Drogi pamiętniku,
Wszystko jest na dobrej drodze, powiedziałbym nawet, że na autostradzie do szczęścia. Od jakiegoś czasu już w ogóle się nie kłócimy, a Krafti nie nalega, żebym przedstawił go rodzicom. I dobrze, nie mam jeszcze takiego zamiaru. W głębi serca nadal mam ochotę powiedzieć mu coś jeszcze, ale strasznie się boję. Są tajemnice, które zabierzemy ze sobą do grobu, i chyba tą faktycznie zabiorę ze sobą właśnie tam.
Musiałem się kogoś poradzić, komuś się wyżalić, a idealną do tego osobą był Gregor. W kwestii porad życiowych i słuchania o cudzych problemach Greg był niezastąpiony. Taki człowiek to skarb.
- Gregor - zacząłem - załóżmy, że masz dziewczynę, ale masz też tajemnice z przeszłości, ale wiesz, że jeśli jej o wszystkim powiesz to ona może z tobą zerwać i kompletnie zmienić zdanie na twój temat. Czy mimo wszystko byś jej o tym powiedział?
- Hmm - Gregor zaczął głaskać się po brodzie - zależy jakiego rodzaju to tajemnica. Nie wiem czy bym powiedział. A co masz jakąś tajemnice przed Kraftem?
- Nie, tak tylko hipotetycznie pytam - skłamałem.
- Cóż, gdybym miał kryminalną przeszłość albo zabił kogoś to pewnie bym jej nie powiedział, jeszcze by mnie wsypała czy coś. Gdybym był chory, to bym powiedział, bo lepiej cierpieć wspólnie niż osobno, ale mogę sobie tak gadać, a gdyby tak faktycznie było to pewnie postąpiłbym inaczej, wiesz jak jest.
- No rozumiem, wiesz co Gregor. Chciałbym Ci powiedzieć, że jesteś dobrym przyjacielem. Zawsze można na Ciebie liczyć i mam do Ciebie wielką prośbę. Jeśli kiedyś mnie zabraknie to proszę Cię, zajmij się Kraftem. Nie pozwól mu się załamać i niszczyć swojego życia. Pomóż mu nauczyć się żyć beze mnie. Zrobisz to dla mnie?
Gregor spojrzał na mnie lekko zdziwiony moją prośbą, wziął łyk kawy i odparł:
- Zrobię.
W dzień, w który go o to poprosiłem miałem strasznie melancholijny nastrój. Martwiłem się wszystkim na zapas, nawet rozmawiając z Kraftim o naszej przyszłości, byłem myślami gdzieś gdzie był on, ale dla mnie nie było już miejsca.
- Krafti, myślałeś kiedyś co by było, gdybym tak nagle umarł? - zapytałem.
- Michi, skąd to pytanie? Przecież będziesz żył wiecznie, ale tak, myślałem kiedyś o tym. Twoja śmierć byłaby dla mnie czymś okropnym. Jakbym stał na podłodze, a ona nagle uciekła by mi spod nóg, a ja cały czas bym spadał, tak bez końca. Ty stałbyś na górze, a ja oddalałbym się od Ciebie i twoja twarz straciła by wyrazistość, aż w końcu straciłbym Cię z oczu. Może nie jest to najbardziej poetyckie porównanie, ale ja tak to sobie wyobrażam.
Wtedy pomyślałem, że dobrze zrobiłem prosząc Gregora, żeby w razie co mu pomógł. Nie będzie błądził sam w ciemności, ktoś mu pomoże. Choćbym umarł i tak będę go pilnował, będę nad nim czuwał, nie pozwolę mu niszczyć swojego życia. Krafti będzie musiał się pogodzić ze stratą, będzie musiał chociaż spróbować poukładać swoje życie na nowo. Gregor mu w tym pomoże. Będę patrzył na nich z góry, i poczekam aż pewnego dnia dołączą do mnie i będziemy przyjaciółmi, już na zawsze. Ale póki co mamy jeszcze czas, musimy się cieszyć tymi chwilami, które nam jeszcze pozostały. Musimy się nacieszyć swoją obecnością, bo kiedyś może być na to za późno.
CZYTASZ
the thorn birds
Fiksi PenggemarKiedy los brutalnie odebrał Stefanowi to co miał najcenniejsze, jego życie straciło sens. Uwięziony jak ptak w klatce, nie może uciec. Prześladowca pragnie jego miłości, ale czy można pokochać kogoś, kto zamienił twoje życie w piekło. Kogoś, kto chc...