♓️23♓️

1.4K 79 8
                                    

Po chwili byliśmy już pod biało czerwonym domem. Weszliśmy do domu, w którym było bardzo duszno i głośno. A do tego śmierdziało alkoholem. Nigdy nie byłam na, aż tak wielkiej imprezie. Stanęłam w przed pokoju czekając, aż mój chłopak przestanie gadać z jakimś kolegą. Kiedy ujrzałam kanapę skierowałam się w jej kierunku zostawiajac samego Martinusa. Trochę się bałam, ponieważ wiem jaki jest Martinus na imprezie... Jeszcze do tego ze starszymi od siebie ludźmi. Siedziałam na kanapie przyglądając się mojemu chłopakowi, ale moje widoki przerwał mi ktoś, kto stanął przede mną. Spojrzałam do góry i zobaczyłam tam Lisę.

- Co ty tak siedzisz? - zapytała. - Nie siedź tak! Rusz się i zatańcz ze mną! - krzyczała i szybko szarpnęła moja rękę co spowodowało, że odrazu stanęłam na nogach. Dziewczyna zaczęła tańczyć, a ja stałam jak jakiś kołek. Naprawdę nie czułam się swojo, ponieważ nie przebywam tak często z ludźmi od siebie starszymi.

- Przestań! Co ci?! - znów zapytała dziewczyna, a ja wzruszyłam ramionami.

- Przepraszam, ale nie mam ochoty tańczyć. - powiedziałam i odeszłam w poszukiwaniu blondyna. Na korytarzu nie było go, wiec poszłam do góry przeszukując wszystkie pokoje po kolei. Zaczęłam się martwić, ponieważ on może zrobić coś bardzo głupiego. Kiedy wyszłam z domu usłyszałam krzyki, a raczej dopingowanie? Poszłam za dom, a tam zobaczyłam mojego blondyna, który dosłownie leje się z jakimś o wiele od siebie wyższym chłopakiem.

- Dajesz Lukas!!! - krzyczeli koledzy starszego. - Dobrze! Tak trzymaj!

- STOP!! - krzyknęłam i szybko podbiegłam do tego Lukasa i próbowałam oderwać go od Martinusa. Kiedy podbiegłam starszy zamachnął się waląc mnie przy tym w moją małą twarz. Kiedy upadłam nagle wszyscy ucichli, w tedy też Martinus zobaczył mnie.

- Kochanie nic ci nie jest?! - krzyknął pociągając nosem i podbiegając szybko do mnie.

- Martinus... Czy tobie nic nie jest? - zapytałam głaszcząc go po jego gładkim poliku. Na moje pytanie spuścił twarz i otarł swój nos, aby krew nie spływała mu w dół jego twarzy.

- Wracajmy... - szepnął i pomógł mi wstać, a następnie skierowaliśmy się w stronę mojego domu.

💝Best Friend💝 | Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz