#2 Drogi pamiętniku

462 87 18
                                    

Drogi pamiętniku,

Zaczynam doceniać magiczną moc Facebooka. To właśnie dzięki niemu dowiedziałem się o tym, że zbliżają się urodziny Stefana. Czy istnieje lepsze podziękowanie za wszystko co dla mnie zrobił niż wyprawienie mu przyjęcia niespodzianki? Znam go już 3 miesiące, ale sam na pewno nie dałbym rady wszystkiego zorganizować. Potrzebowałem pomocy Gregora i Manuela.

- Nie wiem czy to do końca dobry pomysł, Stefan nie lubi niespodzianek - powiedział Manuel po usłyszeniu mojej propozycji.

- Cudownie! - rozpromienił się Gregor - Manu, może Kraft nie lubi takich rzeczy, ale możemy się przyczynić do tego, żeby je pokochał. No pomyśl tylko, wynajmiemy jakiś lokal, zaprosimy znajomych, znajdziemy jakiegoś DJ-a i zabierzemy tam niczego nieświadomego Stefana! Alę będzie fajnie!

W taki sposób cały mój pomysł ruszył do przodu, Gregor jest wspaniałym organizatorem, może kiedyś zgłoszę się do niego, żeby wyprawił mi wesele. Jego przyjęcie byłoby pewnie cudowne, ale jego cena przyprawiłaby mnie o zawał. Chyba już zacznę zbierać pieniądze.

Z salą nie było żadnego problemu, wszystko zorganizowaliśmy w barze, w którym poznałem bliżej Manuela, bo nie mogę powiedzieć, że Gregora poznałem bliżej właśnie tam. Z nim to zupełnie inna historia. Jedyne co mogę napisać to to, że jednak Gregor przypadł mi bardziej do gustu. Wieczny optymista, no może czasami zachowywał się jak baba, ale wydawał się przez to taki uroczy. Poza tym był strasznie pomocny, kiedy miałem jakiś problem mogłem iść do niego w ciemno, o każdej porze dnia i nocy, a on starał się mi pomóc na tyle na ile mógł.

DJ-a załatwił Manuel, oczywiście po znajomości i ze zniżką. Syn kolegi ojca Fettnera zapodawał muzykę na mniejszych imprezach, nasze przyjęcie do właśnie takich należało. A zniżkę dostaliśmy za nasze autografy. Poza tym teraz będzie mógł mówić, że grał na imprezie u znanych austriackich skoczków, a to już taka reklama, że za kilka lat będzie pewnie znany na całym świecie. Na imię miał David, a nazywał się jakoś na G... Mhm Guetta?

Informacje o całej niespodziance rozesłał Gregor, ja niestety nie znałem za dużo osób, które byłyby jakoś zaprzyjaźnione ze Stefanem. Kiedy nadszedł dzień niespodzianki, razem z Gregorem przystrajaliśmy salę w baloniki. Nagle Schlieri zapytał:

- A tak w ogóle to co mu kupiłeś?

Cholera, zapomniałem o najważniejszej rzeczy. Wyprawiam komuś urodziny, a zapominam o czymś takim jak prezent. Hayboeck, zgłupiałeś do reszty.

- Tak w zasadzie to nie mam dla niego jeszcze nic, a ty co mu kupiłeś?

- Co ja mu kupiłem? A ostatnio widziałem fajny kask i od razu pomyślałem, że będzie idealny dla niego, ale to chyba nie przebije prezentu od Manuela. Wyobraź sobie, że ja nie mam pojęcia jak on to zdobył, ale ma dla Krafta piłkę z podpisami wszystkich graczy Bayernu, rozumiesz to? Przecież Kraft na zawał padnie ze szczęścia. - powiedział wymachując rękoma.

No tak ciężko będzie przebić ten prezent. Nie chciałem kupować mu jakiegoś gówna, które postawi sobie na półce i będzie się tylko kurzyło. Chciałem zrobić coś samemu, tak żeby zawsze kojarzyło mu się ze mną. Tak jak to robią najlepsi przyjaciele. I wpadłem na genialny pomysł.

Nadszedł wieczór, musieliśmy jakoś sprowadzić Krafta w miejsce całej imprezy. To nie było trudne. Manuel zadzwonił do niego, że ma ochotę na piwo, i że oprócz niego jestem tu jeszcze ja i Gregor, no i że czekamy aż przyjdzie. Zjawił się po kilkunastu minutach. Kiedy wszedł do pomieszczenia wszyscy zaczęli śpiewać, posypało się konfetti, Stefen wyglądał na szczerze zaskoczonego i przerażonego sytuacją w jakiej się znalazł.

Cała impreza rozwijała się w dobrym kierunku, Krafti chyba oswoił się z sytuacją w jakiej się znalazł. Bawił się, tańczył, śpiewał i pił. Wyglądał na zadowolonego. Podszedłem do niego i wyciągnąłem go przed lokal, chciałem dać mu prezent ode mnie na osobności.

- Stefan - zacząłem - wiem, że w porównaniu do prezentów od innych to mój wypadnie blado, ale zrobiłem go prawie samodzielnie, a poza tym wiem, że będzie Ci się ze mną kojarzył. - wyciągnąłem ręce z zawiniętą paczuszką w jego stronę - Wszystkiego najlepszego - dodałem i objąłem go ramionami.

Kraft otworzył paczuszkę, w której była ramka na zdjęcie, a w środku ramki przerobiony obrazek. Może to nie było jakieś pomysłowe, ale jak oryginalne! Mianowicie na obrazku widniała głowa Krafta, która była w kształcie kawałka pizzy, pod spodem widniał napis "Pozwól mi być swoim kawałkiem pizzy". Kraft spojrzał na zdjęcie, a potem szeroko otwartymi oczyma spojrzał na mnie, przyłożyłem swoje usta do jego ucha i wyszeptałem "Pozwalam", a potem po prostu wróciłem do pomieszczenia i zostawiłem go samego na zewnątrz z najgłupszym prezentem jaki świat widział. 

the thorn birdsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz