Już miał naciskać spust kiedy to jakaś wielka puchata bestia się na niego rzuciła wbijając swoje ostre zęby w jego szyję. Dziewczyna podbiegła do mnie. Goryl ostatkiem sił pociągnął za spust. Ja i dziewczyna złapałyśmy się za ręce i tak jakby przytuliłyśmy się kiedy pocisk uderzył tuz nad naszymi głowami. Zapiszczałyśmy i patrzyłyśmy jak Rex wykańcza faceta. Usłyszałyśmy strzelanie z góry
-SZYBKO NA GÓRĘ!!-Rex zerwał się sprintem w stronę schodów. Ja zdjęłam szpilki i także zaczęłam biec razem z porwaną dziewczyną. Otworzyłyśmy drzwi. Jezu... Na środku sali stał Kuba z Michałem i Nitrem, a na przeciwko stał Kacper z jakimiś dwoma typami. Za nimi po obu stronach stali ludzie. Ludzie Kacpra mieli broń natomiast ludzie Kuby nie.
-Kuba...-Szepnęłam...
-Paulina stój tam!-Krzyknął Baron ale ja nie miałam zamiaru go słuchać. Pragnę ze swej strony dodać że zdążyłam gwizdnąć temu typowi z dołu broń. Wycelowałam w Kacpra
-JAK MOGŁEŚ?!-Rex kroczył przy mnie.
-CO? Myślałaś że największy wróg twojego chłopaka będzie sprawiedliwy? haha przynajmniej postawiłaś mnie w wygodnej sytuacji
-O czym on mówi?
-Bo-Bo ja myślałam że ty porwałeś jego siostrę i że wszędzie ją wozisz ze sobą i...i on powiedział że ona jest zamknięta na dole. To nie była jego siostra tylko jedna z dziewczyn która tez chciała mu pomóc...
-Jak mogłaś...
-Przepraszam...
-A ja ci dziękuje mała przynajmniej już nie muszę go szukać. Dzięki tobie mam go podanego na tacy-Wyjął spluwę i wycelował w Kubę-Bierzcie ich-Powiedział Kacper do swoich ludzi. Zaczęła się strzelanina. Kuba zaczął się bić z Kacprem. Baron wyrwał mi pistolet z ręki i zaczął strzelać. Okazało się że ludzie Kuby jednak mieli broń. Rex pchnął mnie za przewrócony stół. Przewróciłam się. Moje serce...boli jak cholera...Oddycham wsłuchując się w odgłosy strzelania które coraz bardziej się tłumiły. Obraz zaczął się ściemniać...
Kurwa...
Trafili mnie...ale na szczęście w nogę....Obraz mi się zamazuję. Widzę jak niektórzy dostają serię pocisków w głowę...Kilka strzałów, krew....trup. Jezu...Ulżyło mi...serce mnie przestało kłóć i mogłam zaczerpnąć powietrza. Wychyliłam się zza stołu. Kuba szarpał się z jakimś gorylem daleko ode mnie. Chyba wygrywamy....tylko chwila nie widzę Kacpra...Kuba zabił tego typa, a ja wstałam.
-Kuba!-Mam łzy w oczach...jak mogłam...to wszystko mija wina...
-Paulina UWAŻAJ!-Poczułam czyjeś ręce i zimny metal przy skroni. Wszyscy ucichli i patrzyli się na mnie.
-RADZE CI SIĘ PODDAĆ ALBO JĄ ZASTRZELĘ !!!! CHODŹ TU!!!-Wrzeszczał Kacper. Kuba podszedł-RZUĆ BROŃ!!-Kuba rzucił broń pod nogi Kacpra, a ten kopnął ja do tyłu
-NA KOLANA-Zobaczyłam łzy w oczach Kuby. Uklęk ciągle patrząc mi w oczy.
-Kuba...
-CICHO!!-Szarpnął mną i wbił mi mocniej lufę do skroni. Jeden z ludzi Kacpra rzucił do Kuby mały pistolecik-A TERAZ PRZYŁÓŻ GO SOBIE DO GŁOWY-Kuba to zrobił...
-Kuba nie rób tego...-Zostałam mocno szarpnięta
-STRZELAJ!!!-Wrzasnął do Kuby którego policzki były mokre od łez
-Paulina...kocham cię...-Zacisnął powieki.
-NIE RÓB TEGO-Dostałam czymś w głowę. Nagle jakaś ogromna bestia wytrąciła Kubie pistolet z ręki i rzuciła się na Kacpra. Znowu zaczęła się strzelanina. Rex szarpał się z Kacprem, a ja upadłam na ziemię. Kacper wycelował w Rex'a serce.
-KACPER NIE!!!!!|
Strzelił...
Rex wbił swoje ostre zęby to szyi Kacpra zabijając go...
-KURWA REX...-Zaczęłam szlochać. Wstałam i chciałam podbiec do Rex'a ale Kuba mnie złapał. Osunęłam się z Kubą na ziemię zalewając się wodospadem łez... Rex ostatkiem sił podszedł do mnie i upadł ciężko dysząc. Wyrwałam się z uścisków Kuby i podbiegłam do Rex'a
-Rex...Rex nią rób mi tego...proszę...Rex-Wtuliłam się w psa...Rex...Poczułam jego mokry język na policzku wycierający moje słone łzy. Patrzyłam Rex'owi głęboko w oczy...Moje serce zaczęło mnie kłóć bardziej niż kiedykolwiek-REX proszę...-Pies powoli zamykał oczy, a jego oddech spowalniał-Proszę Rex nie zostawiaj mnie...-Moje łzy spadały na jego pyszczek. Wszystko zaczęło zwalniać...
Kąciki oczu robiły mi się rozmazane, a po chwili pociemniały. Jak on ma umrzeć to ja też...
CZYTASZ
You Don't Own Me || Merghani || ZAKOŃCZONE
Fanfiction-Nie jestem jedną z wielu twoich zabawek...-Powiedziałam mrużąc oczy -Nie jestem twoją własnością... -Eh Tygrysie mówisz na raz trzy tysiące zdań i zero prawdziwych słów ...-Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie ...