*Poniedziałek*
Postanowiłem dotrzymać swojej starej tradycji i w szkole znalazłem się wcześniej od wszystkich. Tak jak zawsze patrzyłem na ludzi, którzy zmierzali w kierunku budynku w którym się znajdowałem. Wypatrywałem mojej dziewczyny. Nie mogłem się doczekać by znów ją zobaczyć. Zamiast jej niestety zobaczyłem Laurę. Znowu towarzyszył jej ten typ. Nigdy wcześniej go tu nie widziałem, mam nadzieje, że nie chodzi do naszej klasy. Mam też nadzieje, że dalej siedzę na lekcjach z szatynką, bo może teraz by ze mną porozmawiała. Chciałbym jej powiedzieć o tym wszystkim co wydarzyło się w moim życiu, ale chyba brak mi na razie odwagi. Chcę ją po prostu przeprosić i mam nadzieje, że będzie miedzy nami tak jak dawniej.
Chwile później weszli wspólnie do klasy. Widziałem zdziwienie na ich twarzach moim widokiem. Patrzyłem wyczekująco w oczy Laury. Ta jednak zajęła inne miejsce ze swoim chłopakiem. Zdziwiłem się, ale mogłem się domyślić, że nie będzie chciała ze mną siedzieć. Westchnąłem ciężko i dalej wpatrywałem się w okno.
-Patrzcie, patrzcie. Pan Lynch do nas w końcu zawitał!- Usłyszałem znienawidzony przez siebie głos. Odwróciłem się i ujrzałem Davida...- Co tam słychać u naszego buntownika? A może już nie? Co się stało, że od nas uciekłeś?
-Daruj sobie co?
-Chyba mnie nie znasz. Ja nie odpuszczam tak łatwo.
-Czego ty chcesz?
-Tak szczerze to niczego. Sprawia mi przyjemność dokuczanie ci- spojrzał na puste miejsce obok mnie i rozejrzał się po klasie. Dobrze wiedziałem o co mu chodziło- A co się stało gołąbeczki? Już ze sobą nie gadacie? No tak, mogłem się tego domyślić po tamtym waszym spotkaniu. Nieźle namieszałeś- zaśmiał się.
-Proszę cię, daj mi już spokój. Mam już wszystkiego dość.
-Gdzie się teraz podziewasz w ogóle? Wróciłeś do domu?
-To oczywiste, że tam nie wrócę...
-Pewnie nawet cię tam nie chcą. Poszedłeś im na rękę uciekając. Pewnie od dawna myśleli jak się ciebie pozbyć.
-Możesz się już zamknąć?!- wybuchłem. Nie wiem po co wdawałem się z nim w tę dyskusję.
-Ale Ross taka jest prawda. Dobrze wiesz jak cie traktowali. A to wszystko dlatego, że nie byłeś tak naprawdę ich synem...Ups- zaśmiał się.
Nie wiedziałem co mam mu powiedzieć. Wszystkie emocje we mnie buzowały. Wszystko co mówił było prawdą i dobrze o tym wiedział. Najgorsze, że prawie cała klasa przysłuchiwała się naszej wymianie zdań, a przede wszystkim była tam też Laura. Słyszała to co bałem się jej wyznać. Nie chciałem być tu ani chwili dłużej. Wstałem z miejsca, odepchnąłem chłopaka z całych sił i wybiegłem z klasy. Byłem wściekły na niego, na siebie, na wszystko. Chciałem płakać, ale nie mogę pozwolić na to, żeby wzięli mnie za mięczaka... Szedłem korytarzem zamyślony, aż w końcu wpadłem na kogoś. Tym kimś okazała się Courtney. Uśmiechnęła się na mój widok.
-Hej, uważaj jak chodzisz- zaśmiała się, ale gdy zobaczyła mój wyraz twarzy od razu spoważniała- Wszystko w porządku?
-Nic nie jest w porządku- odpowiedziałem oschle.
-Co jest grane?
-To był zły pomysł aby tu wracać.
-Dlaczego?
-Znowu spotkałem tego idiotę w klasie. Nie może sobie odpuścić okazji aby mi nie dowalić.
-Kogo?

CZYTASZ
One last dance- Raura [PL]
FanfictionCzy zwykłe spotkanie w szkole może przerodzić się w niezwykłą znajomość? Ross- 18 latek, który boryka się z wieloma problemami w domu. Życie nigdy nie było dla niego łagodne. Stara się przetrwać ciężki okres w życiu, nie rzucając się nikomu w oczy...