Miałem już serdecznie dość dzisiejszego dnia... Wszystko się pozmieniało i sam nie wiem co mam już ze sobą zrobić. Jedynym plusem było to, że skończyliśmy zajęcia godzinę wcześniej. Ruszyłem powolnym krokiem w stronę domu mojego przyjaciela. Teraz nie muszę odprowadzać Laury do domu, kątem oka widziałem, że robi to ten cały Andrew... Courtney też nie odprowadzam bo ma jeszcze 2 lekcje. Nie chcąc dobijać się jeszcze bardziej, ruszyłem szybszym tempem we wcześniej wyznaczonym kierunku. Gdy dotarłem do drzwi, przekręciłem klucz i okazało się, że były otwarte. Wszedłem zdziwiony do środka, gdyż zwykle o tej porze Ellington też jest w szkole. Zobaczyłem w salonie, wystającą znad kanapy brązową czuprynę.
-Ell?- zapytałem. Po tym słowie odskoczył jak oparzony i okazało się, że nie był sam... Osoba, która towarzyszyła mojemu przyjacielowi była Rydel, której nie zauważyłem gdyż zakryła ją kanapa.
-Ross? Dlaczego nie jesteś w szkole?!- pytał wyraźnie zakłopotany.
-Skończyliśmy zajęcia wcześniej i przyszedłem.
-Boże Ross, nawet nie wiesz jak się martwiliśmy w domu- nagle podbiegła do mnie blondynka i mocno przytuliła, ale chwile potem odtrąciła mnie- Zaraz, zaraz. Czy ty mieszkasz u Ell'a?- Widząc nasze spojrzenia, kontynuowała- nie wierze! My się martwimy czy w ogóle żyjesz, a ty sobie jakby nigdy nic chodzisz do szkoły i w dodatku mieszkasz u mojego chłopaka! Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?!- zwróciła się do szatyna.
-Bo mnie o to prosił- odpowiedział i wzruszył ramionami.
-Nie wierze...- złapała się za głowę- Ross, musisz wrócić do domu, rozumiesz?- tym razem zwróciła się do mnie.
-Nie ma mowy, nigdy tam nie wrócę. Mam już dosyć pomiatania mną.
-Już tak nie zrobią. Po tym kiedy uciekłeś bez śladu przemówiłam im do rozumu. Na początku nic sobie z tego nie zrobili, jak to oni, ale później było im głupio. Po dłuższym czasie sami przychodzili i pytali czy coś wiem odnośnie ciebie.
-A mama i tata? Tyle czasu mnie okłamywali. Wy wszyscy mnie okłamywaliście!- z nadmiaru emocji odwróciłem się i walnąłem mocno o ścianę. Syknąłem z bólu i złapałem się za rękę.
-Ej! Stary wiem, że jest wkurzony, ale nie śpieszy mi się do robienia remontu w domu...- wtrącił Ratliff.
-Ross wiem, że to dla ciebie trudne, ale nie możesz mieszkać tu do końca życia...- kontynuowała Rydel
-Znajdę pracę i sam zarobię na mieszkanie.
-Ale do tego czasu powinieneś zamieszkać z nami.
-Dlaczego?!
-Bo tam jest twój dom. Mimo, że nie jesteś moją biologiczną rodziną, kocham cię jak prawdziwego brata. Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Ja już nie daje rady...-emocje wzięły górę. Przypomniały mi się wszystkie ciężkie chwile. Dowiedzenie się o adopcji, wszystkie docinki braci, dzisiejsza rozmowa z Laurą. Nie mogłem powstrzymać łez. Podszedłem do blondynki i mocno ją przytuliłem. Mimo wszystko tęskniłem za nią cholernie mocno. Brakowało mi jej, brakowało mi jej słów wsparcia. Pozwoliła mi się wypłakać.
-Wrócisz do nas? Proszę...- nieśmiało pokiwałem głową na "tak" wciąż trwając w uścisku. Dziewczyna po otrzymaniu odpowiedzi jeszcze mocniej mnie przytuliła- Nawet nie wiesz jak się cieszę! Obiecuję ci, że teraz będzie inaczej. Idź się spakować.- oderwaliśmy się od siebie i posłusznie wykonałem polecenie.
Gdy byłem już w innym pokoju, usłyszałem rozmowę między moją siostrą a przyjacielem. Śmiała się z niego, że jej wystarczyło parę zdań, aby namówić mnie na powrót, a jemu nie udało się to przez tyle dni. Mimowolnie się uśmiechnąłem i zacząłem pakować swoje rzeczy do torby. Na razie nie będę mówił Rydel o sytuacji z Laurą i o Courtney. Chyba jest na to wszystko jeszcze za wcześnie. Najpierw muszę się od nowa zaaklimatyzować w domu.
CZYTASZ
One last dance- Raura [PL]
FanfictionCzy zwykłe spotkanie w szkole może przerodzić się w niezwykłą znajomość? Ross- 18 latek, który boryka się z wieloma problemami w domu. Życie nigdy nie było dla niego łagodne. Stara się przetrwać ciężki okres w życiu, nie rzucając się nikomu w oczy...