Drogi pamiętniku,
moje serce krwawi za każdym razem kiedy wracam pamięcią do naszej kłótni. Krafti chyba mówił poważnie, nie odzywa się, nawet nie odbiera telefonów, a smsy ode mnie pewnie usuwa zaraz po ich odczytaniu. Tak się denerwuje o całą sprawę z moimi rodzicami, że jakbym powiedział mu o większej tajemnicy, którą przed nim ukrywam, to chyba by mnie zabił albo w ogóle wyparł z głowy fakt, że istnieje. Strasznie zaczynało mi go brakować.
Fakt, że musiałem na siebie uważać wykorzystałem w taki sposób, że na jakiś czas wprowadziłem się do rodziców, może dobrze mi to zrobi, przemyślę sobie wszystko, może spróbuje im o wszystkim powiedzieć, przyjechał do nich niespodziewany gość, kiedy Manuel dowiedział się, że pokłóciłem się z Kraftem (swoją drogą nie mam pojęcia skąd on o tym wie, może Krafti ma z nim jednak bliższe relacje niż sądziłem) przyjechał do mojego domu, ale sąsiadka powiedziała mu, że wyjechałem do rodziców. Manu podróżnik postanowił przyjechać do mnie i przeprowadzić ze mną jakąś terapię szokową. Chociaż osobiście uważam, że Manuel się do takich rzeczy nie nadaje. To nie typ człowieka, który pomaga ludziom tak od siebie. On im tylko szkodzi albo pomaga, kiedy widzi, że osiągnie z tego jakąś korzyść, wniosek jest prosty, Manuel to dobry kolega, ale przyjaciel z niego żaden.
- Cześć Michael, słyszałem, że miedzy tobą a Stefanem krucho - powiedział.
- I co w związku z tym? Twoja wizyta rozchodzi się tylko o to? Równie dobrze mogłeś do mnie zadzwonić, a nie od razu przyjeżdżać do moich rodziców, tym bardziej, że pewnie wiesz czemu się pokłóciliśmy co?
- Michael - zaczął - nie krzycz na mnie. Przyjechałem tu w dobrej wierze, chce wam pomóc, a ty się rzucasz jakbym miał Ci jakąś krzywdę zrobić. Po prostu widziałem w jakim Stefan jest stanie, musicie się pogodzić. On wygląda jakby ulatywało z niego życie, zresztą patrzę na Ciebie i wyglądasz może trochę lepiej od niego. Jesteście dla siebie stworzeni, więc po jakiego grzyba ze sobą walczycie. Przemyśl to, jeszcze kiedyś mi za to podziękujesz - powiedział i odszedł w stronę swojego samochodu.
Tym razem Manuel miał rację. Kochaliśmy się, a to nie powód do kłótni. Przedstawię Stefana swoim rodzicom, ale dopiero kiedy nie będę się tego bał. Musi minąć jeszcze trochę czasu. Mam nadzieję, że to zrozumie. Krzyknąłem do Manuela, odwrócił się i uniósł lekko brwi.
- Zaczekaj chwilę, zawieziesz mnie do Krafta.
Droga dłużyła się niemiłosiernie, układałem sobie słowa w głowie, nie chciałem, żeby moja przemowa brzmiała jak wyrwana z filmu, ale musiałem w ogóle mieć jakiś zamysł na to co mu powiem. Kochałem go i nie mogłem go stracić, to by było zbyt bolesne. Kiedy byliśmy już przy jego mieszkaniu, wysiadłem z auta, Manu życzył mi powodzenia i odjechał. Powoli zmierzałem w kierunku drzwi Stefana, ale musiał zauważyć mnie przez okno, bo wyszedł mi na spotkanie. Pomógł mi wejść na górę.
- Więc po co tu przyjechałeś? - zapytał spokojnie.
- Chciałbym Cię przeprosić. Wiem, że zachowuje się jak największy dupek, bo boję się powiedzieć o nas moim rodzicom, ale Krafti, proszę daj mi czas. Nie chce, żeby między nami coś było nie tak. Kiedy będę już gotowy to oczywiście powiem im o wszystkim, ale nie kłóćmy się już. Wróć do mnie, błagam.
Krafti uśmiechnął się nieznacznie:
- A czy ja kiedykolwiek od Ciebie odszedłem? Trochę się wkurzyłem, przepraszam za to. Powiedziałem parę nieprzyjemnych słów, ale w gruncie rzeczy nawet nie miałem zamiaru Cię zostawiać. Gdybyś się nie odezwał to ja za kilka dni zrobiłbym to pierwszy. Michi, kocham Cię, i dam Ci czas, ale teraz to już weź mnie przytul.
I wtedy wszystko wróciło do normy, znowu byliśmy razem, byliśmy szczęśliwi. Miałem nadzieję, że ten stan rzeczy już nigdy się nie skończy. Kiedy byłem przy Kraftim wszystko traciło znaczenie, czas zwalniał, a my cieszyliśmy się sobą. Zawsze bałem się, że pewnego dnia to wszystko się skończy, że pewnego dnia go zabraknie. A wtedy nie będę miał już nic...

CZYTASZ
the thorn birds
Fiksi PenggemarKiedy los brutalnie odebrał Stefanowi to co miał najcenniejsze, jego życie straciło sens. Uwięziony jak ptak w klatce, nie może uciec. Prześladowca pragnie jego miłości, ale czy można pokochać kogoś, kto zamienił twoje życie w piekło. Kogoś, kto chc...