-KACPER?!
-Zgadza się-Uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam
-Co tu robisz?
-Chciałem sprawdzić czy jeszcze żyjesz-Zachichotał ale mi po tym co powiedział wcale nie było do śmiechu...
-Co ma znaczyć "Chciałem sprawdzić czy jeszcze żyjesz"?-Powiedziałam marszcząc brwi
-No bo każda lalunia Po trzech dniach już stąd nie wraca...takie jest życie mała.
-No nie wiem duży-Zachichotaliśmy. Kacper jest o głowę wyższy ode mnie więc czułam się przy nim jak taka mała kaczuszka :3.
-Heh i jak tam?
-Dziwnie?
-Dlaczego dziwnie?
-A jak ma być? normalnie?Kazał nikomu z budynku się na mnie nie patrzeć bo chce mieć mnie tylko dla siebie to ma być normalne?
-Każda w ten sposób wprowadzał w zdziwienie ale nie daj się mu mała.
-A ty ?
-Co ja?
-Co masz zamiar zrobić?
-Z czym?
-Z siostrą...
-Mam zamiar ja odbić ale... potrzebuje pomocy
-Mogę ci pomóc jeśli chcesz...
-Naprawdę?
-Tak-Uniosłam kąciki ust trochę niepewnie
-Jesteś zaproszona na imprezę u Nitro Zyniaka, a Kuba bez moje siostry nigdzie się nie rusza. Jego ludzie wszędzie ją wożą. Przekupiłem jednego z jego ludzi, a ten mi powiedział że pod salą są cele i że Anastazja będzie w jednej z nich zamknięta. Zejdziesz tam i otworzysz jej cele
-A co jak tam ktoś będzie?
-Nie będzie nikogo moi ludzie się o to postarają...
-a...-Podrapałam się po szyi-Będzie tam dużo osób?
-Sporo, a co?
-Nic...
-No powiedz proszę...-Zrobił słodką minkę...nie chcę mówić jak jest...
-Jestem po prostu...że tak powiem społecznie upośledzona...
-To znaczy?
-Źle się czuję w tłumie ludzi...zresztą nie tylko w tłumie ludzi...mam problemy z sercem i oddychaniem ale...dam radę-Kacper rozłożył ręce, a ja go przytuliłam
-Dobra lecę mała bo twój amant idzie
-Nie nazywaj go tak...nie jest nim...-Kacper odwrócił się i odszedł. Rozejrzałam się. NO I NIBY GDZIE JEST KUBA ?! A! Ktoś uszczypnął mnie w obydwa boki. Na co ja...jako że mam łaskotki...podskoczyłam.
-Gdzie uciekłaś co?-Zapytał Kuba z uśmiechem na twarzy.
-Biegałam z Rex'em, a co? nie zauważyło się mnie?
-Przepraszam-Objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. Oparliśmy swoje czoła o siebie-Czekałem na ważny telefon-Ta na pewno czekał aż zadzwoni jakaś inna laska. Jezu? Czemu ja myślę tak jak Kacper? A co jeżeli to prawda?
-Kuba?
-Tak?
-O co chodzi z Anastazją?
-Z jaką Anastazją?
-Z siostrą Kacpra...
-To...długa historia i...
-I ja chcę ją poznać!
-Jego siostra pracuje dla mnie i jest teraz w Polsce, a on uważa że ja ją porwałem...-Dlaczego? Dlaczego ci nie wierzę?.
-Aham...
-Chodź-Poszliśmy na sorbety jagodowe, bo...Kocham <3. A później wracaliśmy do domu to znaczy do jego domu mojego więzienia...Przez cały czas Kuba zerkał w telefon co mnie wkurzało!.
Kiedy wróciliśmy do domu Kuba kazał mi iść do "mojego" pokoju i tak tu siedzę bezczynnie...Ani telefonu żeby popisać z chłopakami którzy pewnie szukają mnie po całym kraju ani posłuchać muzyki. Trochę Lipton...Dobra muszę wyleź stąd. Wyszłam z pokoju oczywiście niewidzialna. I usiadłam w salonie obok jakiegoś chłopaka który rozmawiał z kolesiem do którego mówił "Puszeczek". Stąd miałam dobry widok na pokój Kuby. ALE...CO?!!!! Z jego pokoju właśnie wyszła dziewczyna kurwa trzy metry jak nic!!!. W SZPILENCJACH! I W BLUZCE Z DEKOLTEM NA PÓŁ METRA. KOLEJNA DUPA KTÓRA...nie nie nie nie ty nie możesz być zazdrosna...Wtuliłam się do Rex'a który siedział obok mnie. Za tą dziewczyną pojawił się Kuba z uśmiechem na twarzy. Nie słyszałam o czym mówili ale na końcu się pożegnali. Dziewczyna wolnym krokiem ruszyła do drzwi i wyszła. Kuba natomiast podszedł do Barona który opierał się o stół bilardowy całkiem blisko ale mnie nie widział...
CZYTASZ
You Don't Own Me || Merghani || ZAKOŃCZONE
Fanfiction-Nie jestem jedną z wielu twoich zabawek...-Powiedziałam mrużąc oczy -Nie jestem twoją własnością... -Eh Tygrysie mówisz na raz trzy tysiące zdań i zero prawdziwych słów ...-Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie ...