Weszliśmy do pustego domu i usiedliśmy wszyscy w salonie. Siedzieliśmy wszyscy w ciszy, a ja uspakajałam Julię.
- Chce iść spać... - odezwała się po chwili.
- Chodź zaprowadzę cie.
- Nie ja! - krzyknął Marcus, a ja szybko puściłam Julię. Szczerze? Bałam się Marcusa. Nie zachowywał się jak Marcus tylko jak jakiś szatan.
- Martinus... Mogę cię przytulić?
- Jeszcze pytasz? Chodź myszko. - powiedział otwierając ramiona.
- Wiesz... Bałam się o Julię i o Marcusa, że obydwum się coś stanie... - powiedziałam mocniej przytulając się do chłopaka.
- Ej... Spokojnie... Już jest dobrze. Czekaj pójdę po koc. - powiedział i po chwili wrócił z wielkim kocem, przykrył nas i leżeliśmy tak wtuleni w siebie.
- Cieszę się, że ciebie mam...
- Ja ciebie też słoneczko. - po chwili zasnęłam.
Obudziło mnie walenie do drzwi. Spojrzałam na Martinusa, który spał jak zabity i, aż dziwne, że tego nie słyszał. Powoli wymsknęłam się z pod koca i spojrzałam na jakiś telefon i zobaczyłam, że jest 3 w nocy.
Kto normalny przychodzi do kogoś w nocy.
Pomyślałam i postanowiłam, że obudzę Tinusa.
- Martinus! - krzyknęłam po cichu, szturchając go, a on otworzył oczy i spojrzał się na mnie przestraszony.
- Co?
- Ktoś puka do drzwi. - po czym on wstał i ruszył w stronę drzwi. Spojrzał przez judasza i powiedział:
- To William.
- Po co on tu?
- Nie wiem. - odpowiedział i otworzył powoli drzwi.
- Cześć. - powiedział chłopak z kapturem na głowie.
- Czego chcesz?
- Przeprosić...
- Hahahah! Myślisz, że za takie coś wybaczymy?! Hahahah Jezu nie rozśmieszaj mnie! Wypierdalaj stąd, albo sam to zrobię. - a chłopak odszedł.
- On jest dziwny...
- Zauważyłem... Dla takich ludzi jest miejsce w psychiatryku... - powiedział zerkając na chłopaka za oknem. - Chodź idziemy spać.
****
2/3 maratonu 💛
CZYTASZ
💝Best Friend💝 | Martinus Gunnarsen
FanficNie chce mi się pisać, dlatego zajrzyjcie do książki xD