Patrzyłem jak Jimin wchodzi do mojego mieszkania, ale nadal nie potrafiłem uwierzyć w to, że jest żywy. Bałem się, iż to jedynie moja wyobraźnia tak okrutnie sobie ze mnie żartuje.
- Ty..nie możesz tu być.- wyszeptałem, patrząc w jego zmienione oczy. Były brązowe i takie piękne. Zmieniły demona w kogoś łagodniejszego.
- Och, kociaku.- jęknął cicho chłopak, podchodząc do mnie.- Czuję ból w każdej części swojego ciała. Boli mnie wszystko.
Patrzyłem na niego nieruchomo, a gdy zmarszczył brwi, odwróciłem wzrok w inną stronę. Tak bardzo za nim tęskniłem, ale teraz wszystko się zmieniło. Ból pojawił się tak nagle, iż myślałem, że rozsadzi mi płuca.
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - zapytał spokojnie, wyciągając rękę w moją stronę. Dostrzegłem siniaki malujące się na jego skórze. Co mu się stało?
- Nie istniejesz.- wyszeptałem, kręcąc głową.- Nie ma cię tutaj.
- Nieprawda, jestem.- zaprzeczył szybko, chwytając moją dłoń.- Spójrz tylko.
- Nie ma cię! - krzyknąłem, odpychając go od siebie.
Jimin uderzył o podłogę, a ja przerażony gapiłem się na niego. Co..co tu się działo?
- Jimin..- szepnąłem, schylając się i patrząc na niego smutno. Poczułem łzy na twarzy.
Spojrzał na mnie zaskoczony, rozcierając plecy. Rzucił mi nieprzyjazne spojrzenie, wstając i mrucząc pod nosem:
- Wystarczyło powiedzieć, że mnie tu nie chcesz. Nie musiałeś od razu mnie atakować.
- Ale..jesteś demonem..- zacząłem niepewnie.
Jimin pokręcił głową.
- Nie jestem, kotku.- powiedział poważnie, a ja wstrzymałem swoje łzy.- Jestem człowiekiem.
- Nie wierzę, to niemożliwe.- wyszeptałem, czując nagłe pulsowanie w głowie. To się nie mogło dziać naprawdę. Patrzyłem na niego długo, a gdy uśmiechnął się szeroko, nagle rzuciłem się na niego i mocno objąłem go ramionami. Jęknął cicho, a ja zdumiony podniosłem głowę.
- Jungkookie, miażdżysz mi kości.- szepnął, a ja zastygłem w bezruchu. Podobało mi się to czułe zdrobnienie jakie mi nadał. - Teraz jestem tak słaby jak ty.
- Jesteś o wiele silniejszy niż ja.- powiedziałem drżącym głosem, tuląc się do niego delikatnie.- Proszę, powiedz mi, że zostaniesz.
Jimin roześmiał się cicho, głaszcząc mnie po włosach.
- Nie mam się gdzie podziać.- mruknął.- Zostanę jakiś czas, a potem coś sobie znajdę.
- Nie musisz się spieszyć.- wyszeptałem, a moje serce zaczęło bić szybciej. Znowu byłem blisko niego. Mogłem w końcu oddychać.
Chłopak odsunął mnie od siebie, przyglądając się mojej twarzy.
- Trudno mi do tego przywyknąć.- wyznał szczerze.- Czuję tyle uczuć w sobie, kociaku. Nie potrafię zrozumieć ich wszystkich.
- Ważne, że czujesz.- powiedziałem, czując skurcz serca. Mimo wszystko cieszył mnie jego widok. Jego brązowe oczy były bardzo ludzkie.
Jimin patrzył na mnie uważnie, co chwilę mrugając oczami.
- Podziemie nie istnieje.- wyznał, a ja oniemiałem.- Był atak na siedzibę i wszystkie inkuby zginęły.
- Ale ty przeżyłeś.- szepnąłem, ale pokręcił głową. Przełknąłem ślinę, czując zawroty głowy.- Jak..jak to nie?
CZYTASZ
Jestem twój
FanfictionNiełatwo żyć w całkowitej izolacji, lecz Jungkook ma tę zaletę, że samotność zupełnie mu nie przeszkadza. Chłopak stroni od ludzi, poświęcając się swojej pasji jaką jest malowanie obrazów. Którejś nocy chłopak zaczyna tworzyć nowe dzieło, twarz jaki...