Obudziłem się nagle w swoim łóżku. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 6:00. Złapałem się za głowę, która zaczynała mnie boleć. Impreza naprawdę się później rozkręciła. Chyba jako jedyny pamiętam w miarę co się wczoraj działo. Wypiłem tyle, że byłem w stanie dojść do swojego pokoju i tam się położyć. Nie wiem dlaczego obudziłem się tak wcześniej. Inni wstaną nie prędzej niż 12:00. Tak naprawdę spałem może z 2 godziny. Lekko zaspany ruszyłem w kierunku łazienki. Obmyłem twarz zimną wodą, aby trochę się rozbudzić. Chwiejnym jeszcze krokiem, zacząłem schodzić po schodach. Wszedłem do kuchni i nalałem zimnej wody do szklanki. Zanim wszystko wypiłem skierowałem się do salonu. Byłem ciekawy komu udało się dotrzeć do pokoju, a kto był skazany na niewygodną kanapę. Oparłem się o framugę drzwi. Nigdzie nie widziałem Rydel oraz Ellingtona. Najwyraźniej im też udało się dotrzeć jakoś na górę. Riker leżał na kanapie obejmując swoją dziewczynę. Ledwo się tam mieścili, ale okey. Rocky leżał w niewygodnej pozie na fotelu i co chwilę się kręcił. Zacząłem się z niego cicho śmiać. Nagle usłyszałem jakieś szmery z prawej strony. Odwróciłem się i zobaczyłem Laurę, która ledwo siada z kanapie i łapię się za głowę.
-Kac morderca nie ma serca, co?- zaśmiałem się.
-Już więcej z wami nie...- spojrzała na mnie i się zatrzymała się w pół zdania. Dopiero teraz zorientowałem się, że byłem w samych bokserkach- piję...- dokończyła, a na jej twarz wkradł się rumieniec.
-Wygodnie się spało?
-Bardzo, zważywszy na to, że nie spałam prawie w ogóle. Muszę wracać do domu i położyć się w łóżku.
-Chcesz wracać do domu o 6 rano?
-A mam inny wybór? Już dłużej nie zniosę tej kanapy. Mogliście zainwestować w wygodniejszą- zaśmiała się.
-Masz wybór. Idź położyć się u mnie w pokoju- powiedziałem jakby nigdy nic, a dziewczyna spojrzała się na mnie zdziwiona.
-Jest 6 rano. Gdzie ty będziesz spał?
-Nie jestem śpiący- wzruszyłem ramionami- Idź, a ja ci przyniosę coś przeciwbólowego- odparłem i nie czekając na odpowiedz dziewczyny, ruszyłem z powrotem do kuchni.
Postanowiłem, że przygotuję także coś do jedzenia, gdyż sam też byłem głodny. Mogłem pójść na łatwiznę i odgrzać kawałek pizzy, ale nie mogę już na nią patrzeć. Postanowiłem przygotować jajecznice. Parę minut i już szedłem na górę z tacą na której leżały talerze z jedzeniem, kubki z herbatą i coś przeciwbólowego. Gdy wszedłem do pokoju, zobaczyłem, że dziewczyna już śpi albo zasypia. Przyznam, że wyglądała całkiem uroczo. Szkoda tylko, że muszę zniszczyć sobie ten widok. Odłożyłem swój posiłek na biurko, a z resztą podszedłem do łóżka i usiadłem na jego skraju.
-Laura- powiedziałem cicho, ale nawet nie zareagowała- Laura!- powiedziałem tym razem nieco głośniej, ale w odpowiedzi dostałem tylko kilka niemrawych słów- LAURA!- krzyknąłem i dziewczyna od razu się obudziła.- Wreszcie... Masz, jedz.
-Miałeś iść tylko po coś przeciwbólowego, a nie robić całe śniadanie.
-Byłem głodny i głupio tylko sobie zrobić- wzruszyłem ramionami- Smacznego- odparłem i wstałem.
-Dziękuje- znów się zarumieniła.
-Nie ma za co.- podszedłem do szafy i ubrałem pierwszą, lepszą koszulkę i dresy. Widziałem, że przygląda się co robię- Już nie będę cię zawstydzał- zaśmiałem się.
-Zabawne...- powiedziała i zaczęła nieśmiało jeść jajecznicę.
-Chcesz coś na przebranie?- zapytałem, a dziewczyna spojrzała się na mnie pytająco- W tej sukience pewnie jest ci nie wygodnie. Dam ci coś na przebranie.

CZYTASZ
One last dance- Raura [PL]
FanfictionCzy zwykłe spotkanie w szkole może przerodzić się w niezwykłą znajomość? Ross- 18 latek, który boryka się z wieloma problemami w domu. Życie nigdy nie było dla niego łagodne. Stara się przetrwać ciężki okres w życiu, nie rzucając się nikomu w oczy...