Rozdział 23

290 17 1
                                    

Louis

Nie mogłem dłużej tego w sobie dusić. Przyznałem się do tego zanim mój mózg zdążył zarejestrować moją wypowiedź. Czekam na reakcje Harry'ego, ale on nie potrafi wydusić ani słowa. Patrzy na mnie tylko swoimi zielonymi oczami, a jego twarz wyraża głęboki smutek i rozczarowanie. Nie chciał w to wierzyć, i w końcu udało mu się przekonać samego siebie. Żywił się jednak kłamstwami, a ja jednym prostym zdaniem wyprowadziłem go z błędu, wywróciłem rzeczywistość do góry nogami i roztrzaskałem serce na pół.

- Harry, nie milcz tak. Powiedz cokolwiek - błagam rozpaczliwie. Nie odzywa się jednak, tylko wpatruje we mnie, oczekując nie wiadomo czego - Chociaż daj mi to wyjaśnić - błagam.

- Nie wiem, jak zamierzasz się wytłumaczyć, ale.. proszę - mówi lodowatym tonem. Wzdrygam się, ale zaczynam opowiadać mu o pierwszych dniach spędzonych w towarzystwie Eleanor. Mówię mu wszystko, nie pomijając szczegółów i dokładnie opisując swoje uczucia.

- Była moim wsparciem, jedyną podporą. Dzięki niej nie zwariowałem. W szpitalu byłem bliski szaleństwa, mając świadomość, że każdy kolejny dźwięk kardiomonitora może być tym ostatnim.. - urywam. Harry słucha mnie uważnie, jego twarz nie wyraża żadnych emocji. Jak on to robi?

- Nie będę kłamał, Harry. Zakochałem się w niej... - chcę jeszcze coś dodać, ale Hazza mi przerywa.

- Co dokładnie między wami było? Spaliście ze sobą? - pyta, nieco obrzydzony.

- Raz się całowaliśmy. A jak zostałem u niej na noc.. spaliśmy w jednym łóżku. Nic się jednak nie wydarzyło - zapewniam.

- Kochasz ją, a mimo to jesteś ze mną. Po co ten cyrk? - pyta z pogardą.

- Bo Ciebie kocham bardziej. Zrozum, Harry. Nie miałem na to żadnego wpływu - jestem bliski płaczu.

- Ja.. nie wiem co myśleć. Potrzebuję czasu, Louis - jego słowa bardzo bolą. Zachowuję jednak zdrowy rozsądek i ściągam z palca srebrny pierścień, dowód zaufania, którym zostałem niesłusznie obdarzony. Kładę go na kocu przed Harrym.

- Przepraszam, nie zasłużyłem - mówię ledwie szeptem. Podnosi głowę i patrzy na mnie uważnie.

- Nie zrozumiałeś sensu tego prezentu. Nie musisz na niego zasługiwać. Jest dowodem na to, że możesz mi ufać - mówi przygryzając wargę - Bez względu na to, czy ja mogę ufać Tobie - dodaje z goryczą i podnosi się z łóżka. Nachyla się nade mną i składa pocałunek na czubku mojej głowy, potem kieruje się do wyjścia.

- Powodzenia na meczu, Lou - mówi na odchodnym. Wychodzi z pokoju delikatnie zamykając za sobą drzwi. Jestem przygnębiony, ale zastanawia mnie, czemu Harry tak dziwnie się zachował. Powinien się wściec, wyzwać mnie od najgorszych, a on.. po prostu wysłuchał. Nie zarzucił mi kłamstwa, ani nie złościł się na mnie. Wyglądał tylko na rozczarowanego. Naprawdę mi zaufał, a ja go zawiodłem. Czuję się jak dupek, wpatrują się teraz w miejsce, w którym znajduje się moja nadzieja. W małą srebrną obrączkę, która ma mi udowodnić, że mogę ufać Harry'emu. Wsuwam ją na palec, wierząc, że Hazza podejmie właściwą decyzje i da mi drugą szansę. Muszę mu jednak udowodnić, że jest dla mnie ważniejszy niż El. Jak mam to zrobić? Nie mam pojęcia. Zdaję się na instynkt.

Harry

Nie wiem, kogo próbowałem oszukać. Od początku wiedziałem, ale nie chciałem w to wierzyć... Nikt nigdy by nie pomyślał, że Louis należy do tego typu facetów, którzy bawią się innymi i zdradzają ich przy pierwszej lepszej okazji. Lou taki nie jest, ale bądź co bądź, jednak mnie zdradził. To był tylko pocałunek... ale on ją kocha. Przyznał się, powiedział mi to w twarz, był bezlitosny. Potem zapewniał, że mnie kocha bardziej. Czy mogę mu wierzyć? Chcę mu ufać.. ale to trudne. Nauczyłem się jednak, że niektóre czyny zasługują na przebaczenie, czego przykładem jest mój pocałunek z Niallem. Pytanie tylko gdzie leży granica. I kto ją wyznacza.

Little SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz