Rozdział 15

328 35 5
                                    

Pov. Jongin

Dzisiaj jest sobota, kolejna sobota. Przez tydzień nie chodziłem do szkoły . Czekam na jakąkolwiek wiadomość o D.O. Mój dzień wygląda mniej więcej tak:

-wstaję, idę do łazienki czasem jem i zamykam się w pokoju.

Usłyszałem dzwonek do drzwi. Rodziców nie ma, więc musiałem otworzyć drzwi. Zobaczyłem Chanyeola. Na mojej twarzy pojawił się przebłysk uśmiechu, który znikną tak szybko, jak się pojawił. To miło, że o mnie pamięta i, że wiem że kogoś tu jeszcze mam. 

Park nie był uśmiechnięty, jak zwykle. Szybko wszedł ze mną do mojego pokoju.

-Jongin musimy porozmawiać. - oświadczył siadając na łóżku.

-Tak?

-Posłuchaj. - powiedział przełykając ciężko ślinę - Kyungsoo, on...on umarł. - widziałem w jego oczach łzy. Ale ja nie byłem gorszy. Przed chwilą w moich oczach można było zobaczyć nadzieję, a teraz płaczę. On nigdy nie lubił jak płakałem. Sam nawet nie widziałem, żeby on to robił. 

Chan widząc moje załamanie wyszedł. To dobrze. Chciałem zostać sam. Gdzie on do cholery teraz jest? Czemu go nie ma? Czemu... 

Nie chodzę do SM, czuję że mnie wywalą. Czuję, że zanikam. Jestem zagubiony, rozmywam się. Jedyny problem to to, że żyję.

D.O pomógł mi. Bardzo mi pomógł. Przed tym jak go poznałem ciąłem się. Moje ręce, nogi czasem brzuch. Byłem uzależniony. Rany się zagoiły... Wtedy obiecałem mu, że już nigdy  tego nie zrobię, ale jego już tu nie ma. To znaczy, że nie obowiązuje mnie żadna obietnica.

Pobiegłem do łazienki i otworzyłem jedną z szafek. W rogu leżała żyletka. Ta, która nie została wyrzucona. Usiadłem na zimnych kafelkach i przyłożyłem metal do ręki. Pierwsza kreska, druga, trzecia. Byłem pogrążony w bólu. Bólu po utracie najważniejszej osoby w moim życiu. 

Poczułem się źle, ale mimo to nie przestawałem. Krew lała się strumykami z mojej ręki. Nagle żyletka wypadła mi z ręki, a potem nie słyszałem już nic... Tylko ja i ciemność, która mnie otaczała. 

Kyungsoo  idę do ciebie.

Pov. Chanyeol

Nie wyszedłem z domu Jongina. Może mnie potrzebować, bo wiem że jest mu bardzo ciężko. Jaaaa... Do robię to dla ciebie.

Usłyszałem dźwięk dochodzący z pokoju Kim'a. Chcąc się upewnić co to, poszedłem do jego pokoju. 

W jego pokoju było pusto, ale światło paliło się w łazience. Gdy wszedłem do niej, zobaczyłem Jongina na ziemi. Był cały we krwi. Szybko zadzwoniłem na pogotowie. Jongin ty idioto jak mogłeś zrobić to kolejny raz? 

Jego puls był słaby, prawie niesłyszalny. Ściskałem jego zimną dłoń. Pogotowie było już w domu. Szybko wzięli mojego przyjaciela do karetki. Jechałem z  nimi cały czas trzymając jego rękę.

W szpitalu zabrali go na jakąś salę i zaczęli mu pomagać. Z każdą minutą coraz bardziej byłem zniecierpliwiony i zmartwiony. Po chwili zadzwonił do mnie telefon.  Telefon z USA. To było bardzo ważne.

Godziny mijały, a ja dalej nie wiem co z Jonginem. Jak się kogoś pytam to mi nie odpowiadają. Koło godziny 2 nad ranem podszedł do mnie lekarz i powiedział, że powinienem pojechać do domu i że Jongi nie wyjdzie szybko  ze szpitala.

Świetnie. Ale ten koleś mi pomógł . No, ale co. Muszę jechać do domu. Muszę spać i jeść i robić jeszcze wiele innych czynności. Muszę iść dzisiaj do wytwórni zgłosić sytuację Jongina i porozmawiać z nimi o jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy.

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. To wszystko przezemnie <3 <3 Trochę dużo się tu działo. Zapraszamy do komentowania i gwiazdkowania i czytania następnych i poprzednich części^^

  


You look like my next boyfriend//ChanBaek★Hunhan★KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz