-6- Kraft -6-

391 76 4
                                    

Przeczytałem już połowę pamiętnika, kiedy tak go czytałem zdałem sobie sprawę, że znałem tylko pewną część Michaela, w tym pamiętniku, to co w nim napisał brzmiało jakby wyszło spod ręki zupełnie innej osoby. Możliwe, że nigdy nie dał mi się poznać tak do końca, dużo rzeczy ukrywał, wiele spraw przemilczał, ale dlaczego? Strach przed utratą mnie go paraliżował? Nie potrafiłem sobie wyobrazić sensownego powodu, przez który Michi się tak zachowywał, ale nawet po przeczytaniu tych kilkudziesięciu stron, nadal kochałem go jak wariat, i coraz bardziej za nim tęskniłem. Ciekawe czego jeszcze dowiem się o nim z tego pamiętnika. Mam nadzieję, że niczego złego albo bardzo istotnego.

Mijał już drugi tydzień od momentu, w którym zostałem tu uwięziony. Byłem jak ptak w klatce, ale nie jak Tweety, ten kanarek otworzyłby sobie drzwi samemu i jeszcze stąd uciekł przed Sylwestrem, który w moim przypadku nosił imię Manuel.

Zacząłem zauważać istotne zmiany w zachowaniu Manuela, odkąd zacząłem być dla niego miły, Manu cały czas był czujny, ale kiedy był przy mnie, nie wyglądał już na zakochanego, w jego oczach nie widziałem miłości. Widziałem pustkę, jakby jego ciało opuściła dusza, wszystkie myśli i uczucia ulotniły się gdzieś hen daleko. Odzywał się, ale jego słowa były bez wyrazu, uśmiechał się, ale wyglądał jakby robił to na siłę. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć, coraz bardziej zaczynałem się bać, że może coś mu się odmieniło i skoro jestem mu już niepotrzebny to mnie też zabije.

Pewnego dnia, kiedy przyszedł do mnie z talerzem obiadu, postanowiłem go podpytać o to co się z nim dzieję, miałem nadzieję, że się otworzy i dowiem się czegokolwiek:

- Manu, czy wszystko z Tobą w porządku? Coś dziwnie ostatnio wyglądasz.

- Wszystko w porządku - na jego ustach pojawił się uśmiech, który na pierwszy rzut oka był nieszczery - Ostatnio tylko słabo sypiam, wiesz, koszmary i te sprawy, ale to przejdzie. Nie musisz się niczym martwić.

Kiedy wychodził coś wypadło z jego kieszeni, wstałem i podniosłem pudełko tabletek. Szybko przeczytałem ulotkę, okazało się, że są to silne leki nasenne. Manuel naprawdę miał problemy. Po chwili wrócił i kiedy zobaczył, że trzymam to czego szukał, po prostu wyrwał mi opakowanie z rąk i wyszedł bez słowa.

Czyżby dopadły go wyrzuty sumienia? Najwidoczniej nawet najtwardszy facet może mieć chwile słabości, w końcu każdy się czegoś boi. Ja bałem się tego, że stracę Michiego. I tak też się stało. Michi bał się tego, że kiedyś go zostawię, ale nigdy przenigdy bym tego nie zrobił. A czego bał się Manuel? Tego nie mogłem być pewien. Może wreszcie dotarło do niego, że zabójstwo Michiego, nie zmieni faktu, że go nie kocham, może bał się, że wszystko w końcu wyjdzie na jaw. Zdał sobie sprawę, że go oszukuje i zachowuje się tak, bo nie tracę nadziei, że uda mi się stąd wydostać. Chłopak marniał w oczach, a ja nie mogłem na to nic poradzić. Z drugiej strony, cieszyłem się z takiego obrotu sprawy, Manuel wykończy sam siebie, nie będę musiał brudzić sobie rąk zemstą. Ale nigdy nie dostanie ode mnie wybaczenia. Nigdy.

Ja i Manuel byliśmy tacy podobni. Każdy z nas popełnił wiele błędów, każdy z nas stracił coś na czym mu zależało. Byliśmy więźniami poczucia winy i strachu, uwięzieni szukaliśmy ratunku. Moim ratunkiem były słowa zawarte w pamiętniku Michaela, jego - tabletki. Powoli umieraliśmy z bezsilności i nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że byliśmy ptakami ciernistych krzewów. 

the thorn birdsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz