-8- Kraft -8-

387 78 3
                                        

Słowa Manuela przeraziły mnie nie na żarty. Wszystko się skończy i będę wolny? Czyli Manuel mnie wypuści, czy może zabije i faktycznie będę wolny jak ptak - dosłownie i w przenośni. Naprawdę nie wiedziałem jak rozumieć jego słowa, więc wyrzuciłem je ze swojej głowy i znowu pogrążyłem się w lekturze pamiętnika, aż w końcu po przeczytaniu kilku kolejnych stron, dopadło mnie zmęczenie i zasnąłem.

Obudził mnie jakiś hałas, słyszałem jakby ktoś szamotał się na górze, a po chwili usłyszałem tłukące się szkło. Nie miałem pojęcia co się działo na górze, ale też nie miałem zbytnio możliwości, żeby to sprawdzić. W końcu byłem zamknięty w tej cholernej piwnicy. Po chwili wszystko ucichło, tak nagle, bez ostrzeżenia. Musiałem chociaż spróbować dowiedzieć się co to, ale były marne szanse na powodzenie tej misji. Wstałem i podszedłem do drzwi, złapałem za klamkę, a drzwi tak po prostu się otworzyły. Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Sytuacja idealna, wystarczy wyjść po cichu i biec na najbliższy komisariat, żeby policja przyjechała tu i zabrała tego psychopatę tam gdzie jego miejsce. Kiedy szedłem po schodach w górę, na jednym stopniu zobaczyłem dwie koperty, jedna z nich była podpisana moim nazwiskiem, na drugiej widniał napis Policja. Podniosłem obie, ale otworzyłem tylko tą, która była skierowana do mnie. W środku był list, nakreślony pismem, które znałem. Pismem Manuela.

Krafti,

Wiem, że nie istnieją słowa, które mogą choćby w pewnym stopniu wytłumaczyć moje zachowanie. Nic go nie tłumaczy. Nawet moja ślepa miłość do Ciebie.

Cały czas mam w głowie obraz Ciebie płaczącego nad ciałem Michiego. Byłeś tak załamany, kochałeś go tak bardzo, a ja Ci go zabrałem, bo chciałem, żebyś mnie pokochał tak jak jego. Ale gdybym kochał Cię prawdziwie, to siedziałbym z boku i cieszył się twoim szczęściem. Byłem samolubny, chciałem Cię tylko dla siebie i dlatego postąpiłem tak, a nie inaczej. Wszystko zrozumiałem po czasie, to ty pomogłeś mi to zrozumieć. Zacząłeś grać, a ja o tym wiedziałem, widziałem jak łapiesz za klamkę, jak panicznie chcesz stąd uciec. Zrozumiałem, że nigdy nie poczujesz do mnie nic innego niż nienawiść. Moje marzenia pękły jak bańka mydlana, straciłem dwóch przyjaciół, a stracę wszystkich, kiedy tylko dowiedzą się, że to moja wina. Dlatego muszę to zrobić.

Mam nadzieję, że kiedyś mi to wszystko wybaczysz, że chociaż postarasz się zrozumieć dlaczego tak postąpiłem. Żegnaj Krafti, już nigdy więcej nie stanę Ci na przeszkodzie na drodze do szczęścia.

Manuel

Czyżby Fettner poszedł po rozum do głowy i zrozumiał, że nici z jego planu. Ale gdzie on się podział? I po co napisał list do policji? Nie mogłem tracić czasu na szukanie go, musiałem szybko stąd uciec. Kiedy wszedłem do salonu zauważyłem Manuela, wszystkie rzeczy zaczęły się układać w jedną całość. Manu napisał listy, bo nie mógł już powiedzieć tego wszystkiego co chciał. Nie mógł powiedzieć już zupełnie nic. Na podłodze leżał rozbity szklany wazon, który Manu musiał strącić kiedy szamotał się na linie, która zawisła w jego salonie. Fettner popełnił samobójstwo, powiesił się, napisał listy, żeby wszystko wyjaśnić. Wyrzuty sumienia nie pozwoliły mu dalej żyć. Cofnąłem się i ślepo błądziłem ręką w poszukiwaniu telefonu, zadzwoniłem na policję. Osunąłem się na podłogę w kącie salonu i po prostu się rozpłakałem. Miałem już dość tego wszystkiego, najpierw martwy Michi, teraz Manuel. Wszystko wydawało się tak nierealne, a ja czułem się jak aktor w filmie, ale kompletnie nie znałem fabuły. W tle usłyszałem syreny policyjne, a potem urwał mi się film, jakbym właśnie wypił największą dawkę alkoholu w swoim życiu. 

___________________

To jeszcze nie koniec. Pozostało 7 rozdziałów. Ostatni z nich pojawi się najpóźniej w środę, ale myślę, że dam radę wstawić już we wtorek. Taką mam nadzieję. :)

the thorn birdsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz