Rozdział V

9.2K 367 29
                                    

SOBOTA WIECZÓR

Prostowałam właśnie włosy, kiedy do mojego pokoju wpadła podekscytowana Sara.
- Rosie nie uwierzysz!
- Dajesz - rozkazałam, nie przestając wykonywać danej czynności.
- Alan będzie na tej imprezie!
- Wow! - powiedziałam z ironią.
- Wiem, ale to nie wszystko. Zapytał, czy nie chciałabym gdzieś z nim pójść w poniedziałek - pisnęła radośnie, a ja z wrażenia upuściłam prostownicę. Na szczęście nie była mocno nagrzana, więc się nie poparzyłam.
- Gratuluję! - odłożyłam przedmiot na toaletkę i przytuliłam swoją przyjaciółkę.
- Jestem taka szczęśliwa!
- Cieszę się, ale uważaj na niego. Dobra mamy mało czasu, więc...
- Ok. To ja lecę na parter. Nie siedź tu za długo!
- Dobrze - bąknęłam.

Zostało nam jeszcze pół godziny. Byłam prawie gotowa. Jeszcze tylko biżuteria. Wybrałam kilka srebrnych bransoletek i czarny choker. Idealnie pasowała do mojej krótkiej, mocno przylegającej do ciała, białej sukienki i długich, czarnych butów.
Zeszłam na dół, gdzie czekali na mnie Andrew i Sara. Andy ubrany był w czarne spodnie z przetarciami i niebieską koszulę z długim rękawem i czarną, skórzaną kurtkę. Włosy miał ułożone za pomocą żelu. Sara wyglądała bosko! Miała prześliczną, krótką, szarą sukienkę z dużym dekoltem oraz nowiutkie, czarne szpilki, a do tego delikatna biżuteria. Włosy pokręciła lokówką.
- Gotowa? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Andy'ego.
- Tak, tylko wezmę jeszcze torebkę.

Chwilę potem byliśmy w drodze do ,,Diamond".
Zajęło nam to niecałe dwadzieścia minut. Wysiedliśmy z samochodu. Andrew otworzył nam drzwi budynku. Pewnym krokiem ruszyłam do szatni, gdzie pozbyliśmy się kurtek czy płaszczy.
Andy kazał nam zająć miejsce przy jakimś stoliku, a sam poszedł po drinki.
- Przepraszam, ale porwę ci koleżankę - usłyszałam głos za moimi plecami, obróciłam się i zobaczyłam Alana, który chwilę później zabrał Sarę na parkiet.

Kiedy tamci tańczyli, pojawił się Andrew z drinkami.
- Wziąłem wam mojito, bo nie wiedziałem co lubicie - uśmiechnął się niepewnie.
- Spoko, nic nie szkodzi - odwzajemniłam uśmiech i upiłam trochę alkoholu.
- Mam ochotę potańczyć - stwierdził i wyciągnął dłoń w moim kierunku - Zatańczysz ze swoim przystojnym kuzynem? - zapytał i puścił mi oczko.
- Chętnie - zaśmiałam się z jego słów, po czym zostałam pociągnięta na parkiet.

Kiedy do moich uszu dotarły pierwsze dźwięki, dobrze mi znanej, piosenki odpłynęłam. Poruszałam się płynnie w rytm muzyki. Przy kolejnych utworach zmieniłam partnera. Kątem oka zobaczyłam, że Andrew znalazł sobie świetne towarzystwo dwóch blondynek. Uśmiechnęłam się na ten widok. Przetańczyłam jeszcze z trzy piosenki i wyczerpana z kierowałam się w stronę stolika.
Wypiłam całą zawartość szklanki, ale nadal mega mnie suszyło, więc podeszłam do baru.
- Dwa razy czysta poproszę - powiedziałam do chłopaka, który bez wahania mnie obsłużył.
Wyglądał jakby był w moim wieku.

Wypiłam duszkiem zawartość każdego kieliszka. Czułam na sobie palące spojrzenie barmana. Podniosłam na niego wzrok i zauważyłam, że wpatruje się w moje usta, pociemniałymi tęczówkami. W sumie picie duszkiem alkoholu przez dziewczynę musi być bardzo podniecające. Jak się bawić to się bawić. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć. Oblizałam po woli swoje wargi, nie spuszczając wzroku z chłopaka. Stęknął cicho, na co się zaśmiałam i z kierowałam w stronę stolika.
- Poczekaj! - usłyszałam zachrypnięty głos za sobą, obróciłam się - Jak się nazywasz? - zapytał, a ja podałam mu swoją wizytówkę, którą znalazłam w torebce.
- Dzięki... Jestem Willy - uśmiechnął się co chętnie odwzajemniłam.

William był wysokim brunetem o nieziemsko, niebieskich oczach, co mnie mega pociągało.
Zdając sobie sprawę, że zbyt długo się na niego patrzę, odwróciłam się na pięcie i poszłam do naszego stolika. Tym razem nie był pusty.
Siedziały przy nim dwie blondynki, a pomiędzy nimi mój kuzyn. Obok tamtej trójki siedział Alan z Sarą na kolanach. Dosiadłam się do nich, a pięć minut później wszyscy byliśmy na parkiecie.

Bawiliśmy się do godziny trzeciej nad ranem, po czym mega schlani zostaliśmy odstawieni do swoich domów. Nawet nie wiem jak znalazłam się w swoim łóżku, ale muszę przyznać, że to była świetna impreza...

NIEDZIELA

Obudziłam się o piętnastej z wielkim bólem głowy. No tak kac...
Byłam bardzo spragniona, więc napiłam się wody z cytryną, która stała na szafce nocnej. Od razu lepiej...
Przetarłam twarz dłońmi i niechętnie wstałam z łóżka, po czym wzięłam ubrania i udałam się do łazienki.
Po godzinnej kąpieli, ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy, a włosy związałam w koka.
Zeszłam na parter, aby coś zjeść. Zdecydowałam się na jogurt i truskawki. Podczas jedzenia posiłku, mój telefon zawibrował, dając znak o przychodzącej wiadomości. Sięgnęłam po niego.
Miałam dwa nie odebrane SMS'y. Jedną od Sary, a drugą od... No właśnie kogo?

Od numer nieznany: Hej. Śpisz jeszcze? ;D

Postanowiłam odpisać.

Me: Cześć. Mogę wiedzieć z kim piszę? :/

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.

Od numer nieznany: Oj, komuś chyba urwał się film... Jestem William. :')

Me: A, to ty ;) Nie, nie śpię. Co u ciebie słychać?

Popisaliśmy jeszcze piętnaście minut, między czasie zmieniłam pseudonim na ,,William ;D". Odpisałam również dla Sary, po czym posprzątałam po sobie.

Willy zaprosił mnie pojutrze na kawę. Oczywiście się zgodziłam. Przecież to tylko kawa...


I Want YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz