PONIEDZIAŁEK
Cały weekend byłam w domu i dotrzymywałam porządku przy remoncie. Wszystko szło zgodnie z planem, więc za kilka dni pokój będzie gotowy.
Nowy tydzień niesie ze sobą tydzień nauki. Oczywiście mama kazała mi iść do szkoły, bo jej zdaniem dobrze mi to zrobi.
Naprawdę?
W szkole jest Nick, a jak na razie nie spieszy mi się do rozmowy z nim. Po prostu nie jestem na to gotowa.
Błagałam ją, chyba z milion razy, o jeszcze kilka dni wolnego, ale ona mnie ignorowała. Powtarzała tylko: ,,Rosalie nauka to twój obowiązek, więc się od niego nie wymigasz".
I w ten oto sposób, w poniedziałek o godzinie szóstej, zadzwonił mój budzik. Oczywiście podzielił los poprzedniego i został rozbity o ścianę, gdy tylko zaczął wydawać z siebie pierwsze dźwięki.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Miałam już wyciągać stary, bordowy mundurek, ale uświadomiłam sobie, że tego dnia zaczyna się mój pierwszy dzień jako przewodnicząca.Matko! Ja nawet nie przeczytałam regulaminu!
Wyjęłam z szafy nowy, czarny komplet, po czym rzuciłam go na łóżko.
Pobiegłam do gabinetu mamy, gdzie na czas remontu trzymałam swoje książki i dokumenty.
Przeszukałam komodę, ale niczego nie znalazłam. Zdenerwowana sięgnęłam po domowy telefon i wybrałam numer matki, która była w pracy. Odebrała po trzecim sygnale.- Słucham - oznajmiła na wstępie.
- Mamo! - krzyknęłam, chyba, zbyt entuzjastycznie, więc się uspokoiłam i szybko dodałam - Widziałaś mój regulamin?
- Jaki regulamin? Ten ogromny plik papierów? - zapytała.
- Tak. Wiesz gdzie jest?
- W niszczarce... - powiedziała cicho.
- Gdzie?! Mamo, czyś ty oszalała?! Co ja teraz powiem dyrektorowi?! - krzyczałam jak opętana.
- Spokojnie, zaraz do niego zadzwonię. Przepraszam...
- Pa! - rzuciłam i nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się.Zła wróciłam do pokoju, po czym spojrzałam na zegar.
Co?!
Zostało mi tylko piętnaście minut do dzwonka. W biegu wykonałam codzienne czynności. Oczywiście nie miałam czasu na śniadanie, więc sobie je odpuściłam.
Kiedy nakładałam buty spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.Całkiem znośnie.
Wybiegłam na podjazd i szybko wsiadłam do auta Gerarda. Kiedy zapięłam pasy, kierowca bez słowa ruszył.
Nienawidzę się spóźniać. Co jak co, ale zawsze jestem punktualna.
- Można szybciej? - warknęłam w stronę Gerarda.
- Jeszcze chwilka. Niech panienka się nie denerwuje - odpowiedział pospiesznie.
- Chwilka srilka! Pospiesz się, bo cię zwolnię.
- Tttak. Jjjuż się robbi - jąkał się, na co parsknęłam poirytowana.W ten sposób, moi kochani, zachowuje się osoba, która martwi się o kasę.
Niech dobrze wypełnia swoje obowiązki, to nie wyleci.
Od razu przyspieszył. W niecałe dziesięć minut byliśmy pod szkołą.
Wyszłam z auta i mocno trzasnęłam drzwiami.Szłam wściekła przez szkolny dziedziniec. Każdy bał się do mnie podejść, a co dopiero odezwać.
I bardzo dobrze. Zła Rosie, to niebezpieczna Rosie.
Kiedy byłam w środku, podbiegłam do szafki i wrzuciłam do niej kilka podręczników. Zamknęłam ją i ruszyłam w stronę gabinetu dyrektora.
- Rosie! Stój! - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się. W moją stronę biegła rozanielona Sara. Uniosłam pytająco brwi.
- Nie uwierzysz! - pisnęła i przytuliła mnie na powitanie.
- Dajesz - powiedziałam od niechcenia.
- W sobotę jest domówka u Cole'a i - zrobiła pauze - Alan zapytał czy, może, nie chcę z nim tam pójść. Czaisz?!
- Czaję. Czekaj, a kim jest Cole? - zapytałam, na co Sara zrobiła wielkie oczy.
- Jak to, nie wiesz?
- Tak to. Nie przypominam go sobie.
- Jeju, Rosie... - westchnęła, po czym dodała - Cole jest jednym ze szkolnych ciasteczek. Sama kiedyś moczyłam majtki na jego widok. A i to kumpel Nick'a.
- To nie idę. Cześć! - rzuciłam i ruszyłam w stronę gabinetu.Zadzwonił dzwonek.
- Rosie! - wołała mnie Sara.
- Lunch! - krzyknęłam.
- OK. - powiedziała i poszła w swoją stronę.Kiedy dotarłam do gabinetu, było pięć minut po dzwonku.
Świetnie!
Zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam słowo ,,proszę", weszłam do środka.
- Dzień dobry - przywitałam się.
W gabinecie była Mia i dyro.
Gdzie podział się Nick?
- Dzień dobry, panienko Carter - odpowiedział pan Taylor.
- Przepraszam za spóźnienie, sprawy osobiste.
- Sprawy osobiste, tak?
- Tak. Czegoś pan nie rozumie? - zapytałam zirytowana jego dociekliwością.
- Ależ rozumiem wszystko. Trudno wpiszę ci nieobecność - oznajmił z wyższością w głosie.Jaki skurwiel! Dlaczego jest dla mnie taki niemiły? Za co, się pytam? Za spóźnienie?
Ciśnienie skończyło, a puls przyspieszył.
Trudno najwyżej wywali mnie ze szkoły.
- Wpisuj, mam to w dupie! - syknęłam.
- Panienko Carter! - spojrzał na mnie zaskoczony.Kurwa, dajcie mi aparat. Jego mina, bezcenna.
Mia zachichotała.
- Zadzwonię do twojej matki! - zagroził mi.
- Droga wolna. Od samego początku jak przyszłam do tego gabinetu, zachowuje się pan jakbym była nikim w tej szkole. Zwykłą mrówką, którą można zdeptać. To się nazywa szkoła na poziomie? - prychnęłam.W ciszy przetrawiał moje słowa. Nawet Mia przestała się śmiać.
- Nagiełaś zasady - zaczął po chwili - Nie chodzi mi o spóźnienie. Zlekceważyłaś regulamin przewodniczącego. Nie wiem co mój syn w tobie widzi. Myślałem, że jesteś bardziej kompetentna. Jutro oddasz strój i wrócisz jako normalna uczennica. To twoja ostatnia szansa.
Wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami.
Walić to!
Szłam korytarzem w stronę szafki. Będąc na miejscu, spakowałam podręczniki do torby i zamknęłam ją, ale nie ruszyłam się z miejsca. Oparłam czoło o metal drzwiczek i przymknęłam na chwilę powieki.
Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane? Co jest ze mną nie tak?
Moje rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości.
Oderwałam się od szafki i spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, którego wyciągnęłam z torby.Od William: Myszko, masz ochotę na dobrą kawę i ciastko?
Napisałam mu odpowiedź i schowałam telefon spowrotem do torby, a brzmiała ona tak:
Do William: Nie. Nie mam ochoty na nic. Chcę pobyć sama.
Zrezygnowana skierowałam się do wyjścia. Będąc na podwórku zadzwoniłam po Gerarda i czekałam po jednym z drzew.
W pewnym momencie usłyszałam dźwięk robionego zdjęcia, a gdzieś niedaleko mnie błysneło światło lampy.
- Ej ty! - krzyknęłam, ale jedyne co widziałam to poruszające się krzewy.
Ktoś znowu mnie obserwował...
CZYTASZ
I Want You
Teen FictionRosalie jest dziewczyną z wybuchowym charakterem, przez co ma problemy z nauczycielami. Gdy po raz trzeci od początku nowego roku szkolnego zostaje wyrzucona ze szkoły, matka postanawia dać jej ostatnią szansę. Czy ją wykorzysta? W nowej szkole Ro...