-2- Kraft -2-

450 87 0
                                    

Doskonale pamiętałem tamten dzień, byłem strasznie zaskoczony tym przyjęciem, nie spodziewałem się, że ktoś zada sobie tyle trudu, żeby przygotować mi niespodziankę. Dla Michaela to było jak misja, uznał, że chce mi się odwdzięczyć za te całe 3 miesiące, w których tak naprawdę nie robiłem nic z myślą o nim jako o swoim przyjacielu, chciałem go wdrożyć w drużynę, a potem dać mu żyć własnym życiem, tak naprawdę całe moje podejście do niego zmieniło się o wiele później. Patrząc na to z perspektywy czasu, wszystko zmieniło się o wiele za późno.

Nigdy nie powiedziałem Michaelowi, że prezent od niego znaczył dla mnie o wiele więcej niż wszystkie prezenty tego świata razem wzięte. Dla innych "fantastyczność" prezentu była jak konkurs, wymyślali coraz to oryginalniejsze i droższe rzeczy. A Michi dał mi coś od serca. Dał mi kawałek siebie i wspomnienia, których nie odbierze mi nikt inny niż skleroza. Ten obrazek cały czas stoi na półce w mojej sypialni, zawsze przypomina mi o tym dniu, zawsze kiedy na niego patrzę słyszę cichy szept Michaela w moim uchu. "Pozwalam" - szkoda, że wcześniej nie zrozumiałem o co mu chodziło.

Cały czas myślałem jak stąd uciec, łudziłem się, że Manuel w końcu zapomni o zakluczeniu drzwi. Chwytałem za klamkę, ale drzwi ani drgnęły. Powoli zaczynałem tracić nadzieję, co jeśli zostanę tu na zawsze? Co jeśli Manuel nigdy nie pozwoli mi odejść? Zamknięty w czterech ścianach zaczynałem mówić sam do siebie, czasami nawet wyobrażałem sobie, że jest tu ze mną Michi i mówiłem do niego:

- Michi, miej mnie w swojej opiece. O to jedno Cię dzisiaj proszę.

W telewizji transmitowano kwalifikacje skoków, komentator cały czas mówił o naszym zaginięciu. Nie wiedzieli nic nowego w sprawie, mnie ostatnio widziano na lotnisku, Michael był u rodziców, co się z nami stało dalej? To wiedziałem tylko ja i Manuel, który pewnie właśnie teraz okłamywał wszystkich skoczków. Odwracał od siebie podejrzenia, ale ja dobrze wiedziałem, że jest winny i liczyłem, że prędzej czy później odezwie się w nim poczucie winy i kiedy zobaczy, że nigdy w życiu go nie pokocham to zostawi mnie w spokoju i wypuści na wolność, a wtedy ja się zemszczę.

Widziałem, że to nie nadejdzie zbyt szybko. Manuel zachowywał się jakby nie był sobą, jakby wszedł w niego jakiś demon, który go opętał i zmienia jego spojrzenie na świat. Musiałem walczyć, właśnie dlatego zacząłem jeść, dla siebie i dla Michaela. Nie chciałby, żebym słabnął i nie próbował stąd uciec, ale to nic nie dawało. Byłem zniszczony wewnętrznie. Nie potrafiłem już logicznie myśleć. Nie przychodziły mi do głowy, żadne sposoby walki, ale chciałem pokazać Manuelowi, że nigdy mnie nie zdobędzie. Szukałem w pokoju jakiegoś ostrego narzędzia, pod szafką znalazłem kawałek druta, bardzo mi się przydał. Podszedłem do ściany i wydrapałem na niej kilka prostych słów, które były kierowane do Manuela, niech wie, że nigdy się nie poddam, niech wie, że nigdy nie będę należeć do niego. Oparłem się o drzwi i przeczytałem na głos napis, który zamieściłem na ścianie.

"Pewnie boli Cię świadomość

że jestem twoim

najpiękniejszym

powodem do żalu"

the thorn birdsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz