-I?-Dopytywał Dawid.
-I nic! Chodźmy lepiej bliżej sceny!-Nie mogę im powiedzieć... Staliśmy już na naszych miejscach i słuchaliśmy. Rex wył jak wilk do księżyca, co sprawiało wrażenie, że mu się podoba...
Albo, że Michał fałszuje...
Znowu wszyscy się gapili zdziwieni i zaszokowani na naszą czwórkę. Youtuberzy się śmiali patrząc raz na nas, a raz na Multiego, który też powstrzymywał się od śmiechu. Ale zaraz, zaraz, zaraz... Kto stoi obok Multiego? Przecież to Kuba! No tak... Wiem... Nie jestem głupia! Od razu to wiedziałam... Po całym występie mieliśmy wychodzić .
-Ooo, chodźmy do Mc proszę! -Poprosiłam chłopaków, bo byłam głodna jak Rex, całe szczęście się zgodzili. Moja dieta polega na tym, że jej nie ma. Jem praktycznie same śmieci, a nie grubnę. To jeden z najlepszych zalet bycia mną!
-Reksiu muszę cię tu zostawić -Powiedziałam do Rex'a kiedy dotarliśmy do celu, pies usiadł i patrzył mi w oczy, wydawał się bardzo smutny, co przypomniało mi o Kubie i jego czekoladowych oczach...
-To może ty idź zamówić na wynos żarcie i zjemy w aucie hehe, ale zrymowałem -Powiedział Bartek śmiejąc się jakby wyszedł mu żart.
-No spoko, to co chcecie ?-Zapytałam ze szczerym uśmiechem. Jestem na maksa głodna, więc po wysłuchaniu ich zamówienia podbiegłam do kasy i złożyłam zamówienia. Dostałam numerek i usiadłam przy stoliku stukając paznokciami o mebel.Wreszcie doczekałam się swojego numerka. Po wstaniu od stolika usłyszałam głośne szczekanie z zewnątrz.
-Co jest...?-Mruknęłam pod nosem, po czym zabrałam paczki z jedzeniem. Ruszyłam do wyjścia pośpiesznym krokiem, kiedy tylko znalazłam się na zewnątrz zaatakowała mnie brygada antyterrorystyczna składająca się z Rex'a na czele i dwóch zasapanych przystojniaków.
-Co się stało?!-Odskoczyłam od nich ratując życiodajne jedzenie.
-Nie wiem... On się... Jego... Łańcuch się rozplątał... Stra-strasznie nas przestraszył -Wysapał Dawid pochylając się i opierając o swoje kolana.
-Jak to przestraszył? -Zapytałam podnosząc łańcuch Rex'a i marszcząc brwi.
-No, bo on się uwolnił i na nas skoczył, a potem biegł w kierunku w którym szłaś...-Aw jak słodko! Mój Reksio kochany! Wsiedliśmy do auta i zaczęliśmy jeść. Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam wpieprzając burgery z maka. Po zjedzeniu ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
-I jak? Podobało wam się?-Zapytał Dawid biorąc łyk coli.
-Oo tak! było mega ekstraśnie superaśnie! -Wykrzyczałam machając nogami i czochrając Rex'a po głowie, a chłopacy zaśmiali się z mojego zachowania.
-No, mi tez się podobało no i wesz... Mam zdjęcie z Mamiko -Wyszczerzył się Bartek posyłając znaczące spojrzenie do Dawida.
-Ja ją szukałem, ale nie znalazłem niestety -Zrobił kaczy dzióbek.
-A ty mała? Masz z kimś fajnym?
-Mam Rembola i Jasia -Uśmiechnęłam się.
-A właśnie, co ci się stało z telefonem?-Skrzywił się Dawid.
-Em... Upadł-Zmieszałam się.
-No to się domyślam, że upadł -Zażartował, a ja zauważyłam, że jesteśmy już pod moim domem.
-O patrz mój dom!-Zaśmiałam się i wysiadłam z auta razem z psem. Nie opuszcza mnie nawet na krok. Pożegnałam się z chłopakami i ruszyłam z psiakiem do moich drzwi. Włożyłam klucz i... Co jest?... Ej. Nie mogłam przekręcić klucza w zamku. Nacisnęłam klamkę... Otwarte, ale przecież zamykałam... Rex próbował wbiec do domu, ale przeszkodziła mu moja noga.
-Nie Rex poczekaj... -Wyszeptał i wpatrywałam się w psa, który stal w progu i patrzył się w stronę kuchni. Zawarczał i wrócił do mnie. Jezu, złodzieje! Wiedziałam, że musi się coś dzisiaj zjebać. To co mi przyszło do głowy to "Ściągnij mu kaganiec!"Tak zrobiłam, po czym pies wbiegł jak gepard do domu warcząc i szczekając...Usłyszał krzyki, Jezu...Zaczęłam się trząść, poczułam ucisk w żołądku.
CO TAM SIĘ KURWA DZIEJE ?!
Musze tam wejść. Otworzyłam drzwi i odjęło mi mowę...
-Rex...-Szepnęłam przerażona. Na podłodze leżało trzech typów, jeden miał pogryzione nogi, drugi siedział pod ścianą, a trzeci siłował się z Rex'em... Przegrał. Szybko wybrałam numer na policję. Po rozmowie, podeszłam do kuchni pewnym krokiem. Jestem przestraszona, a jednocześnie zła.
-Kim wy kurwa jesteście?-Wrzasnęłam machając rękoma.
-Nie musiała pani dzwonić na psy-Powiedział jakiś rudy, usiłując zatrzymać krwawienie z ramienia.
-To co wy to do chuja robicie?!-Nie dostałam odpowiedzi bo usłyszałam policję...
Po całej sprawie siedziałam już w domu, w ciszy... Była dwudziesta, obok mnie mój obrońca i przewodnik słodko sobie spał, kiedy dostałam wiadomość...
Od: Nieznajomy
Hej, co tam u ciebie? dziewczyno z meet-up'a
Uśmiechnęłam się i zapisałam sobie jego numer.
Do: Kuba
Hej...no wiesz, tak jak zwykle, a u ciebie?
Od: Kuba
Inaczej...
Do: Kuba
Inaczej?
Od: Kuba
No wiesz trochę się cieszę, bo aresztowani kuzyna mojego kumpla, który robił rzeczy za które powinien siedzieć już dawno...
O kurde... Zacisnęłam usta w cienką linię.
Od: Kuba
Ej?
Do: Kuba
Tak?
Od: Kuba
Kiedy będziesz w Poznaniu?
Do: Kuba
Heh no wiesz mieszkam w nim...
Od: Kuba
POWAŻNIE? To super bo ja też! To może się spotkamy?
Jejku ... co ja mam mu teraz napisać ? "Ej sorry, ale nie bo się ciebie boję " czy może "Tak jak mnie zgwałcisz to dostarczysz mi nowych doznań". Trudny wybór. Ja pierdole, co ja głupia? Tak...
Do: Kuba
No spoko może jutro o jedenastej?
Od: Kuba
Wiesz możemy się spotkać kiedy ci będzie wygodnie. Możemy nawet teraz...
Mój brzuch znowu zaczął robić fikołki, zagryzłam dolną wargę.
Do: Kuba
Emm może lepiej jutro co? Jestem zmęczona...
Od: Kuba
No dobrze to do jutra ślicznotko
Ooo "Ślicznotko" jaki słodki. Em... no dobra trzeba iść spać. Szturchnęłam Rex'a, po czym polizał mnie po twarzy, a ja udałam się do łazienki. Po umyciu skierowałam się do łóżka, położyłam się i zagasiłam lampkę nocną. Na łóżko wskoczył Rex i wtulił się w moją szyję. Jest ciężki, ale mi to nie przeszkadza...
Poprawiony
CZYTASZ
You Don't Own Me || Merghani || ZAKOŃCZONE
Fanfic-Nie jestem jedną z wielu twoich zabawek...-Powiedziałam mrużąc oczy -Nie jestem twoją własnością... -Eh Tygrysie mówisz na raz trzy tysiące zdań i zero prawdziwych słów ...-Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie ...