Dni mijały szybciej niż mrugnięcie oka, co niezbyt nie uszczęśliwiało, ponieważ wiedziałem, że już niedługo będę musiał wyjechać i ciężko powiedzieć, kiedy znów zawitałbym w Los Angeles.
A najgorsze było to, że Gabie dalej nie powiedziała mi gdzie zamierza wyjechać, przez co kilka ostatnich dni chodziłem zestresowany.Dziewczyna co chwilę chodziła po urzędach i dostawała jakieś telefony, które jeszcze bardziej mnie denerwowały.
Przecież skąd miałbym wiedzieć, czy niedługo, kiedy brunetka wszystko pozałatwia, zostawi mnie i Californię i nie wyjedzie gdzieś, przepadając jak igła w stogu siana?
Niestety nie dane mi było się tego dowiedzieć, ponieważ kiedy tylko zaczynałem z nią o tym rozmawiać, sprytnie zmieniała temat, albo się obrażała, wytykając mi naszą sześcioletnią rozłąkę, co powodowało, że temat się urywał.Teraz siedziałem w salonie Grier'ów i czekałem, aż brunetka w końcu skończy się szykować i będziemy mogli wyjść.
Pech niestety chciał, że rodzice dziewczyny również byli w domu, przez co pani Grier co chwilę częstowała mnie różnymi jej wypiekami, a ja, jako dobry przyszły zięć, nie mogłem odmówić.
Co, jak co, ale teściowa musi być rozpieszczana i to chyba nawet bardziej niż żona.
Nie mógłbym i nie chcę sobie wyobrażać, co by było, gdyby kobieta mnie nie lubiła...Potrząsnąłem głową, wracając do rzeczywistości.
Przede mną stała Gabie, ubrana w jasno różową sukienkę z gorsetem, a na nogach, jak zwykle, miała czarne spilki, które podwyższały ją o kilka centymetrów.
-Jestem gotowa! Możemy jechać- uśmiechnęła się promiennie, poprawiając, jakimś boskim cudem, upięte włosy.
Dziękując matce mojej kobiety za pyszne jedzenie, wstałem z kanapy, ruszając w stronę wyjścia.
Jako gentelmen, otworzyłem brunetce drzwi, za co cicho podziękowała i żegnając się krótkim pa, wyszła z domu, a ja zaraz za nią.Umówiliśmy się, że skoro Nash i Mia odwiedzili rodzinne strony, pójdziemy razem na kolację, przez co dziewczyny były w niebo wzięte.
Nawet razem wybrały się na zakupy, chcąc kupić jakieś kiecki na dzisiejszy wieczór.Ja z Nash'em natomiast, postanowiliśmy założyć swoje stałe garnitury z Grier'a wesela, tyle, że zamiast much, wybraliśmy krawaty.
-Nie mogę w to uwierzyć, że cała nasza czwórka- brunet wskazał po nas palcem -Znów spotyka się, jak za starych, dobrych czasów...
-Tyle, że jesteśmy starsi, a zamiast klubu, czy baru, siedzimy w ekskluzywnej restauracji dla snobów- dodała za brata Gabie, uśmiechając się lekko.
-Mi to pasuje- mruknęła Mia, poprawiając się na miejscu.
-Mi też- dodałem -Jak dla mnie, może być tak już zawsze- rozsiadłem się wygodniej, kładąc dłoń na udzie brunetki, która przez ten nieplanowany gest, podskoczyła na miejscu, po czym zgromiła mnie wzrokiem, ale zaraz jej wyraz twarzy złagodniał.
-A kiedy wasze?- spojrzeliśmy zdziwieni na Mię, która tylko wywróciła oczami -No wesele! Kiedy w końcu się ockniecie i pobierzecie, co? Po pięćdziesiątce? Cameron już skończył studia, więc droga wolna do zaręczyn, a ślub w przyszłe wakacje, a później tylko Gabie skończy edukację i będzie czas na dzie...
-Mia- przerwał jej mąż -Oboje są dorośli i sami powinni decydować o takich rzeczach...
-Ale jeśli nikt im tego nie wytknie, nigdy do tego małżeństwa nie dojdzie!
Parką zaczęła swoją kłótnię na nasz temat, a ja wraz z Gabie, spojrzeliśmy po sobie, po czym zanieśliśmy się głośnym śmiechem, kończąc tym samym ich durną sprzeczkę.
-No co?- zapytali równocześnie, wykrzywiając twarz w grymasie.
-Nic. Po prostu śmieszy nas to, że bardziej przeżywacie ten ślub od nas, a wszyscy dobrze wiemy, że to ja powinnam wytykać Camowi brak pierścionka na palcu- spojrzałam na nią zdziwiony, przez co dziewczyna zaraz dodała -W sensie nigdzie się nam nie śpieszy i, kiedy obydwoje będziemy na to gotowi, i zaręczyny będą i ślub, a jeśli nie, to nie- wzruszyła ramionami, upijając łyk czerwonego wina.
-Ale chciałabyś, co?- dopytała jej przyjaciółka, na co brunetka lekko się skrzywiła.
-Dobrzei jest, jak jest, ale nie ukrywam, że kocham Cama i chciałabym planować z nim dłuższą przyszłość.
Jej policzki zrobiły się czerwone, a ja, uśmiechając się pod nosem, ucałowałem wierz jej dłoni.
Na szczęście to zamknęło temat naszego ślubu, za co byłem ogromnie wdziewczny, ponieważ nikt już nie wracał do relacji mojej z młodą Grier.
Oczywiście pod koniec Nash upił się trochę za bardzo, przez co byłem zmuszony do podwózki jego i jego żony do rodziców Mii, a później odwiozłem Gabie, z którą pożegnałem się długim i namiętnym pocałunkiem.
-Wiesz, że Cię kocham i nie mam zamiaru Cię opuszczać?- szepnąłem, tuląc ją do siebie.
-Wiem- mruknęła, wzdychając cicho, przez co zacząłem zastanawiać się nad słowami Mii.
###
Mam nadzieję, że za bardzo was nie zanudziłam 😞
Do następnego!
CZYTASZ
Siostra mojego najlepszego przyjaciela || Cameron Dallas || Book two
FanfictionCiąg dalszy historii Gabrielle i Camerona, którzy spotykają się po sześciu latach...