Pierwsze szpilki

1.1K 43 11
                                    

O godzinie jedenastej obudziły mnie dwie rzeczy. A mianowicie szczekający pies i pukanie do drzwi. Zerwałam się na równe nogi biegnąc za Rex'em w stronę drzwi. Po otwarciu zobaczyłam kuriera, który miał w rękach różowe pudełko i róże.

-To od Pana Kuby-Uśmiechnął się i podał mi fanty. Co to jest?. Rozsiadłam się w salonie na podłodze i położyłam paczkę przed sobą. Rex okrążył mnie dwa razy i wąchał paczkę z każdej strony. Podniosłam paczkę i potrząsnęłam ją przykładając do ucha. 

-Hmm jak myślisz co to może być?-Zapytałam Rex'a który usiadł obok mnie. Dobra otwieram!. Rozerwałam różowy papier odkładając go na bok. Moim oczom ukazało się czarne pudełko ze złotym lśniącym napisem w jakimś innym języku. Otworzyłam a w środku kartka zakrywająca wnętrze. Wyjęłam ją. W środku znajdowały się czarne szpilki 10 cm na oko. Nosek buta był otwarty, a przez kostkę przechodzić będzie pasek. Na dnie pudełka znajdował się mały świstek papieru. Rachunek....ILE?! Tysiąc osiemset? CZY ON JEST NORMALNY?!. Wzięłam do ręki kartkę którą wcześniej wyjęłam. Musiałam ją wyprostować żeby poczytać co jest na niej napisane. Na początku myślałam że jest w innym języku...ALE! chwała Bogu jest po Polsku. 

"Witaj Paulinko :) mam nadzieję że prezent ci się spodoba!. Od razu piszę zwrotu nie przyjmuję ;). Wiem że nie masz takich butów ale zawsze chciałaś mieć. Spotkamy się kiedy będziesz chcieć i pójdziesz w nich ze mną na spacer(O ile będziesz chcieć ;)). Będę cię supportować na wypadek. Jestem pewny że będziesz się elegancko prezentować!. Twój Kubuś :D"

Po pierwsze skąd on wie że zawsze chciałam takie mieć i że nie mam takich butów, a po drugie...JAK SŁODKO!

Bez zastanowienia włożyłam buty jakimś dziwnym sposobem wstałam i stałam bez ruchu. Czuję się jak na szczudłach xd. Pamiętam jak moja kuzynka która ma nadwagę szukała dla siebie na studniówkę takie buty. Kiedy je znalazła powiedziała mi że mam je potrzymać, a z tego powodu że była mała i chciałam mieć takie to je ubrałam. Nie umiałam się w nich poruszać bo były za duże ale już zdążyłam je bokiem przewrócić. Kiedy moja kuzynka wróciła ja oddałam jej buty, a ona je założyła. Stała w miejscu i zapytała "Jak wyglądam?" odpowiedziałam że ładnie. Kiedy chciała zrobić krok ten "obcas" się złamał pod wpływem jej ciężaru (przynajmniej ja tak myślałam). Jak rypła na ziemię to myślałam że nie wytrzymam ze śmiechu. Wtedy przyszedł mój wujek i też zaczął się śmiać. Moja kuzynka wrzeszczała że ktoś ma jej pomóc, a kiedy mój wujek chciał jej pomóc szarpnęła go za rękę za to że się z niej śmiał. Mój wujek wtedy złamał nogę, a moja mama zabroniła mi już później chodzić na zakupy...nie wiem dlaczego xd. Zaśmiałam się na śmieszne wspomnienie. Ale dobra teraz powaga...

-Jak się wywalę to mi się podłóż przynajmniej będę miała miękkie lądowanie...-Sapnęłam do Rex'a. Ok pierwszy krok. 

-Ej jest okej-NO TO IDĘ! Żałuję że poszłam...Wywaliłam się...ALE SIĘ NIE PODDAWAŁAM!. Pochodziłam jak zombie po salonie ale później normalnie szłam(O ile normalnie można to nazwać). Nogi bolały mnie niesamowicie. A co jeśli zaliczę glebę podczas spaceru z Kubą ?. Ale będzie wstyd!. Mój telefon zaczął dzwonić. O KURWA!. Kolejna gleba, zaczęłam się czołgać co musiało wyglądać niesamowicie zabawnie. Haha bardzo ŚMIESZNE PAULINA!. Teraz zazdroszczę Rex'owi że na to patrzy i nie musi się męczyć. Odebrałam telefon...

-Halo?!-Powiedziałam nie mogąc wytrzymać ze śmiechu 

-Hejka co się dzieje śliczna?-Powiedział również rozbawiony moim zacieszem Kuba

-Em...Kuba...to ty...heh-Wstałam z ziemi i przeniosłam się na kanapę jednocześnie zdejmując buty i rzucając je na kanapę obok siebie.

-Tak to ja-Zaśmiał się słysząc zmieszanie w moim głosie-Podoba się prezent?

-Tak bardzo ładny i ... drogi...

-Na kochanej kobiecie się nie oszczędza

-Kochanemu facetowi się nie sprzeciwia...-Dokończyłam. 

-No właśnie! więc zapraszam cię na randkę dziś wieczorem -O CHRYSTE! PANIE W NIEBIOSACH! MATKO NAJŚWIĘTSZA!- Pójdziemy na spacerek i liczę na to że zobaczę cię w nowych butkach-Dam se łapę upierdolić że się uśmiecha!

-Dobrze...w sumie już się stęskniłam za tobą-Zaczerwieniłam się przez to co powiedziałam. 

-Ja za tobą też...-Chwilę jeszcze gadaliśmy ale naszą konwersacje przerwał Rex. Siedział przed pusta miską i szczekał. Pożegnałam się z Kubą. Kurdę! karma się skończyła

-I PO CO TYLE ŻRESZ?-Powiedziałam głosem małej dziewczynki i się zaśmiałam...weź Paulina na szybko lecz...

-Trzeba iść do sklepu przyjacielu!-Obróciłam się do Rex'a ale go już nie było przy misce. Stał obok mnie z kagańcem w pyszczku. Inteligentny pieseł jest inteligentny!. Założyłam mu wszystko i wyszłam z nim z domu. 

You Don't Own Me || Merghani || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz