#6 Drogi pamiętniku

381 77 11
                                    

Drogi pamiętniku,

długo nic nie pisałem, ale to wszystko ze szczęścia. Nie miałem nawet czasu na pisanie nowych notek, bo prawie cały czas spędzałem ze Stefanem.

Między nami było cudownie. Wtedy po tym pocałunku, powiedział mi, że on też od jakiegoś czasu coś do mnie czuje, że to trochę dziwne, że zostawi teraz dziewczynę, z którą był, ale chciał zaryzykować. Nie wiedzieliśmy co z tego wyjdzie, ale chcieliśmy spróbować. Nie ma ryzyka, nie ma zabawy, jak to kiedyś powiedział Manuel.

Manuel i Gregor szybko nas zaakceptowali, tak właściwie między nami nie zmieniło się nic, po prostu staliśmy się parą, a nie tylko dwójką kumpli. Gregor w ogóle nakręcił się na to jak oszalały, co chwile powtarzał tylko: "Mam przyjaciela geja, i to nawet razy dwa". Przeżywał to bardziej niż my dwaj, a Manuel jak to on, wykazał zero zainteresowania tematem, jedyne co w tym temacie powiedział, to że życzy nam szczęścia.

Na pierwszą oficjalną randkę wybraliśmy się do kina, oczywiście najtrudniejszym elementem tego spotkania był wybór filmu. Chciałem obejrzeć coś romantycznego, a Krafti chciał jakiś film akcji. Poszliśmy na "Strażników Galaktyki", nawet fajny film, mimo moich wcześniejszych narzekań naprawdę mi się spodobał.

- To co teraz może jakaś kolacja? - zapytał Krafti.

- A nie lepiej zjeść coś co zrobimy sami? Jedziemy do mnie czy do Ciebie?

- Do Ciebie, u mnie jest straszny bałagan - odparł.

Razem w kuchni bawiliśmy się jeszcze lepiej niż w kinie, daleko nam do wspaniałych kucharzy, ale czasem oglądałem program Gordona Ramseya, więc coś tam wiedziałem. Krafti mnie zaskoczył, miał większe pojęcie o kuchni niż ja. Przyrządził nam makaron z sosem, zjedliśmy i położyliśmy się na łóżku.

- Wiesz co Krafti? Od kiedy Cię poznałem, marzyłem, żeby między nami było tak jak jest teraz, jestem tak strasznie wdzięczny życiu, że znalazło się w nim miejsce dla Ciebie, że w ogóle na Ciebie trafiłem. Nie chce Cię nigdy stracić.

- Wiem - odparł Stefan - Mam nadzieję, że na twojej ślicznej buźce nigdy nie pojawi się smutek. Też Cię kocham i nie mam zamiaru Cię zostawiać, ale wiesz. Nikt nie wie jak się życie dalej potoczy, pewnego dnia może jednego z nas zabraknąć i co wtedy?

- Nie wiem, czas pokaże, ale nie myślmy o tym, nie wyobrażajmy sobie najgorszego. Kiedy coś się zdarzy, wtedy dopiero o tym pomyślimy.

Wiedziałem, że wtedy będzie już za późno, więc chciałem dać mu jak najwięcej miłości, w tym czasie, który jest nam dany. Pewnego dnia Stefan był chory, więc został w domu, chciałem do niego jechać, ale marudził, że nie bo się zarażę. Umówiłem się wtedy z Gregorem i Manuelem. Pomyślałem, że taki wypad na piwo dobrze mi zrobi, trochę odpocznę, pogadam sobie z kumplami, w sumie chciałem ich trochę popytać o Stefana i takie tam, więc na rękę mi było, że on został u siebie.

- Manu, Greg, powiedzcie mi jedną rzecz, ostatnio się trochę zastanawiałem, czy przeszkadza wam to, że jestem ze Stefanem?

- No coś ty - odparł Gregor - To strasznie ekscytujące! Fajnie mieć w pobliżu kogoś, kto jest innej orientacji.

- Wytłumacz mi co w tym takiego fajnego? - zapytał go Manuel.

- No jak to co? Wszystko.

- Tak myślałem, wychwalasz ich pod niebiosa, a nie jesteś nawet w stanie powiedzieć, dlaczego to jest takie fajne. Nie zauważyłeś, że inni się z nich śmieją? I z Ciebie też, bo jesteś jak ich dobra wróżka, ciągle tylko Michi to, Krafti tamto. Może po prostu się ogarniecie i przestaniecie się z tym tak obnosić, wszystkim dobrze to zrobi - zakończył swój wywód Manuel.

Te słowa bardzo mnie zabolały, ale miał trochę racji. Parę razy widziałem jak inni z drużyny śmieją się pod nosem, kiedy widzą mnie ze Stafenem trzymających się za rękę albo coś. Może faktycznie warto było się trochę ogarnąć i przystopować. Mogliśmy być razem, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć. Manu zasiał ziarno wątpliwości i faktycznie zastanawiałem się nad tym czy nie porozmawiać z Kraftim i nie powiedzieć mu o wszystkim, miałem nadzieję, że dobrze to przyjmie i nie będzie bardzo dramatyzował, ale miałem też pewne obawy. Co jeśli odbierze to inaczej niż ja i postanowi zerwać, cholera, tak strasznie się bałem, że pewnego dnia ktoś nagada mu głupot i mnie zostawi. I znowu będę sam jak palec, więc musiałem walczyć, żeby nigdy nawet nie pomyślał o tym, żeby odchodzić. Żeby nigdy nie zostawił mnie samego. 

the thorn birdsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz