Rozdział 5

210 15 0
                                    

Przekraczając próg domu bałem się reakcji Rydel. Pewnie będzie zła, ale chyba wybaczy mi jak powiem jej, dlaczego nie mogłem przyjść wcześniej.

-ROSS!!!!- zablokowała mi drogę gdy chciałem się niezauważalnie przedostać do mojego pokoju. Stała z założonymi rękoma i patrzyła na mnie morderczym wzrokiem- Gdzieś ty się podziewał?! Miałeś być w domu od razu po szkole, martwiłam się.

-Rydel pozwól mi to wszystko wytłumaczyć.

-Słucham...

-Po prostu Laura poprosiła mnie, żebym ją odprowadził do domu. Nie mieszka za blisko szkoły więc trochę się przedłużyło.

-Mogłeś chociaż zadzwonić.

-Nie pomyślałem, okey?

-A czy wy to może już... no wiesz...- nagle wrócił jej humor.

-Delly! Ja rozumiem, że masz jakieś chore ambicie, ale między nami nic nie ma i nic nie będzie. Już ci to tłumaczyłem.

-Ale zaprosisz ją tu jeszcze kiedyś?

-Nie wiem. Może... Poza tym to twoja "kumpela", sama se ją tu zaproś.

-Tak, a w jaki sposób planujesz wypędzić z domu tych idiotów?

-Nie wiem, powiedz, żeby poszli sobie na miasto i tyle

-Serio myślisz, że to wypali- wyśmiała mnie- Przecież to ja zawsze ich ciągam po sklepach i nie każę wracać do domu, żebyś miał trochę spokoju.

-Mam spokój w swoim pokoju.

-Ross dobrze wiesz o co mi chodziło.

-Ta... Nie ważne, mogę już iść?

-Idź.

Poszedłem do swojego pokoju i jak zwykle usiadłem na łóżku z książką w ręku. Oczywiście znowu nie dane mi było jej spokojnie czytać, gdyż znowu dostałem od kogoś SMS'a. Jak się chwile później okazało, był od Laury.

L: Hej Ross, chciałam cię tylko jeszcze raz przeprosić za swoje zachowanie. Nie miałam zamiaru cię denerwować.

R: Hej, wszystko jest okey.

L: Czyli między nami jak dawniej?

R: Chyba tak.

L: :)

Odłożyłem telefon i wróciłem do poprzedniej czynności. Resztę dnia spędziłem tak jak zwykle w swoim pokoju...

~~~

Następnego dnia czekałem przed wejściem do szkoły na szatynkę. Chciałemtym razem ja ją przeprosić za to jak się wczoraj zachowałem. Nie było to wporządku w stosunku do niej, bo przepraszała mnie, a ja to olałem. Trochędziwnie się czułem o tak późnej godzinie w szkole, no ale co ja poradzę? Poparu minutach zobaczyłem dziewczynę, która szła w moją stronę z uśmiechem natwarzy. Podszedłem do niej niepewnie i zacząłem:

-Słuchaj, ja chciałem cię przeprosić za to jak zachowałem się wczoraj po szkole.

-Nie masz mnie za co przepraszać. To ja zaczęłam.

-Tak, ale nie powinienem był tak reagować i zachowywać się jak cham po tym jak mnie przeprosiłaś.

-Naprawdę nic nie szkodzi Ross. Wszystko jest okey.

One last dance- Raura [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz