Rozdział 15 cz.2

192 12 0
                                    

*oczami Rossa"

Odwzajemniłem uścisk dziewczyny. Zgodziłem się na to wszystko ze względu na nią i na to, że zrobiła to po części dla mnie. Zawsze mnie wspierała i teraz też chciała, a ja to wszystko psuje... Poza tym skoro teraz mam zachowywać się jakby kłótni nie było, to chyba będzie lepiej. I tak pewnie nie będzie między nami tak jak przed nią, ale chociaż nie będziemy się obrażać w jakikolwiek sposób. Ruszyłem za blondynką w stronę salonu. Gdy weszliśmy do środka, każdy patrzył w naszą stronę. Mój wzrok był natomiast skierowany na Laurę, a jej na mnie. W pomieszczeniu grała cicho jakaś muzyka.

-Tooo, Ross usiądź sobie gdzieś, a ja doniosę przekąsek bo się skończyły.- powiedziała lekko zakłopotana Delly- Za parę minut ma być pizza. Odbierzesz ją Ell?

Chłopak się zgodził i chwilę po tym jak blondynka wyszła do kuchni, w pokoju znowu zapanował delikatny chaos. Każdy rozmawiał z każdym, a ja siedziałem jak ostatni idiota i gapiłem się na swoje ręce. Nie miałem z kim rozmawiać ani nawet co robić. Nagle do pokoju znów wpadła Rydel.

-Emmm ogólnie to skończyły nam się chipsy i inne przekąski... Dzięki chłopaki za kupienie wystarczającej ilości rzeczy...

-Oj nie wiedzieliśmy, że wszystko pójdzie w godzinę noo- odpowiedział Ellington, a ja cicho się zaśmiałem.

-Sami zjedliście połowę to co się dziwić. Teraz trzeba iść do sklepu.

-Ja pójdę- powiedziała nagle Laura.

Dobra, teraz albo nigdy. Nie masz nic do stracenia Ross. Przecież na razie macie sojusz prawda?

-Pójdę z tobą- odparłem i wstałem z kanapy. Wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem. Przecież wcześniej się kłóciliśmy, a teraz nagle odwalam takie coś. Postanowiłem się trochę usprawiedliwić- Jest dosyć późno i nie powinnaś iść sama- zwróciłem się do dziewczyny.

-To chyba raczej ja powinienem z nią pójść- wtrącił zdenerwowany całą sytuacją Andrew.

-Jest okay- powiedziała nagle Laura co mnie dość zdziwiło, ale i ucieszyło. Po słowach chłopaka chciałem już zrezygnować.

-W takim razie macie tu kasę i kupcie co uważacie za potrzebne- starała się opanować z całych sił, ale ja widziałem jej zaciesz spowodowany całą zaistniałą sytuacją.

Po jakiś 5 min byliśmy już na zewnątrz. Zaczęliśmy iść wolnym krokiem w stronę marketu całodobowego. Mimo, że tu gdzie mieszkamy jest zawsze ciepło, to dzisiaj pogoda nam nie dopisywała. Była późna godzina toteż dlatego zaczynało być chłodnawo, a do tego wiał wiatr.

Ja miałem na sobie ciepłą bluzę, ale dziewczyna przyszła tu tylko w samej sukience.

-Nie za ciepło ci? - chciałem trochę rozluźnić atmosferę.

-Zabawne...Jak tu szłam było znośnie.

-To miasto lubi zaskakiwać.

-Tak, zauważyłam- zacząłem ściągać swoją bluzę. Zajęło mi to chwilę, gdyż była to ta przekładana przez głowę- Co ty robisz?

-Zdejmuje bluzę i ci daje- podałem ją dziewczynie.

-Nie musisz mi dawać swojej bluzy. Będzie ci zimno.

-Dziwnie bym się czuł gdybyś ty marzła, a ja chodziłbym w ciepłej bluzie. Ubieraj i nie gadaj. Czarny pasuje do wszystkiego- uśmiechnąłem się niepewnie, a dziewczyna go odwzajemniła i ubrała bluzę.- Lepiej?

-O wiele. Dziękuje.

-Nie masz za co...

Między nami znów zapanowała cisza. Moje ciało coraz gorzej znosiło chłód. Pojawiła się już gęsia skórka i chciałem jak najszybciej znaleźć się w ciepłym (mam nadzieje) sklepie. Zacząłem pocierać dłońmi po całej długości rąk, aby trochę się rozgrzać.

One last dance- Raura [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz