*Kuba*
Siedziałem przed salą operacyjną...zapłakany i załamany. Siedzę tu już sześć godzin. Jeśli ona nie przeżyje...nie dam rady sam żyć...
Jest mi go tak cholernie żal że poświęcił swoje życie za mnie i Paulinę...
Ale ze względu na niego nie chcę stracić Pauliny...
Mijają sekundy
minuty
godziny...
Jest już późno w nocy...Moje oczy pewnie są teraz zakrwawione z płaczu...
WYSZEDŁ DOKTOR!
Powolnym krokiem szedł w moją stronę. Ja się zerwałem z miną pełną nadziei.
-Udało się?-Moje serce zaczęło bić mocniej...a w duszy modliłem się żeby się udało... Lekarz miał bardzo poważny wyraz twarzy, wręcz przerażający. Czekałem na jego odpowiedź ...
-Przykro mi ale...-Moje oczy w ułamku sekundy napełniły się łzami. Ukląkłem i zasłoniłem dłońmi twarz...Moje serce pękło i rozsypało się na kawałeczki. Cały mój świat się zawalił, a ja razem z nim-będzie pan musiał zapłacić za sprzęt...-Co on pierdoli? Moja ukochana nie żyje a ten mi pierd...-Po pana dziewczyna po przebudzeniu się popchnęła jednego z doktorów, a ten przewrócił się na sprzęt medyczny-Zaśmiał się Doktor. Otworzyłem szeroko oczy, a moje serce jak świeczka się zapaliło i zapłonęło. Gwałtownie wstałem i spojrzałem w roześmianą twarz doktora.
-Jezu...-Zasłoniłem dłonią usta i powstrzymałem łzy szczęścia
-Proszę do niej iść...wie pan że gdyby nie podjęła się walki to operacja by się nie udała-Uśmiechnął się, a ja pobiegłem do sali gdzie była Paulina. Otworzyłem z zamachem drzwi. Na łóżku siedziała Paulina opierając się o nie obydwoma rękoma. Kiedy mnie zobaczyła wstała i podbiegła do mnie. Przytuliłem ją i zacisnąłem oczy. Poczułem zimne łzy Pauliny na swojej szyi.
-Tak się bałem...-Starałem się powstrzymać łzy ale to nie było możliwe. Łzy smutku i rozpaczy zamieniły się na łzy szczęścia...
-Teraz mogę powiedzieć że oddałam dla ciebie moje serce-Zaśmialiśmy się-Ze powstrzymuj ich-Wiedziała że staram się nie płakać. Łzy spłynęły mi jak wodospad. Paulina odsunęła się ode mnie i spojrzała mi głęboko w oczy. Jej policzki były mokre od łez.
-A...-Zaczęła. Jedną ręką pogładziła swoje ramie-Co z...Rex'em?...
-Moi ludzie zabrali go...nie wiem co z nim teraz...-Przerwała mi
-Ja chcę go ostatni raz zobaczyć...
-Dobrze...
Na drugi dzień mogliśmy już wyjść ze szpitala. Michał napisał mi dobrą wiadomość dlatego od razu pojechałem z Pauliną pod jej dom. Powiedziała mi że okłamała mnie z tym że nie ma przyjaciół. Nie jestem na nią o to zły ,bo ją rozumiem. Będąc przed jej domem oboje wyszliśmy z auta. Otworzyłem drzwi wejściowe do jej domu kluczami które miała przy sobie. Było ciemno. Wpuściłem ją pierwszą. Kiedy oświeciła światło w salonie było mnóstwo kolorowych balonów. Na środku salonu stali jej rodzice, jakiś gościu przebrany za spongebob'a,jej kumple i dziewczyna którą uratowała. Paulinka podskoczyła z radości i podbiegła do nich. Wszyscy mocno się do siebie wtulili.
Gadaliśmy tak póki Michał który też był nie przerwał
-Ale to nie wszystko Paulinko jest jeszcze coś co na pewno ucieszycie bardziej niż oni-Zaśmiali się. Michał otworzył drzwi wejściowe. To co w nich zobaczyliśmy zatkało nawet mnie. W oczach pauliny pojawiły się łzy. Przed domem jeden z moich kumpli szarpał się przy wyciągnięciu wielkiej czarnej bestii z auta, bestia miała przewiązany przez brzuch biały bandaż...
-Nie wierze...-Pies odwrócił głowę w naszą stronę i zastygnął. Patrzył na Paulinę bez ruchu. Paulina upadła na kolana
-Rex...-Zwierze rzuciło się biegiem w jej stronę. Pies był na tyle silny że wyrwał łańcuch bez ostrzeżenia mojemu kumplowi z ręki. Pies dobiegł do Pauliny, a ta mocno się w niego wtuliła. Paulina zaczęła płakać, a pies ucieszony lizał ją po twarzy i piszczał ze szczęścia. Można było widzieć w oczach Rex'a łzy-Myślałam że nie żyjesz...-łkała Paulina mocno przytulając Rex'a. Klęknąłem obok nich i przytuliłem ich oboje.
Przez cały dzień Rex nie odchodził od niej na krok. Wieczorem Poszliśmy na spacer. Usiedliśmy gdzieś na polu i wpatrywaliśmy się w zachód słońca.
-Paulinko?
-Tak?
-Wiesz że bardzo cię kocham?
-Wiem-Uśmiechnęła się. Ukląkłem przed nią i wyjąłem z kieszeni pierścionek
-Sprawisz mi tę przyjemność?-Dziewczyna zasłoniła dłonią usta, a w jej oczach powtórnie pojawiły się łzy.
-T-tak-Wydusiła z siebie. Założyłem jej pierścionek i wpiłem w jej usta. Zarzuciła mi ręce na szyję i mocno wtuliła
-Kocham cię...
Dziękuje za czytanie ! :] Mam nadzieję że się podobało! ;)
Zapraszam do nowej książki która powinna się pojawić za niedługo również o Merghanim. Naszym czarnym bracie :]. Zapraszam również do materiału o nazwie " Jestem Rex wiesz?..."
Buziaki :*
CZYTASZ
You Don't Own Me || Merghani || ZAKOŃCZONE
Fanfiction-Nie jestem jedną z wielu twoich zabawek...-Powiedziałam mrużąc oczy -Nie jestem twoją własnością... -Eh Tygrysie mówisz na raz trzy tysiące zdań i zero prawdziwych słów ...-Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie ...