11. Niebezpieczeństwo czai się wszędzie

952 96 13
                                    

Nie mogłem wprost uwierzyć, iż moje rany goją się tak szybko. Codziennie brałem kąpiele na świeżym powietrzu, a Jimin przestał mnie zamykać na klucz. Pewnie uważał, że i tak nie wyjdę poza jego apartament. Na długo zostawiał mnie samego, a co parę godzin przynosił jedzenie. Potem znikał równie szybko jak się pojawiał, a ja zastanawiałem się czy już zaczynam mu się nudzić. Nie zaczepiał mnie ani nie próbował całować, co trochę mnie martwiło. To znaczy, tęskniłem za jego dotykiem, ale..

Leżąc w łóżku przyłapywałem się na coraz dziwniejszych myślach. Czy ja naprawdę mogłem się do niego przywiązać po tak krótkim czasie? Czy było możliwe, że w jakiś sposób chciałem, aby pozostał ze mną na dłużej? Moje myślenie było głupie, ale nic nie mogłem poradzić na to, że chcę mieć kogoś przy sobie. Jimin był demonem, ale to już przestało mnie obchodzić.

Westchnąłem, podnosząc się z łóżka i patrząc w stronę drzwi. Może się nie dowie o mojej krótkiej wizycie? Postanowiłem przejść się dalej i zobaczyć co jest w innych pomieszczeniach. Naprawdę byłem ciekaw jak wygląda królestwo inkubów. Miałem nadzieję, że nikogo nie spotkam w drodze.

Ostrożnie wstałem i ruszyłem do drzwi. Gdy wyjrzałem na pusty korytarz, poczułem jakiś zimny dreszcz na plecach. Przełknąłem ślinę, idąc cicho prosto przed siebie. Drogę do łaźni znałem, dlatego skręciłem w inną stronę. Jimin zabronił mi wychodzić, ale nie mogłem dłużej siedzieć bezczynnie i czekać aż się zjawi. Skoro nie chciał do mnie przyjść to ja pójdę do niego.

Niepewnie popchnąłem ciężkie, czarne drzwi i wyjrzałem ostrożnie. Przede mną rozciągał się ciemny tunel, co przypomniało mi o mojej wędrówce do podziemi. Wtedy wybrałem źle. Teraz nie miałem wyjścia, bo była tylko jedna droga. Jakoś nie zachęcała, aby odbyć nią spacer, ale musiałem spróbować.

Wziąłem oddech i zacząłem iść powoli, rozglądając się uważnie. Nic nie widziałem w mroku, a gdy już myślałem, że zaraz nastąpi koniec drogi, okazywało się, że tunel jest o wiele dłuższy. Na końcu dostrzegłem jakieś światło, dlatego przyspieszyłem. Zatrzymałem się w samą porę, a potem wychyliłem głowę i spojrzałem.

Widok był naprawdę niesamowity. Królestwo inkubów wyglądało jak z bajki. Jasnoróżowe niebo, które dostrzegłem podczas kąpieli, tutaj rozciągało się nad całą powierzchnią, rzucając niezwykłe światło. Nieduże skały w kolorze pomarańczowym raziły moje oczy. Zamrugałem parokrotnie, aby odpędzić od siebie wrażenie magii jaka rozgrywała się na moich oczach. Powietrze było ciepłe, ale nie gorące. Lekki podmuch wiatru powodował, że była idealna temperatura. Nie dostrzegłem zieleni ani innych roślin. Natomiast zauważyłem inne demony.

Inkuby chodziły między sobą, rozmawiając w jakimś dziwnym języku. Nie rozumiałem ani słowa z tego co mówiły, ale ich świszczące głosy nie podobały mi się. Ubrani byli podobnie jak Jimin, ale żaden z nich nie mógł się równać urodą z błękitnookim. Zmarszczyłem brwi, spoglądając na ich nieduże wybrzuszenia w pobliżu ud. Były obrzydliwe. Domyśliłem się po ich szerokich uśmiechach, że pewnie rozpamiętują swoje ofiary i dlatego tak wyglądają w tym momencie.

Nagle dostrzegłem, że jeden inkub spogląda w moją stronę. Musiał mnie wyczuć, bo na pewno nie widział. Ukryłem się z powrotem w tunelu, zastanawiając co dalej. Jeśli tu przyjdzie to na pewno mu nie ucieknę.

- Wyjdź do nas, słodziaku! -usłyszałem głośny śmiech, aż zadrżałem. Dochodził z bardzo bliska. Niepewnie wyjrzałem zza tunelu, stając twarzą w twarz z demonem. Uśmiechał się szeroko, a potem nagle pociągnął mnie za sobą.

- Puść mnie.- poprosiłem cicho, wyrywając się nadaremnie.

Inkub zachichotał pod nosem, patrząc na mnie przyjaźnie. Jego duże oczy były bardzo zielone i błyszczały gdy tylko na mnie spoglądał. Zaprowadził mnie do swoich przyjaciół, a potem przyjrzał uważnie. Inne demony wydawały się zaciekawione moją osobą.

Jestem twójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz