchnęłam i zaczęłam:
- Nate zabrał mnie dzisiaj na jedno z osiedli na przedmieściach miasta i pokazał śliczny dom. Kiedy zapytałam, czemu tu jesteśmy, powiedział, że ten dom był na sprzedaż i że od wczoraj jest jego właścicielem. A jakby tego było mało, to zapytał, czy wprowadzę się do niego razem z nim.
Gdy skończyłam, zarówno Mary, jak i mój brat patrzyli na mnie zaskoczeni.
- I co odpowiedziałaś ? – spytał Dylan.
- Zatkało mnie. Powiedziałam, że mnie zaskoczył i...po prostu nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Zraniłam go i teraz czuję się z tym okropnie.
- Nathan to mój przyjaciel, a ty jesteś moją siostrą. – powiedział Dylan po chwili ciszy – Wiem, że on cię nie zrani i że jesteś z nim bezpieczna, ale z drugiej strony chcę cię chronić i mieć blisko siebie.
- Co ja mam robić ? – jęknęłam, ukrywając twarz w dłoniach.
- Powiem ci coś. – rzuciła Mary, obejmując mnie – Mój brat był kiedyś w związku z dziewczyną przez dwa lata i nigdy nie zaproponował jej wspólnego mieszkania, a tym bardziej nie kupił dla niej i dla siebie domu. A skoro zrobił to dla ciebie po zaledwie dwóch miesiącach znajomości, to oznacza tylko jedno: że bardzo mu na tobie zależy, bardziej niż na kimkolwiek innym.
Musiałam sobie to wszystko przemyśleć i poukładać w głowie. Wiedziałam, że muszę podjąć jakąś decyzję, ale nie wiedziałam jeszcze jaką.
********
Przez resztę tygodnia nie miałam żadnego kontaktu z Nate'em. Nie odbierał ode mnie telefonów, ani nie odpowiadał na SMS – y. Dylan powiedział mi, że gdy tylko próbował z nim o mnie porozmawiać, mężczyzna natychmiast zmieniał temat.
Jakby tego było mało, dostałam jeszcze trzy SMS – y od Brada. W każdym z nich mi groził, mówiąc że już niedługo po mnie przyjdzie i że nie ma miejsca, w którym mogłabym się przed nim ukryć.
Powiedziałam o tym Dylanowi, a on kipiał ze złości. Postarał się ustalić coś na temat mojego byłego i okazało się, że ojciec chłopaka wynajął mu najlepszego prawnika w mieście, po czym złożyli apelację i zamieniono karę Brada na trzysta godzin prac społecznych. Kiedy się o tym dowiedziałam, zemdlałam. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę.
Mojemu bratu odbiło i nie pozwalał mi nigdzie samej wychodzić ani siedzieć w domu. Zawsze był przy mnie on, albo Mary. Powoli zaczynało mi to działać na nerwy.
- Naprawdę, nie musicie mnie niańczyć jak małego dziecka. – powiedziałam w sobotę, kiedy Mary i Dylan siedzieli ze mną w ogrodzie – Nic mi się tu nie stanie.
- Przezorny zawsze ubezpieczony. – rzuciła Mary – Nie spuścimy z ciebie oka.
Przewróciłam oczami i zapytałam:
- A miałaś jakiś kontakt z Nate'em ?
- Nie. – spojrzała na mnie współczująco – Wciąż się nie pogodziliście ?
- Nie. – byłam bliska płaczu – Nie odbiera ode mnie telefonów ani nie odpisuje na wiadomości.
- Nie martw się. – przytuliła mnie – Niedługo odzyska rozum i przybiegnie tutaj, błagając na kolanach, żebyś mu wybaczyła.
- Obyś miała rację. – mruknęłam zrezygnowana.
______________________________________________________________________
Ponieważ nie wiem, czy to opowiadanie się Wam podoba czy nie, rozdziały będą się pojawiać rzadziej nich dotychczas (co 2 - 3 dni).
Po prostu nie mam motywacji, żeby publikować codziennie.
CZYTASZ
Uratuj mnie
RomansaPo dramatycznych przeżyciach, osiemnastoletnia Melanie postanawia opuścić rodzinne Jacksonville i zamieszkać razem ze swoim bratem w Orlando. Tam poznaje najlepszego przyjaciela swojego brata, Nathana. Z początku nie ufa mężczyźnie i trzyma go na d...