Rozdział dwudziesty-ósmy. Znów w jego ramionach.

9.4K 528 10
                                    


Nie mogłam zrozumieć o czym bredzi Kuba. Od kiedy należałam do Wielkiego Alfy, był nim przecież wujek Patryka. To się nie trzymało kupy. Podniosłam się do pozycji siedzącej aby spojrzeć w twarz przyjaciela. Wydawał się nie żartować, uśmiechał się pogodnie.

- O czym ty pieprzysz? - warknęłam.

Zaczęłam się irytować. Byłam zmęczona i głodna. Chciałam w końcu wrócić do domu.

- Jakim cudem mogę ,, należeć '' do waszego Wielkiego Alfy?

- To prostsze niż ci się wydaje. Od dwóch tygodni to Patryk jest naszym władcą.

- Jak to?

- Jego wujek nie chciał wysłać po ciebie nikogo więcej niż nas - Kuba wskazał na siebie i resztę jego stada stojącą za nim - Patryk wiedział, że nasza szóstka nie dałaby rady ciebie uwolnić. Wyzwał więc wuja na pojedynek. Zwyciężył. Jest teraz jakby naszym królem.

- Gdzie on jest?

- Teraz już za tobą, aniele.

Ten głos. Od miesiąca marzyłam by go usłyszeć. Odwróciłam się. Patryk stał kilka metrów ode mnie. Miał spory zarost i nową bliznę na twarzy przechodzącą przez oko. Ktoś musiał go nieźle drapnąć pazurem. Nie wiedziałam co mam zrobić. Tak bardzo chciałam się do niego przytulić, jednakże bałam się odtrącenia. Powiedziałam mu tak straszne rzeczy.

Nagle wilki zaczęły się rozchodzić, po chwili zostaliśmy sami. Nawet Kuba oddalił się w las. Patryk podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Staliśmy przed sobą patrząc sobie w oczy.

- Umierałem na nowo każdego dnia, Amelko. - szepnął.

Nie wytrzymałam i wtuliłam się w niego. Także mnie przytulił i westchnął błogo.

- Skąd wiedziałeś gdzie jestem?

- Cóż. Wyszedłem od ciebie w dość wielkim szoku. Nie wiedziałem co mam zrobić. Stwierdziłem, że nie poddam się tak łatwo i choćbyś miała pogonić mnie wałkiem do ciasta to i tak będę cię błagał byś mnie nie zostawiała. Kiedy wróciłem do twojego domu od razu wyczułem jego zapach. W łazience była twoja krew. Poczułem ból w sercu, gorszy niż wtedy, gdy dostałem srebrnym nożem. Wyruszyłem w pogoń, jednak po kilku kilometrach zgubiłem ślad Huberta. Musiał wsiąść do samochodu. Wróciłem wtedy do osady po pomoc. Mój wujek powiedział, że możemy iść cię szukać. Nie prosiłem go wtedy o wsparcie. Byłem w takiej rozpaczy... Nie wiedzieliśmy gdzie zacząć szukać, dorwałem więc jednego ze sług Anny i torturowałem go, aż mi nie powiedział o czym ostatnio rozmawiał Hubert ze swoją matką.

- Torturowałeś go?

- Tak. Uwierz mi, aby ciebie odnaleźć zrobiłbym wszystko. Nie zamierzam jednak wdawać się w szczegóły, bądź co bądź wampir opowiedział mi o rezydencji w górach. Był to jedyny trop, stwierdziliśmy, że musimy zaryzykować. Wysłałem najpierw Filipa na zwiady. Pokręcił się po okolicy, jest najszybszy i najcichszy z nas, więc nie bałem się dawać mu samotnej misji. Kiedy wrócił powiedział, że wyczuł tam twoją obecność. Twoją oraz kilkunastu wampirów w tym Huberta. Wtedy wiedziałem jedno. Idąc tam w szóstkę skarzemy się tylko na śmierć. Wróciłem więc do wuja, jednak odmówił mi pomocy. Rzuciłem mu wyzwanie. Wygrałem, ale nie zabiłem go nie bój się. Kiedy nie był już zdolny do walki sam się poddał.

- Zrobiłeś to wszystko, by mnie odnaleźć? Po tym co ci powiedziałam?

- Nie zapomniałaś chyba co ci kiedyś powiedziałem? Nigdy cię nie opuszczę, nie ważne co mi zrobisz. Teraz kiedy wiem, że jesteś bezpieczna możesz wrócić do domu. Nie będę się narzucał, ale jeśli kiedyś zapragniesz do mnie wrócić... Będę czekał.

Wtedy wybuchnęłam płaczem. Chłopak nie mógł mnie uspokoić przez kilka minut. Potem udało mi się opowiedzieć mu jak to Hubert mi zagroził, jak kazał z nim zerwać, jak bardzo za nim tęskniłam. O jego twarzy śniącej mi się co noc. Kiedy skończyłam znów się rozryczałam. Patryk złapał mnie palcami za brodę i podniósł mi lekko głowę by móc spojrzeć mi w oczy. Uśmiechał się.

- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło maleńka. Nie płacz już proszę i wracajmy do domu, nie marzę o niczym innym niż o tym byś zasnęła u mojego boku.

- Tak do domu. O kurwa.... MOI RODZICE!!!

Jakim cudem przez ten cały cholerny miesiąc nie pomyślałam o nich? Przecież nie mieli zielonego pojęcia gdzie jestem! Musieli zawiadomić policję!

- Spokojnie Am. Wiedzą, że po ciebie poszedłem i czekają na nas.

- O czym ty mówisz?

- Kiedy wrócili poszedłem do nich i im wszystko wyjaśniłem. Byłem im to dłużny. Przepraszałem ich kilka razy za niebezpieczeństwo jakie na ciebie sprowadziłem. A oni zaczęli mnie pocieszać. Nadal nie mogę tego zrozumieć. Zaufali mi. Nawet kiedy dowiedzieli się kim jestem... Oni po prostu mi ufali...

- Są wspaniali - przyznałam.

Patryk zaprowadził mnie do jeepa Kuby, i usiadł ze mną z tyłu. Oparłam się o jego ramię i zasnęłam z uśmiechem na ustach. 

Należysz do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz