Rozdział 18

200 9 2
                                    

No i koniec! Nareszcie zakończenie roku. Przez te kilka tygodni nic ciekawego nie działo się w moim życiu. Relacje między mną, a rodzeństwem stały się jeszcze lepsze. Postanowiłem dołączyć do ich zespołu i tak stałem się głównym wokalistą. Napisaliśmy parę piosenek na płytę i za niedługo bierzemy się za ich nagrywanie. Jeśli chodzi o Laurę, to również jesteśmy bliżej. Oczywiście jako przyjaciele. Szatynka ciągle spotyka się z Andrew'em i mimo, że go nienawidzę to staram się go tolerować kiedy jest obok.

W końcu gdy skończyłem użerać się z garniturem i krawatem, zszedłem na dół. W kuchni już czekało na mnie moje rodzeństwo ze śniadaniem. W sumie to powinienem był zjeść je wcześniej, żeby się nie ubrudzić, ale już trudno.

-No stary, ale się odwaliłeś. Dobrze, że my nie musieliśmy przez to przechodzić- zaśmiał się Rocky. No tak, nauczanie domowe ma swoje plusy...

-Tak, zazdroszczę...Muszę siedzieć tam dobrą godzinę i oglądać jakieś nudne przedstawienie. Słowo daje, jak głos zabierze ksiądz to wychodzę!- oznajmiłem, a wszyscy się zaśmiali.

-Jedz szybko i idź bo się spóźnisz. Rozmawiałam z Laurą i powiedziała, że będzie czekać przed szkołą- powiedziała Rydel.

Zjadłem szybko kanapki, które przygotowała dla mnie siostra i ruszyłem w kierunku liceum. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 8:40. Świetnie, zakończenie roku jest o 9:00. Muszę biec, aby zdążyć na czas.

Gdy dotarłem na miejsce zdyszany, zacząłem rozglądać się dookoła w poszukiwaniu szatynki. Nigdzie nie mogłem jej dostrzec. Za 10 minut dziewiąta. Pewnie jest już w środku, jak wszyscy.

-Zanim tu przyszedłeś, przebiegłeś maraton czy co?- zaśmiał się damski głos obok mnie. Zdezorientowany odwróciłem głowę i ujrzałem uśmiechającą się Laurę. Wow, wyglądała ślicznie. Miała na sobie zwykłą, czarną sukienkę, która idealnie do niej pasowała. Chyba zauważyła, że się jej przyglądam, bo na jej twarzy zagościł rumieniec- Mam coś na sukience? Ubrudziłam się?

-Nie- zaśmiałem się i spojrzałem jej w oczy- Po prostu ładnie wyglądasz- wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się.

-Dziękuję- zawstydziła się- Cóż, ty również dobrze wyglądasz w garniturze.

-Czyżby? Jest cholernie nie wygodny, ale skoro ci się podoba, mogę chodzić w nim częściej- zażartowałem.

-Chciałabym to zobaczyć, jak wszędzie będziesz w nim chodził- zaśmiała się.

-Czy nie powinniśmy już iść do szkoły?- zauważyłem, a dziewczyna spojrzała na zegarek i zrobiła wielkie oczy.

-O cholera, za 5 minuty się zaczyna. Chodź, szybko!- złapała mnie za rękę i oboje pobiegliśmy w stronę wejścia.

Ruszyliśmy w kierunku auli i gdy znaleźliśmy się w środku, zajęliśmy wole miejsce. Na szczęście nic się jeszcze nie rozpoczęło. Byłoby niezręcznie tak wejść, gdy ktoś będzie coś mówił.

-Rozmawiałeś już z Rydel?- zapytała nagle, a ja spojrzałem na nią zdziwiony.

-O czym miałbym z nią rozmawiać?

-Czyli nie mówiła ci jeszcze?

-Ale o czym? Rano nawet nie było czasu na rozmowę. Nawet nie wiesz ile czasu zajmuje zawiązanie tego cholerstwa- wskazałem na krawat- Obejrzałem chyba wszystkie poradniki na YouTube...-odparłem zrezygnowany, a w odpowiedzi usłyszałem tylko cichy chichot

-Wierzę. I tak oboje ledwo się wyrobiliśmy. Jeszcze chwila i zaczęłoby się bez nas.

-A więc o czym Rydel miała mi powiedzieć?- nie dawałem za wygraną.

One last dance- Raura [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz