Prolog. Czy jestem tutaj zupełnie sam?

2K 148 24
                                    

Światło dzienne uderzyło mnie prosto w oczy. Jęknąłem cicho, przewracając się z boku na bok. Najchętniej zostałbym jeszcze w łóżku, ale musiałem pójść do sklepu, bo kończył mi się zapas jedzenia. Ostatniej nocy długo siedziałem nad swoim nowo rozpoczętym obrazem i teraz byłem trochę zmęczony. Pomysł pojawił się tak nagle w mojej głowie, iż zmuszony byłem się poddać i spróbować. Zwykle działałem pod wpływem impulsu. Opłacało się, gdyż moje świeże obrazy trafiały do galerii, a potem na wystawę. Byłem z siebie zadowolony, ale ciągle nie potrafiłem stworzyć czegoś doskonałego. Byłem dobry, ale nie idealny.

Zwlokłem się z łóżka, zasłaniając okno. Ciemność i mrok zawsze towarzyszyły mi w trakcie tworzenia. Nie potrafiłem malować gdy za sobą miałem słońce. Taki właśnie byłem. Dziwny i samotny. Nie potrzebowałem kontaktu z innymi ludźmi. Nie pragnąłem ich zainteresowania ani towarzystwa. Wystarczały mi moje obrazy.

Przebrałem się w coś wygodniejszego i zawiązałem sznurówki butów, a potem poszukałem klucza. Musiał gdzieś tutaj być. Sięgnąłem pod szafkę na obuwie, wsuwając rękę pod spód. Swoją zgubę znalazłem niemal od razu. Zamknąłem szybko drzwi i zbiegłem po schodach prosto na ulicę.

Hałas działał mi na nerwy, ale nie zatrzymywałem się. Pobiegłem do sklepu, niemal zderzając się z jakąś młodą dziewczyną.

- Przepraszam.- mruknąłem pod nosem, mijając ją szybko.

- Dupek.- rzuciła za mną, ale nie odwróciłem się.

Takim sposobem komunikowałem się z otoczeniem. Czasem miałem wrażenie, że tu nie pasuję. Mój świat był za zamkniętymi drzwiami i w moich obrazach. Potrzebowałem tylko tego, aby poczuć choć trochę szczęścia. Jednak w duchu przyznawałem się do tego, że wcale nie czuję szczęścia. Byłem rozgoryczony i zmęczony tym światem, który mnie otaczał.

Kupiłem potrzebne rzeczy, a potem ruszyłem do domu. Chciałem położyć się spać i zapomnieć o swoim życiu. Dokąd ja właściwie zmierzałem?

W mieszkaniu panowała idealna cisza, która bardzo mnie uspokoiła. Postawiłem zakupy na blacie w kuchni, a potem zdjąłem buty i ubranie. Wczoraj nawet nie zdążyłem się porządnie umyć, zbyt zajęty malowaniem.

W niedużej łazience był tylko prysznic, ale nigdy nie lubiłem kąpieli w wannie więc nie przeszkadzały mi takie skromne warunki. Zdjąłem ubranie i wszedłem do chłodnej kabiny. Byłem trochę senny, dlatego umyłem się bardzo szybko, a potem boso poszedłem do sypialni. Padłem na łóżko, zamykając oczy. Nawet nie zwróciłem uwagi na moment, w którym zasnąłem.

Gdy się obudziłem, okno było otwarte. Zadrżałem z zimna, przełykając ślinę. Nie przypominałem sobie, abym je otwierał. Rozejrzałem się po pokoju, ale nikogo tu nie było. Mimo to, starałem się cicho stąpać po podłodze gdyby naprawdę ktoś wkradł się do mieszkania. Spojrzałem na siebie, karcąc się za brak nieuwagi. Byłem nagi, co tylko pogarszało sytuację. Chwyciłem poduszkę, idąc w stronę otwartych drzwi do sypialni. 

Wychyliłem się zza framugi drzwi, rozglądając dokoła. Nikogo nie było. Odetchnąłem z ulgi, zawracając do pokoju. Natychmiast zamknąłem okno, patrząc na ulicę. Ludzie krążyli w pobliżu jak natrętne mrówki.

Kto otworzył to okno? Może to ja, ale o tym zapomniałem? Czyżbym z powodu zmęczenia już nie pamiętał co robiłem wcześniej?

Pokręciłem głową, otwierając szafę i wkładając czyste bokserki oraz koszulkę i spodnie. Musiałem coś zjeść, bo nagle poczułem niesamowity głód. Skierowałem się do kuchni, zaglądając do siatki z zakupami. Zmarszczyłem nos i wyjąłem opakowanie kimchi. W tym momencie rozbolała mnie głowa. Czułem lekkie pulsowanie w skroniach, ale nie zważałem na to. Ból głowy to u mnie prawie codzienność.

Zjadłem tylko trochę obiadu, a potem spojrzałem na zegar. Zostało jeszcze dużo czasu nim powrócę do pracy. Musiałem go jakoś spożytkować. Prawdę mówiąc brak przyjaciół mi nie przeszkadzał, ale w tym momencie poczułem nagłą chęć żeby z kimś porozmawiać. Dlaczego w moim przypadku to było takie skomplikowane?

Godziny ciągnęły mi się długo. Leżałem w sypialni, myśląc o swoim nowym obrazie. Doprawdy, był niezwykły. Spod mojego pędzla powstawała twarz jakiegoś młodego mężczyzny. Zastanawiałem się jak to się w ogóle stało. Dlaczego akurat malowałem czyjś portret? Zwykle zadowalałem się pejzażem albo martwą naturą. Unikałem malowania ludzi, chociaż w tym przypadku pomysł przypadł mi do gustu. Twarz wyłaniała się we fragmentach, zupełnie jakby wychodziła z mojej ręki.

Słysząc głośny huk, podniosłem się do siadu. Zamrugałem szybko, wstając i kierując się do salonu. Co to było? Poczułem się tak jak gdybym miał halucynacje. Czyżby naprawdę dopadła mnie jakaś choroba psychiczna? Nikogo nie było w moim mieszkaniu. Wobec tego zaczynałem się trochę niepokoić. 

Do wieczora było jeszcze parę godzin, a ja nie mogłem wytrzymać już w sypialni. Poszedłem do salonu i spojrzałem na swój obraz. Był inny niż wczoraj. Coś było nie tak. Coś się w nim zmieniło. Poczułem nagłe przerażenie, widząc jak na moich oczach zielona farba zaczyna spływać. Serce podeszło mi do gardła. Czy naprawdę byłem tu zupełnie sam?

***********************************************************************************************

Zawsze chciałam spróbować swoich sił w fantasy. Jeśli komuś podoba się pomysł na tą opowieść to proszę o komentarz;)


Jestem twójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz