Rozdział 10

192 11 0
                                    

Nie chciałem psuć tego co jest pomiędzy mną, a Courtney, więc tak jak obiecałem, tak zrobiłem. Nie wróciłem do chłopaków. Ciekawe czy w ogóle zauważyli, że mnie nie ma. Szedłem chodnikiem bez celu, bo tak naprawdę nie mam się gdzie podziać. Do ''rodziny'' wracać nie zamierzam, Laura jest na mnie wściekła... Ostatnią osobą do której mogę iść to Ell. Jest moim przyjacielem, wiec powinien zrozumieć to co zrobiłem. Udałem się w kierunku jego domu. Była godzina 21:48. Kiedy znalazłem się przed drzwiami jego mieszkania długo walczyłem z samym sobą czy mam zapukać, czy nie. W końcu jednak to zrobiłem i chwile po tym otworzył mi szatyn z widocznym zdziwieniem.

-Ross?! Gdzieś ty się podziewał- nie zdążyłem nic odpowiedzieć bo od razu wepchnął mnie do środka- To co? Odpowiesz mi? Czy ty wiesz jak Rydel się o ciebie martwiła?

-Może jeszcze powiesz mi, że rodzice też...

-Wiem do czego zmierzasz. Słuchaj, rozumiem że to dla ciebie ciężkie, ale nie można tak po prostu uciekać z domu i to jeszcze na taki czas.

-Jestem dorosły i mogę robić co mi się podoba.

-Może i jesteś dorosły, ale zachowujesz się jak niewychowany bachor. W ogóle spójrz na siebie. Jak ty wyglądasz?

-Serio? Jak tak mamy gadać to może lepiej jak sobie pójdę...

-Ehh dobra, koniec. Dlaczego do mnie przyszedłeś?

-Nie miałem gdzie spać.

-Jakoś miałeś gdzie mieszkać przez ten cały tydzień.

-Tak, ale teraz nie mogę.

-Co? Wygnali cię?- zaśmiał się cicho

-Nie, obiecałem że tam nie wróce.

-Komu? Rozmawiałeś z Laura? Boże całe szczęście, że ona przejrzała ci na oczy.

-Nie Laurze...

-To komu?

-Courtney.

-Courtney?

-Tak poznaliśmy się no i.... Ehh długo by opowiadać. Po prostu obiecałem, że do nich nie wrócę.

-Hmm dziwne. Laura strasznie się o ciebie martwiła jak nie pokazałeś się w szkole. Przyszła do Rydel pytając co się stało.

-Nie mów, że jej powiedziała...

-Powiedziała tylko, że uciekłeś z domu. Martwiła się o ciebie. Od tamtego czasu nie kontaktuje się z nami. Myślałem, że gadaliście.

-Bo gadaliśmy...

-Co?

-Nooo, trochę się pokłóciliśmy...

-Ehhh nie będę już w to wszystko wnikał. Ważne, że jesteś już bezpieczny. Czekaj, zadzwonię do Rydel i powiem, że u mnie jesteś.

-Co?! Nie!

-Dlaczego?

-Nie chce z nią na razie rozmawiać. Przyszedłem cię prosić o nocleg na kilka dni. Na razie nie chce wracać do domu, ale też obiecałem że nie wrócę 'tam'.

-Dobra, jak chcesz. W końcu jesteśmy kumplami, możesz spać u mnie ile tylko chcesz, ale jak wpakujesz się w jakieś gówno to mnie w to nie mieszaj.

-Jasne. Dzięki- podszedłem i uścisnąłem go.

~~~

W ten sposób spędziłem u przyjaciela kolejne 4 dni. Wciągu tego czasu, bardzo zbliżyliśmy się do siebie z Courtney. Chyba oboje zaczynamy czuć do siebie coś więcej. Dzisiaj znowu mamy się spotkać. Umówiliśmy się na godzinę 15:00 pod kawiarnią, a zegar wskazuje 14:30, wiec pomału szykuje się do wyjścia. O dziwo nigdy podczas spotkań z brunetką nie spotkałem nikogo z mojej ''rodziny''. Laury też od długiego czasu nie widziałem. Zacząłem zastanawiać się co teraz robi, czy nadal jest tu w mieście czy znowu gdzieś wyjechała. Trochę mi głupio z powodu tego jak ją potraktowałem. Tak naprawdę nigdy nic złego mi nie zrobiła, a ja zachowałem się jak dupek. No cóż, nie ma co żyć przeszłością, tylko teraźniejszością, a nią jest teraz cudowna dziewczyna z którą właśnie idę się spotkać.

One last dance- Raura [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz