Rozdział XVI

5.3K 250 23
                                    

CZWARTEK

Rosalie POV

- Nie! - krzyknęłam.
- Powiedz mi, co ci szkodzi? - zapytała Sara.

Zapanowała grobowa cisza.

Siedziałam z moją przyjaciółką na kanapie, w salonie. Naciskała na mnie, abym wybrała się na domówkę Cole'a.

Oczywiście z wiadomych przyczyn nie chciałam tam iść, ale do niej jak do ściany...

- Dużo. Nie chcę się spotkać z Nick'iem, bo zwali mi całą zabawę. Nie jestem na to gotowa, a to jest wiadome, że tam będzie - oznajmiłam po chwili.
- Ile zamierzasz przed nim uciekać? Odkładasz te spotkanie, chociaż wiesz, że w końcu do niego dojdzie. Marnujesz się tylko - skwitowała.
- Ja... Nie wiem co mam mu powiedzieć - westchnęłam zrezygnowana, po czym dodałam - On mnie kocha, a ja? Jestem tchórzem i suką bez serca.

Znowu zapanowała głucha cisza.

- Co do niego czujesz? - zapytała Sara, ratując moje bębenki od ciągłego dzwonienia w uszach.
- Szczerze, to sama nie wiem. Ta relacja od początku była dziwna. Ja nie chciałam go znać, a on liczył na coś więcej...
- No to, mu powiedz, że nie jesteś gotowa na związek. Pogódź się z nim. Musi to zrozumieć - oznajmiła, po czym wzruszyła ramionami.
- Nie sądzę... Po tym jak go olałam nie chodzi do szkoły.
- Musi to sobie poukładać, bo uwierz nic tak mocno nie boli jak odrzucenie.
- Coś o tym wiem...

Oj, wiem doskonale. Jestem tego idealnym przykładem.

Mój ojciec zostawił mamę, kiedy tylko dowiedział się o moim istnieniu.

Odrzucił mnie.

Zostawił na pastwę losu.

Nigdy mu tego nie wybaczę...

- Mam receptę na twoje smutki! Idziemy na imprezę do Cole'a - powiedziała entuzjastycznie.
- Nie zamierzasz odpuścić, co? - zapytałam.
- Oczywiście. Napijesz się i łatwiej pójdzie ci rozmowa z Nick'iem. Świetny pomysł, nie? - zapytała.
- Nie. Wolę rozmawiać z nim na trzeźwo - burknęłam.
- No, weź - zrobiła minkę kota ze Shreka, po czym dodała - Proszę.
- Dobra - rzuciłam zrezygnowana.
- Jej - pisnęła i mocno mnie przytuliła.
- Ekhem... Nie mogę oddychać - spojrzałam na nią znacząco.

Puściła mnie, ale z jej twarzy nie schodził uśmiech.

- Idziemy na zakupy! - krzyknęła i wstała z kanapy.
- O, nie...
- O, tak! - powiedziała i ze zwycięską miną, pociągnęła mnie w stronę drzwi.

William POV

Piszę, dzwonię i kurwa nic! Ignoruje mnie lub spławia.

Po co ja jej cokolwiek proponowałem?!

Teraz nie mogę tego naprawić, a szef naciska.

Dlaczego mu tak, u chuja, na tym zależy?!

Powiedział, że chce ją odzyskać, tak?
Nie wierzę, że aż tak mu się do niej pali.
Ludziom takiego kroju jak on, zwisa to jak szybko dostanie dzieciaka. Ich priorytetem jest szansa na odzyskanie potomka, a nie jakiegoś ponaglania. W tym zleceniu potrzeba cierpliwości.

Czasami się zastanawiam, dlaczego u niego pracuję.

Napisałem któregoś z kolei SMS'a do Rose, po czym czekałem. Aby umilić sobie ten czas włączyłem telewizor, w moim apartamencie. Przyłączyłem na kanał muzyczny i podszedłem do barku.
Dla rozluźnienia spiętych mięśni wypiłem whisky.

Tak, uwielbiam te uczucie palenia się mojego przełyku.

Oczywiście nie musicie się martwić, jestem pełnoletni. W przeciwieństwie do Rosalie. Możliwe, że wyglądam na młodszego, ale mam dziewiętnaście lat, przez co jestem od niej starszy o dwa lata.

Bądźmy szczerzy, zostałem po części przydzielony do tego zadania, bo brzydki nie jestem. Zdaję sobie z tego sprawę.
Uprzedzając was, również jestem kurewsko skromny.

Usiadłem na kanapie, ze szklanką alkoholu w dłoni i zacząłem oglądać teledyski.

Były do bani, ale kobiety tam występujące niczemu sobie...

Wyłączyłem to w trybie natychmiastowym, aby mój kutas za bardzo się nie eksponował i spojrzałem na wyświetlacz telefonu.

Od Rosie: Przepraszam, że nie odpisywałam, ale byłam na zakupach z Sarą. W sumie, bardzo chętnie się z Tobą spotkam. Tylko, em... Nie licz na nic więcej niż przyjacielski wypad na miasto, sorry... :c

Od razu odpisałem.

Do Rosie: Dobrze. Trudno, musiałem to sobie jakoś poukładać, ale już jest OK. Może za pół godziny, na plaży? ;D

Oczywiście nie musiałem niczego układać, ale trzeba jakoś zmylić przeciwnika, prawda?

Po chwili dostałem odpowiedź.

Od Rosie: OK. Do zobaczenia.

Cały w skowronkach, że jednak wszystko się uda, ubrałem buty i wyszedłem z hotelu. Zamówiłem taksówkę i byłem na miejscu, o czasie. Rosalie jeszcze nie było, więc usiadłem na murku i rozejrzałem się na boki.

Wszystko było by dobrze, gdyby nie fakt, że kilkanaście metrów dalej, w jakimś słabym aucie, siedział we własnej osobie Johny Black - mój szef...

Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, po czym zauważyłem jak ojciec Rose wyciąga telefon i po wybraniu numeru, przykłada go sobie do ucha. W tym samym momencie, w tylnej kieszeni moich spodni poczułem wibracje mojego IPhone'a.
Wyciągnąłem go, a moim oczom ukazało się nazwisko ,,Black".

- Tak? - zacząłem na wstępie i spojrzałem w jego stronę.

Obserwował mnie.

- Staw się u mnie, po tym jakże zacnym spotkaniu - rozkazał.

Nie odpowiedziałem tylko przerwałem połączenie, po czym oglądałem jak szef opuszcza parking.

Naprawdę, go nienawidzę.

Mój ojciec pracuje w mafii, a Black jest jego... Znajomym po fachu?

Tak, chyba, można to nazwać, ale mniejsza.

Ponieważ jestem jego synem, wciągnął mnie w tą ,,organizację".
Każde zlecenie wykonywałem perfekcyjnie i wszyscy byli zadowoleni, więc Johny postanowił, że wykorzysta mnie do swoich celów. Przyjechał do nas i zapytał czy bym mu nie pomógł.
Mój ojciec nie był zadowolony, bo plan Black'a nie był za dobry.

Moim zdaniem dziecinny, ale wracając.

Kiedy mój ojciec był nieugięty i nie chciał przyjąć zadania, Johny powiedział, że zapłaci za mnie. Po wspólnym przemyśleniu sprawy, doszliśmy do wniosku, że jeśli zapłaci nam sto tysięcy dolarów to nasza firma na tym zyska. Black był, trochę, niezadowolony, ale zapłacił i w ten oto sposób dla niego pracuję.

Siedziałem tak przez dobre pięć minut kiedy zobaczyłem, że na parking wjeżdża auto kierowcy Rosie. Przywitałem się z nią i razem spędziliśmy wieczór, na śmianiu się i wygłupianiu się na plaży.

Szczerze? Pociąga mnie, ale raczej bym się z nią nie związał. Wolę życie typu: ,,przeleć, baw się i rzuć". Bynajmniej na razie. Pasuje mi to i jestem zadowolony.

Po spotkaniu poczekałem, aż Rosalie odjedzie i zadzwoniłam po jednego z ochroniarzy Black'a, aby po mnie przyjechał i skierowałem się do bazy...

I Want YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz