Dyszałem, czując w płucach bolesny ucisk. Biegłem najszybciej jak potrafiłem, byle tylko uciec przed pułapką. Moje serce biło jak oszalałe, a gdy usłyszałem za sobą hałas, przyspieszyłem jeszcze bardziej. Bałem się jak jeszcze nigdy w życiu. Nim się spostrzegłem, tunel się skończył, a ja wpadłem na kamieniste podłoże, potykając się o konar grubego drzewa. Skąd w jaskini pojawiło się drzewo? Niepewnie uniosłem wzrok, spoglądając na miejsce. Znajdowałem się w jakimś kolczastym lesie, gdzie pełno było ostrych kolców i dziur.
Odwróciłem się za siebie, ale tunel zniknął. Wokół mnie panował lekki mrok, a chłód zimnego powietrza sprawił, że poczułem dreszcz na skórze. Wziąłem głęboki oddech, ostrożnie postępując do przodu. Poczułem jak coś zaciska się na mojej stopie, raniąc mnie boleśnie w skórę. Pnącza oplatały moje ciało, a gdy szarpnąłem się mocno, ból przeszył mnie dotkliwie. Miałem ochotę płakać, ale tego nie zrobiłem. Jakimś sposobem musiałem wydostać się z tego lasu i iść dalej. Ale jak miałem pójść naprzód, skoro byłem uwięziony?
Schyliłem się i spróbowałem wysunąć nogę z gałęzi, ale ani drgnęła. Dostrzegłem jedynie niedużą ranę na ciele. Usiłowałem uspokoić oddech i zastanowić się co dalej. Rozejrzałem się szybko dokoła, ale w ciemnościach nic nie widziałem. Starałem się rozluźnić, co po chwili zaczęło działać. Pnącze cofnęło się, a ja postąpiłem kilka kroków do przodu. Uważałem, aby nie stawiać stóp w pobliżu gałęzi, dlatego powoli zacząłem posuwać się do przodu.
Ciemności mnie przerażały. Moje ciało było napięte jak struna jakiegoś instrumentu, tyle, że nie wydawało z siebie żadnego dźwięku. Nagły szelest w pobliżu sprawił, że przystanąłem. Spokojnie rozejrzałem się, ale niczego nie zauważyłem. Mimo to, nie straciłem czujności.
Las ciągnął się bardzo długo, a gdy nagle się urwał, byłem tym trochę zdumiony. Wytężyłem wzrok, ale przede mną nie było nic. Pustka. Co miałem robić? Gdzie iść?
- Jimin..- szepnąłem cicho, a mój głos rozległ się jak wystrzał z pistoletu. Skuliłem się, czując jak ziemia zaczyna drżeć. Nie miałem czego się złapać, dlatego po chwili poczułem jak spadam. Zamknąłem oczy, płacząc. Bałem się, że za moment umrę. To musiał być mój koniec. Dlaczego wydawał się taki żałosny?
Spadłem na coś gorącego. Poczułem jak ciało przeszywa mi ból, a gdy uchyliłem oczy, leżałem na jakiejś skale. Wokół mnie była..lawa. Co? Zamrugałem szybko, usiłując się przekonać czy to nie sen. Jakim cudem znajdowała się tutaj lawa? Czyżbym trafił do wulkanu? Powietrze było bardzo gorące, a po chwili zaczęło kręcić mi się w głowie. Skała zaczęła się lekko poruszać, a ja zacząłem płynąć zupełnie jak po morzu. Czerwień raziła mnie w oczy, a gdy przypadkowo położyłem dłoń niżej aż krzyknąłem z bólu. Na mojej skórze pojawiły się czerwone oparzenia. Płakałem, płynąc po powierzchni i starając się nie zwariować. Gdzie było to podziemie? Może wcale nie było tutaj Jimina? Gdzie ja właściwie przyszedłem?
Czułem, że za moment zemdleję. Gorąco ogarnęło moje ciało, a moja głowa zaczęła niebezpiecznie pulsować. Płakałem, zaciskając dłonie w pięści. Bardzo żałowałem, że postanowiłem tu przyjść. Dlaczego byłem taki naiwny? Co mnie zmusiło, abym zaczął szukać demona w jego własnym świecie?
- Jimin! - krzyknąłem w desperacji. Moje gardło bolało z powodu dymu, który nagle pojawił się przed moimi oczami.- Jimin, błagam!
Krzyczałem, dopóki byłem w stanie. Potem straciłem przytomność.
***
Znowu ciemność. Czułem jakiś chłód na ciele, a potem cichy dźwięk. Kroki? Nie mogłem otworzyć oczu, zupełnie jakbym nagle stracił wzrok. Bałem się, że naprawdę umarłem. Nic nie czułem, a nagłe zimno, które mnie ogarnęło sprawiło, że zemdlałem ponownie.

CZYTASZ
Jestem twój
FanfictionNiełatwo żyć w całkowitej izolacji, lecz Jungkook ma tę zaletę, że samotność zupełnie mu nie przeszkadza. Chłopak stroni od ludzi, poświęcając się swojej pasji jaką jest malowanie obrazów. Którejś nocy chłopak zaczyna tworzyć nowe dzieło, twarz jaki...