7

4.1K 169 69
                                    

Zaraz obok lokalu znajdował się ogromny plac zabaw, a koło niego ciągnął się długi most, który wiódł na środek sztucznego jeziora, gdzie umiejscowiona była altana z kilkoma ławkami. Bez zbędnego gadania ruszyłem w tamtym kierunku, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów, po czym odpaliłem jednego, zaciągając się trującym dymem, który trzymając kilka chwil w płucach, wypuściłem z głośnym westchnięciem.

Sam nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Zostawić Trinity, która prawdopodobnie mnie zdradziła i starać się ponownie o Gabie, która możliwe, że mnie nienawidzi? Czy wybaczyć swojej dziewczynie i prosić ją o rękę, dając tym samym wolną drogę mojej byłej, żeby mogła za kilka miesięcy związać się z tym fagasem Grześkiem?

Oby dwie opcje były równie idiotyczne, ale coś musiałem wybrać.

Kocham Trinity, ale także zależy mi na młodej Grier, dzięki której zmieniłem swoje nastawienie do dziewczyn. Była moją pierwszą, prawdziwą miłością i na pewno tak łatwo nie było mi wybić ją sobie z głowy, a na dofatek dowiaduję się, że ona teraz jest z tym dupkiem, który nie wiadomo jak bardzo namieszał jej w głowie.

Czuję się w tej sytuacji bezradny. Wiem, że nie nam z nim szans i wiem, że on to wie, dlatego jeśli chodzi o Gabie, może spać spokojnie, bo ma pewność, że ona zawsze stanie po jego stronie. Nie mojej.

Kończyłem już drugiego papierosa, kiedy usłyszałem szybkie kroki w moim kierunku, które po chwili ucichły. Odwróciłem głowę w stronę mostu, krzyżując swoje spojrzenie, ze spojrzeniem brunetki, która wpatrywała się we mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i już miała odchodzić, kiedy nieświadomie zawołałem jej imię. Obydwoje znieruchomieliśmy, nie wiedząc za bardzo co teraz zrobić.
Widziałem, że niebieskooka zaciskała dłoń na drewnianej poręczy, a jej oddech był szybki i płytki.

-Możemy...

-Porozmawiać?- przerwała mi, odwracając się do mnie przodem -W końcu sobie o mnie przypomniałeś?- prychnęła, kręcąc głową -Trochę na to za późno.

-Nie zapomniałem o Tobie. Nigdy.

-To dlaczego przestałeś pisać? Dzwonić? Nie masz pojęcia przez jakie piekło przechodziłam, czekając na jakąkolwiek Twoją wiadomość!- widziałem w jej oczach smutek oraz rozczarowanie, przez które poczułem silne ukłucie w sercu.

-Po prostu uważałem, że mniej będzie bolało, kiedy...

-Kiedy co?! Kiedy zerwiesz ze mną wszelkie kontrakty, żeby nie mieć mnie na sumieniu, że bzykasz jakieś szmaty na boku?! Nie masz pojęcia jak bardzo mi było z tym źle, nie słysząc Twojego głosu, tego jak wypowiadałeś moje imię lub kiedy mówiłeś, że mnie kochasz! Widać, że te słowa rzucałeś na wiatr, tak samo jak te, kiedy mówiłeś, że przetrwamy te wszystkie jebane kilometry! I co?! Nagle przestajesz się odzywać! Nawet do swoich rodziców, którzy martwili się o Ciebie tak samo mocno, jak ja! Ale oczywiście wielki pan Dallas miał wszystkich w głębokim poważaniu i nie obchodziły go uczucia innych! A teraz, zjawia się po latach i myśli, że wszyscy się pod niego podporządkują? Nie! Czekałam zbyt długo na Ciebie i łudziłam się, że jednak dalej Ci na mnie zależy. Niestety się myliłam i, kiedy w końcu wyszłam z dołka i ułożyłam sobie życie, tak nagle przychodzisz i wszystko niszczysz!- brunetka już nie zwracała na swoje łzy, spływające po jej zaróżowionych policzkach, ani na to, że włosy przyklejały jej się do mokrej od płaczu twarzy.

-Nie chciałem Cię skrzywdzić- mruknąłem, podchodząc do niej bliżej, ale dziewczyna cofnęła się -Nie masz pojęcia, jak mi jest przykro z tego powodu.

-Mam to gdzieś! Równie dobrze mogłeś tu nie przyjeżdżać! Nie mam pojęcia dlaczego Nash Cię tu ściągnął, skoro przez te sześć lat tak bardzo broniłeś się od tego miejsca.

-Chcę wszystko naprawić!- krzyknąłem, czując, jak ciśnienie zaczyna mi się podnosić -Wiem, że spieprzyłem i to bardzo, ale chyba każdy zasługuje na drugą szansę!

-Nie taki ktoś, jak Ty- warknęła, zcierając łzy z twarzy.

Nawet nie wiem kiedy, znaleźliśmy się na samym środku mostu, kilkadziesiąt centymetrów od siebie. Patrzyliśmy na siebie, głośno oddychając.

-Chciałem...

-Nie obchodzi mnie, co chciałeś! Zniknij z mojego życia raz na zawsze!

Otworzyłem szeroko oczy, nie dopuszczając do siebie myśli, że właśnie straciłem kogoś bliskiego. Ból był tak samo odczuwalny, jak cios poniżej pasa. Wpatrywałem się ślepo w dziewczynę, która również wyglądała, jakby niedowierzała swoim słowom, które przed chwilą wysyczała z jadem nienawiści.

-Pomimo tego, że nie chcesz mnie już znać, chcę Ci powiedzieć, żebyś dobrze się zastanowiła nad wyjściem za mąż za Grześka.

-A to niby dlaczego?! To on dwa razy pomógł mi podnieść się po Tobie. To on był przy mnie, kiedy Cię potrzebowałam! I Ty teraz masz czelność mówić, że nie powinnam za niego wychodzić?! Jesteś niepoważny! Lecz się!

-Chcę Cię po prostu przed nim chronić! Nie jest wcale taki kochany i milusi, za jakiego się podaje!

-Chronić?! Nie uważasz, że na to też jest za późno?! Zostawiłeś tu mnie na sześć lat! Samą! I myślałeś, że będę czekać na Ciebie z otwartymi ramionami, kiedy Ty w końcu łaskawie się zjawisz?!

-Przyjechałem tu!

-Tylko szkoda, że nie dla mnie- szrpnęła, pociągając nosem.

Chciałem w tamtej chwili ją po prostu przytulić i poczuć się jak za czasów liceum, ale wiedziałem, że nie mogę sobie na to pozwolić. Dziewczyna na sto procent by mnie odrzuciła, naskakując jeszcze bardziej.

-Chcę po prostu, żebyś była szczęśliwa.

-Byłam, dopóki Cię nie zobaczyłam- mrukneła olewająco, nie zwracając uwagi na moją obolałą minę -Czego ode mnie oczekujesz, Cam?- jej głos drżał, a krople łez kapały na drewniany most, tworząc malutką kałurzę -Tego, że rzucę teraz wszystko i tak po prostu do Ciebie wrócę? Niestety, ale na to nie licz. Jestem szczęśliwa będąc z Grześkiem i wiem, że on to ta odpowiedzialna opcja, którą powinnam wybrać.

-A jaka jest Twoja opcja kierowana przez uczucia?- dopytałem, unosząc brew do góry. Brunetka odwróciła wzork na plac zabaw i głośno westchnęła.

-Nie ma innej opcji- moje serce zabolało dwa razy mocniej, kiedy niebieskooka wypowiadała te słowa, które chuczały mi w głowie -Jeszcze kilka lat temu to byłeś Ty, teraz nie jestem w stanie stanąć za Tobą.

-Jeszcze chyba nie wszystko stracone!- jęknąłem żałośnie, chwytając drobną fakturę jej dłoni -Może uda mi się to jakoś...

-Nie licz na to! Ty za kilka dni znów wyjeżdżasz! Znów mnie zostawisz, pozwalając mi tu samej cierpieć! A ja już nie mam na to siły- wyrwała swoją małą dłoń i znów przetarła mokry policzek -Odejdź ode mnie i daj mi w końcu żyć! Nie mam zamiaru znów przez Ciebie płakać!

-Wiedz, że to jeszcze nie koniec!

-Mylisz się, to już jest koniec!- kiedy chciała odchodzić, pociągnąłem ją za biodro, przysuwając ją tym bliżej siebie, tak, że nasze klatki piersiowe były złączone.

-Będę się starał!- krzyknąłem, czując w kącikach oczu piekące łzy, które w każdej chwili mogły wydostać się na zewnątrz -Chcę, żebyś znów była moja!

-O tu!- wskazała na swoje czoło -Tu się jebnij, chuju!

-O tu!- przejechałem palcem po swoich ustach -Tu mnie pocałuj, suko!- warknąłem, po czym w oka mgnieniu, przywarliśmy do siebie ustami.

Ten pocałunek był inny niż wszystkie. Było w nim pełno bólu, tęsknoty, nienawiści, jak i miłości. Niestety nie trwało to długo, ponieważ brunetka odepchnęła mnie od siebie i przecierając wierzchem dłoni swoje usta, patrzyła na mnie groźnie.

-Nie zbliżaj się ani do mnie, ani do Grześka. Nie chcemy mieć z Tobą nic wspólnego- szepnęła, po czym odwróciła się do mnie plecami i ruszyła w stronę restauracji.

-Wiem, że wiesz, że Cię kocham i tak łatwo Ci nie odpuszczę!- krzyknąłem do niej, ale nie zareagowała, idąc cały czas szybkim krokiem w stronę budynku.

###
No to się porobiło...

Siostra mojego najlepszego przyjaciela || Cameron Dallas || Book twoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz