20

3K 129 25
                                    

Moim oczom ukazała się Gabie i Grzesiek, którzy szli za rękę, wesoło o czymś rozmawiając.

Krew w moich żyłach niebezpiecznie się zagotowała, dłonie zacisnęły się w pięści, a w głowie powstawało milion pytań, na które nie miałem odpowiedzi.

Kiedy tylko brunetka złapała ze mną kontakt wzrokowy, zamarła, a jej wyraz twarzy przedstawiał zaskoczenie.
Ja natomiast potrząsnąłem głową i bez pukania wszedłem do domu, gdzie w sekundzie przy mnie pojawiła się mama, która dopiero po zanalizowaniu, że to tylko ja, rzuciła mi się na szyję.

-Mogłeś nas uprzedzić! Upiekłabym ciasto- powiedziała, kiedy ruszyliśmy do salonu, gdzie przewidywali tata i Sierra.

-Chciałem zrobić niespodziankę- odparłem, wymuszając uśmiech, który wcale nie chciał pojawić się na mojej twarzy -Udało mi się?

-I to jeszcze jak!- zaśmiała się, zapraszając mnie na kanapę, abym z nimi pograł w karty.

Bez namysłów zgodziłem się, myśląc, że może to odciągnie mnie od myśli związanych z Gabie i tym bucem Grześkiem.
Nie mogłem w to uwierzyć, że po tym, co powiedziałem jej na jego temat, ona dalej chce mieć z nim kontakt.
Co ważniejsze, szła z nim za rękę, w tym samym czasie mydląc mi oczy, że mnie kocha i czeka, aż do niej przyjadę.

Teraz jestem w stu procentach pewny, że już dawno miała mnie głęboko w poważaniu i to wszystko było jedną, wielką bujdą, którą mnie truła.
Jeszcze nigdy nie czułem się tak upokożony. Nigdy!

-Wszystko dobrze, skarbie?- zdezorientowany, spojrzałem na mamę, która trzymała dłoń na moim napiętym ramieniu.

-Jak najbardziej. Czemu pytasz?

-Przestałeś się uśmiechać i pogniotłeś karty- skinęła głową na moje ręce, które mocno zgniatały kolorowe kartoniki.

-Przepraszam, jestem trochę zmęczony- skłamałem, przeczesując dłonią włosy -Pójdę się położyć.

Rodzice tylko skinęli głowami, więc szybko wbiegłem do siebie, od razu rzucając się na łóżko.
Moje myśli były tak pogmatwane, że nie wiedziałem co mam zrobić.
Przyjechałem tutaj tylko ze względu na młodą Grier, która okazała się być gorszą suką, niż Cloe.
Miałem ochotę płakać, krzyczeć i coś rozwalić. Typowy mięczak.
Ale nie dziwię się sobie.
Brunetka była dla mnie tak najważniejsza. Może nawet ważniejsza niż moja rodzina.
Właśnie... Była...

Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi.

Nie miałem najmniejszej ochoty na rozmowę teraz z kimkolwiek, ale nie chciałem martwić rodziców. Jestem dorosły i sam powinienem radzić sobie ze swoimi problemami.

-Proszę!- krzyknąłem, a po chwili poczułem, jak ktoś siada koło mnie na materacu i kładzie swoją dłoń na moich plecach.

-Cam- uniosłem głowę, spotykając się ze zmartwion wyrazem twarzy mojej siostry -Co się dzieje?

-Mówiłem, jestem zmęczony- mruknąłem, znów kładąc głowę na poduszkę, ale tym razem skierowaną w stronę szatynki.

-Mnie tak łatwo nie przekonasz, jak rodziców- wywróciła oczami -Widzę, że leży Ci coś na wątrobie.

Westchnąłem cicho, przymykając oczy, starając się poukładać wszystko w głowie.

-Chodzi o Gabie Grier. Siostrę Nash'a.

-Tą młodą brunetkę, która zerwała zaręczyny ze swoim chłopakiem kilka miesięcy temu?- skinąłem jej głową -Myślałam, że to już zakończony temat. Widziałam, że na weselu Nash'a nawet na nią nie spojrzałeś.

-Rozmawiałem z nią wtedy- poprwaliłem dziewczynę, która przybrała zaciekawiony wyraz twarzy -Tak samo właśnie wtedy dowiedziałem się, że ma się z nim związać. Miała do mnie żal, że zerwałem kontakt sześć lat temu, a teraz przychodzę jak gdyby niegdy nic... Przed moim wyjazdem wymieniliśmy sobie parę rzeczy i pogodziliśmy się... To przeze mnie zerwała swoje zaręczyny, bo uśmiadomiłem jej jak bardzo zły jest jej facet, a ona obiecała mi, że już z nim skończyła. No ale chyba nie do końca...

-Przyleciałeś tu specjalnie dla niej- bardziej stwierdziła, niż spytała, ale i tak kiwnąłem głową.

-Dzisiaj zanim wszedłem do domu, widziałem ich razem. Teraz już wiem, że nie jest warta całego tego zachodu, a przyjazd tu był najgorszym pomysłem, jaki mógłbym kiedykolwiek wymyślić... A ja głupi myślałem, że mi wybaczyła i, że już wszystko będzie dobrze- zakryłem twarz poduszką, czując piekące łzy w kącikach oczu.

-Muszę Ci coś powiedzieć- odchyliłem puchowy materiał, spoglądając na siostrę, które mocno przygryzła wargę -Spotkałam się z nią wczoraj w urzędzie. Pytała o Ciebie i prosiła, żeby Cię pozdrowić, bo sam do niej się nie odzywasz.

-Ostatnio miałem dużo rzeczy na głowie- mruknąłem, siadając po turecku na łóżku, nie spuszczając wzroku z szatynki.

-Jest coś jeszcze... Spytałam z czystej ciekawości co robiła w urzędzie... Powiedziała, że od następnego roku się przeprowadza. Nie powiedziała gdzie, a sama nie chciałam dopytywać, bo się spieszyła...

Te słowa zabolały jeszcze bardziej, niż widok splecionych dłoni Gabie i Grześka.
To te słowa przelały czarę, przez co po moich policzkach spłynęło parę słonych łez, których nawet nie miałem siły wytrzeć.

Siedzieliśmy w ciszy przez parę długich minut, kiedy Sierra znowu zabrała głos.

-Wiem ile dla Ciebie znaczyła, ale nie uważam, że jest warta tych łez. Skoro chce wyjechać, pozwól jej na to i nie przejmuj się nią. Już nie musisz. Zamknij w końcu ten bolący rozdział i zacznij nowy. Z kimś, kto na to zasługuje.

Po tych słowach szatynka pocałowała mnie w czoło, po czym opuściła pokój, zostawiając mnie samego z moimi bolącymi myślami.

###
Nie wiem dlaczego, ale ten rozdział mnie troszeczkę dobił. Miałam iść w zupełnie inną stronę, a wyszło jak wyszło.
Ciekawe czy Gabie powie Cameronowi o jej wyjeździe i czy zdradzi chociaż gdzie będzie chciała się zatrzymać? A może Cam nawet nie będzie chciał jej słuchać i totalnie ją oleje przez cały popyt w LA?
Dowiecie się w kolejnych rozdziałach.
Pozdrawiam!

Siostra mojego najlepszego przyjaciela || Cameron Dallas || Book twoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz