Rozdział siedemnasty. Czy ja zawszę muszę się w coś wpakować?!

10.1K 529 27
                                    


Minęły trzy dni odkąd Patryk trafił do szpitala. Pan doktor nie mógł wyjść z podziwu, że chłopak wciąż żyje. Ba. Rana zaczęła się goić. Bardzo powoli ale jednak... Od rana do nocy siedziałam przy jego łóżku. Opowiadałam mu różne rzeczy. Jego stado również często zaglądało.

- Jeśli się nie obudzisz w przeciągu tygodnia, skopię ci dupę - obiecał mu Emil.

Tego dnia nie było tylko Kuby. Zdziwiłam się, bo wpadał przynajmniej dwa razy dziennie. Nikt nie wiedział czemu go nie ma.

Wyszłam na chwilę aby zaczerpnąć świeżego powietrza, i kupić sobie jakąś przekąskę w małym sklepiku nieopodal. Wilki które mijałam nie patrzyły na mnie przychylnie. Nie ufali mi i jak sądzę nie podobało im się to, że mam pozwolenie na wstęp do ich osady. Miałam to gdzieś. Weszłam do małego dusznego sklepu, a starsza wilczyca uśmiechnęła się do mnie zza lady.

- Jak tam u Patryka? Coś lepiej?

- Obawiam się, że nie - westchnęłam.

Pani Felicja znała Patryka odkąd był małym brzdącem, nic dziwnego więc, że martwiła się o niego. Kupowałam właśnie wodę i ciastko kiedy usłyszałam swoje imię. Ola? Wyszłam pośpiesznie na zewnątrz. Dziewczyna stała po środku niewielkiego placyku i rozglądała się na wszystkie strony.

- Tutaj jestem!

- Och Am!

Wtedy zauważyłam, że płakała. Podbiegła do mnie cała roztrzęsiona.

- Chłopaki są u Patryka? Muszę się z nimi zobaczyć. Szybko!

- Co się stało?

- Porwali Kubę, sprzed mojego domu!

- Kto?!

- Łowcy.

Zrobiło mi się gorąco. Tedy było już za wiele. W pierwszym odruchu chciałam biec po chłopaków, jednak stanęłam w pół kroku. Łowcom właśnie o to chodziło. Kuba miał być przynętą. Postanowiłam działać. Łowcy to ludzie. Nie powinni więc skrzywdzić jednego z nich.

- Ja ich znajdę i uwolnię Kubę.

- Co? Nie, nie Am. To zbyt niebezpieczne.

- Słuchaj. Podejrzewam, że zabiją każdego wilka, który przyjdzie z pomocą. Mnie nie powinni zrobić nic.

Ola siknęła tylko głową, i ruszyłyśmy. Miałam wyrzuty sumienia. Zostawiałam Patryka, jednak Kuba był dla niego jak brat. Po drodze do lasu zatrzymałyśmy się na chwilkę u Olki, Zabrałam niewielki nóż wojskowy jej brata. Tak na wszelki wypadek.

Zupełnie nie wiedziałyśmy gdzie zacząć szukać. Nie miałyśmy wyczulonego węchu ani słuchu. Utrudniało to bardzo cały plan. Szwendałyśmy się już chyba ponad godzinę, kiedy usłyszałam, że coś dużego biegnie za nami. Kucnęłam i wyciągnęłam nóż. Ola stanęła za moimi plecami z jakimś wielkim badylem w dłoni. Czekałyśmy. Nagle z pomiędzy drzew wyskoczył szary wilk. Emil...

- Co wy tu robicie? Am, miałaś zaraz wracać. Zaniepokoiłem się i poszedłem cię szukać.

- My, no wiesz. Spacer. Dla zdrowia. - paplałam jak najęta - No wiesz. Pogoda. Ptaszki ćwierkają...

- W co się znowu wpakowałaś?

- Ja w nic, ale Kuba owszem.

Opowiedziałam mu co się stało i jaki miałam plan. Po zwyzywaniu mnie od skończonych kretynek zapowiedział, że żywą lub martwą zaprowadzi mnie do domu.

- Chociaż wolałbym żywą - mruknął złowieszczo.

Chciałam się z nim kłócić, kiedy nagle postawił uszy i zaczął się rozglądać. Warknął cicho.

- Są blisko.

- Więc mamy szansę odbić Kubę - szepnęłam.

- Ja mam. Ty wraz z Olą, grzecznie idziecie teraz do osady i wzywacie posiłki.

Nie zaczekał, aż mu odpyskuje i wskoczył między zarośla. Biegł prosto w sidła. Chociaż nie miałam szans go dogonić puściłam się biegiem w las. Po chwili wybiegłam na polane, na której kiedyś zaatakował mnie wampir. Mój najgorszy scenariusz się ziścił. Emil leżał związany grubym łańcuchem. Ze srebra najprawdopodobniej ponieważ skomlał cicho. Nad nim stało dwóch rosłych mężczyzn ubranych na czarno.

- To oni - wysapała Ola.

Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że pobiegła za mną. Jeden z łowców usłyszał nas i spojrzał w naszą stronę.

- Patrz. Dwie wilczyce przybiegły na pomoc koledze. Szef się ucieszy. Cztery sztuki w ciągu jednego dnia.

- Nie jestem wilkiem.

Mężczyźni postawili oczy. Jeden z nich zagwizdał.

- Więc mamy tutaj człowieka - nie łowcę, który wie o wilkach. Zdumiewające.

- uwolnijcie go - warknęłam -I Kubę! 

- A jeśli nie to co? Co nam zrobisz mała?

- Rafale, może z łaski swojej zatrzymasz je zanim zdołają uciec i zawiadomić te potwory?

Wszyscy zerknęliśmy w prawo. Na polanę wyszła młoda dziewczyna. Była ubrana jak jej towarzysze z tą różnicą, że miała przyczepione na plecach dwa długie miecze.

- Tak jest! - krzyknął jeden z nich i podbiegł do mnie.

Zanim zdążyłam zareagować złapał mnie za włosy i zmusił do klękania. Ola nawet nie próbowała uciekać. Kucnęła tuż obok mnie. Nie mogłam się poruszyć.

- Łucjo, przecież taki był plan. Mieliśmy zwabić ich jak najwięcej.

- Dwa wystarczą.

Dziewczyna podeszła do Emila i przyjrzała mu się dokładnie. Na jej twarzy zagościł wredny uśmieszek. Wilk warknął w odpowiedzi.


Czy ja zawsze muszę pakować się w jakieś kłopoty?

Należysz do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz