Rozdział szósty. Czy może być jeszcze gorzej?

13.9K 729 52
                                    

Kreatura zatrzymała się na widok Patryka i zasyczala gniewnie. Przeszły mnie ciarki. Stałam oko w oko z demonem rodem z piekła. Przytuliłam się mocniej do chłopaka, a on pogładził mnie lekko po plecach.

- Nie bój się - szepnął.

- To ty się powinieneś bać strażniku. W końcu możemy zmierzyć się jak równy z równym - zawył przeciwnik, niezwykle podniecony.

Ukucnął jak pantera. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że szykuje się do skoku. Nie zdążyłam krzyknąć. Patryk odepchnął mnie raptownie w bok i przyjął na siebie cios. Upadłam na plecy i przymknęłam na chwilę oczy. Kiedy je otworzyłam nie zobaczyłam już potwora i Patryka. Zobaczyłam dwa potwory. Wielki czarny wilk wręcz ryczał ukazując ostre śnieżnobiałe kły. Boże... Czy on rozszarpał Patryka? Mimo przerażenia zaczęłam się gorączkowo rozglądać, jednak słabe światło księżyca nie poprawiało na tyle widoczności na małej polance.

Wilk i ten dziwny człekopodobny szajbus zwarli się w pojedynku. Kąsali się nawzajem, szarpali. Podczołgałam się pod pobliskie drzewo zbyt roztrzęsiona aby podjąc próbę ucieszki. Nie mogłam oderwać wzroku od walczących bestii. Po chwili odskoczyli od siebie. Basior ciężko dyszał a z jego rany na szyi sączyła się krew.

- Zabije cię, a potem ją opróżnię hi hi.

- Ona. Należy. Do mnie. - odparł wilk głosem..... Patryka.

Osłupiałam. Nie. To nie było możliwe. Nie! Nagle zza drzew wyłoniły się kolejne wilki. Szły spokojnie, wyglądały wręcz na znudzone. Żaden nie spojrzał w moją stronę. Staneli tuż za czarym wilkiem.

- Zajmijcie się nim. - Polecił.

W mgnieniu oka rzucili się na przód, jak jeden mąż. Nie odprowadziłam ich wzrokiem. Nie byłam ciekawa, czy dorwą to coś. Nie spuszczałam wzroku z jak się okazało ich przywódcy.

Basior w końcu zerknął w moją stronę i westchnął. Nie byłam pewna co mi zrobi. Zamierzał mnie rozszarpać? Walczył o zdobycz? Naraz, wilk skoczył w moją stronę. Zamknęłam oczy, krzyknęłam, jednak moje usta zamknął pocałunek. Tak, to był Patryk. W pierwszej chwili chciałam się mocno do niego przytulić, jednak szybko się opamiętałam i odepchnęłam go.

- Co to ma znaczyć?! Czym ty jesteś?!

- Wiesz, moja matka miała sporo racji w tym, że jestem za bardzo podobny do ojca. - Chłopak uśmiechnął się krzywo - On też był..

- Wilkołakiem?!

- Nie nazywaj nas tak. Jesteśmy po prostu wilkami. Wilkołaki to jakieś kreatury na dwóch nogach z owłosioną głową. Czy ja tak wyglądam?

- Wyglądasz jak pieprzone zwierzę! Nie, to się nie może dziać.

- Amelko, spokojnie. Proszę - Patryk pogładził moją twarz - nie zrobię ci krzywdy. Żadne z nas ci jej nie zrobi.

Nie słuchałam go już. Czułam łzy spływające po mojej twarzy. Podniosłam się powoli i bez słowa zaczęłam biec w stronę domu. 

Należysz do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz