Po całej ceremonii pogrzebowej pojechałem jeszcze do domu matki, ale powoli nadchodził czas, żeby wrócić już do siebie i zmierzyć się z rzeczywistością. Musiałem w końcu wrócić do domu, w którym wszystko kojarzyło mi się z Michaelem. Jego zdjęcia, ubrania, które zostawił u mnie na wszelki wypadek. Moje mieszkanie było przepełnione wspomnieniami o nim, ale nie mogłem przed tym uciekać. Czas pogodzić się z jego śmiercią. Rany w sercu w końcu się zasklepią, ale uczucie pustki pozostanie w nim jeszcze przez długie lata. A może nawet na zawsze.
Wszedłem do mojej sypialni, od razu w oczy rzuciły mi się laczki Michiego, w których zawsze paradował po moim mieszkaniu. Specjalnie takie zamówił, były w kształcie bobrów, z których wystają dwa ząbki, nawet jego laczki miały mu o mnie przypominać. Na półce nad kominkiem stało mnóstwo zdjęć. Prezent, który dostałem od niego na urodziny. Pozwolił mi być swoim kawałkiem pizzy, ale odszedł za szybko. Jeszcze tyle rzeczy mogliśmy razem zrobić, jeszcze tyle planów i marzeń zostało, ale nigdy już nie spełnię ich z Michim. Po policzkach popłynęły mi łzy, kiedy tracisz kogoś kogo kochasz, naprawdę fatalnie się czujesz. Kiedy byłem u Manuela, nie przejmowałem się tym aż tak bardzo, chciałem walczyć o siebie. O własne życie, ale co moje życie znaczy bez Michaela? Jestem tylko strzępkiem człowieka. Marionetką, która bezwładnie opada na ziemię. Potrzebowałem słów otuchy, musiałem jeszcze raz usłyszeć głoś Michiego.
Poszedłem zrobić sobie kawę, ale kiedy mijałem salon, zauważyłem, że telefon stacjonarny sygnalizuje, że ktoś nagrał się na pocztę. Włączyłem odtwarzanie nagranych wiadomości i skierowałem się ponownie do kuchni, żeby nastawić ekspres. Na telefonie było mnóstwo połączeń, reklamy, znajomi dzwonili zapytać co się dzieję, ale kiedy jedno z połączeń zaczęło się odtwarzać moje serce zamarło, podbiegłem do telefonu, żeby nie przegapić ani jednego słowa.
- Krafti, nagrywam się, bo tak naprawdę nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek nadarzy się okazja, żeby powiedzieć Ci to prosto w oczy. - mówił łamiący się głos Michiego - Nie masz pojęcia jak bardzo Cię kocham, jesteś najwspanialszym co mnie w życiu spotkało i nawet jeśli dzisiaj umrę, to umrę szczęśliwy, że mogłem dzielić swoje życie z Tobą. Jest tyle rzeczy, o których chciałbym Ci powiedzieć, ale czas mi już na to nie pozwoli. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie, cokolwiek by się nie działo, będę czuwał tuż obok Ciebie, będę twoim osobistym aniołem stróżem. Nigdy w życiu się nie poddawaj, osiągnij nasze wspólne marzenia Krafti, zrób to dla siebie i dla mnie. Nie załamuj się kiedy mnie zabraknie, ja zawsze będę tuż obok Ciebie, dopóki będziesz o mnie pamiętał, dopóty będę żywy. Będę żył w twoich wspomnieniach. A teraz najważniejsze. Jeśli umrę, Krafti, musisz nauczyć się żyć beze mnie. Nie chce, żebyś był samotny, dlatego jeśli będę mógł to ześlę Ci kogoś kto będzie Cię wspierał, kogoś kto choć w malutkim stopniu zasklepi twoje złamane serduszko. Musisz cieszyć się swoim życiem, a jeśli ty będziesz szczęśliwy to i ja taki będę. Nie obwiniaj się o moją śmierć, nic nie jest twoją winą. To życie poukładało tak nasze ścieżki i doszliśmy do momentu, w którym znajdujemy się teraz. Bądź szczęśliwy. Żyj, Krafti. Żyj pełnią życia i nigdy nie zapominaj o miłości, która złączyła nasze zagubione serca.
Wybuchnąłem głośnym płaczem, tak bardzo mi go brakowało, tak strasznie go kochałem. Ta wiadomość, to najpiękniejsze słowa, jakie w życiu słyszałem, ale nie wiedziałem czy jeszcze kiedykolwiek ułożę sobie życie, tak jak Michi tego oczekiwał. Miałem nadzieję, że tak jak obiecał, ześle mi kogoś kto choć w najmniejszym stopniu pomoże załatać mi moje złamane serce. Kiedy nagle usłyszałem pukanie do drzwi, poszedłem, żeby je otworzyć, a kiedy już to zrobiłem przed moimi oczyma pojawił się nie kto inny, a jeden z moich przyjaciół:
- Nie przeszkadzam? Postanowiłem zostać twoim rycerzem i pomóc Ci się jakoś uporać z tą stratą, w końcu nie ty jeden teraz cierpisz - powiedział ze smutkiem w oczach.
I właśnie wtedy zrozumiałem, że to właśnie o nim mówił Michi. Nie zostałem sam. Miałem Gregora, i to właśnie on pomoże mi, poukładać swoje życie na nowo. "Dziękuję Michi - pomyślałem - dziękuję Ci za wszystko i obiecuję, że nigdy o Tobie nie zapomnę i zrobię to o co mnie prosiłeś. Obiecuję."

CZYTASZ
the thorn birds
FanfictionKiedy los brutalnie odebrał Stefanowi to co miał najcenniejsze, jego życie straciło sens. Uwięziony jak ptak w klatce, nie może uciec. Prześladowca pragnie jego miłości, ale czy można pokochać kogoś, kto zamienił twoje życie w piekło. Kogoś, kto chc...