Rozdział trzydziesty-trzeci. Patryk... Nie żyje.

7.8K 474 50
                                    

Nie wracał. Już dawno powinien leżeć obok mnie i z pasją opowiadać o tym wszystkim czego dokonał. Została godzina do świtu, żadnych wiadomości. Nie wiedziałam nawet czy jeszcze żyje. Tak, sama zgodziłam się na taki los. Co noc miałam czekać. co noc zamartwiać. Uprzedzali mnie. Tym razem, jednak to nie był zwykły patrol, a jedna wielka popieprzona wojna. Obiecał, że wróci. Przycisnęłam rozgrzane czoło do szyby i zamknęłam oczy. Strach o niego pożerał mnie od środka. Mogłam zabronić mu iść. Sam to powiedział ,, Jeśli poprosisz, zostanę ''. Wiedziałam jednak, iż sprawię mu tym ból. Jego przyjaciele mieli walczyć na śmierć i życie a on miał siedzieć ze mną w domku i popijać gorącą czekoladę? Nie, to nie w jego stylu. Zadręczałby się.Pozostało mi tylko czekać. Sprawiało mi to jednak niemal fizyczny ból. Miałam ochotę krzyczeć, rzucać się po łóżku. Buzowałam cała od środka. Przyrzekłam sobie, że jeśli nie wróci wraz z pieszymi promieniami słońca pójdę tam. Ile w końcu może trwać jedna bitwa, do cholery?! Kompletnie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Kiedy byłam już u szczytu własnej cierpliwości usłyszałam ciche w szybę Podbiegłam do okna, na parapecie siedział Emil. Wyglądał koszmarnie. Liczne rany, zaschnięta krew...

- Wygraliśćie? - wypaliłam.

- Tak.

- A Patryk? Gdzie on jest?!

- Patryk nie żyje.





Nie. 



Nie.



Proszę.





Nie.













Nie pamiętam zbyt wiele z późniejszych wydarzeń. Na pewno krzyczałam. Długo. Płakałam tak histerycznie, że zaczęłam się dusić. Uderzyłam Emila. Wielokrotnie. Rodzice także próbowali mnie uspokoić. Byłam jak w amoku. Wszystko co do mnie mówili słyszałam jak przez taflę wody. Kiedy uspokoiłam się na tyle aby tylko cicho szlochać Emil wytłumaczył mi dokładniej co się stało.

- Stałem blisko niego. Był niesamowity. Zabił więcej wampirów niż można byłoby się spodziewać. Wtedy nadszedł on. Hubert. Zwarli się w walce. Z początku Patryk próbował atakować go w postaci wilka, jednak jego gabaryty nie pozwalały mu na złapanie tak doskonałego w unikach przeciwnika. Przemienił się wiec w człowieka i wydobył miecz swojego ojca. Pamiętam, że Hubert zaśmiał się i także dobył broni. Z daleka było widać z czego wykonany był miecz. Czyste srebro. Nie mogłem obserwować całego starcia - głos załamał mu się - Potem zobaczyłem tylko jak Hubert przewraca Patryka na plecy i kilka razy dźga go w tors. Następnie złapał jego ciało.. I zabrał. Wampiry robią tak byśmy nie mogli chować swoich bliskich. Wyrzuci go pewnie gdzieś daleko w jakimś krańcu lasu, nawet niekoniecznie naszego.

Złapałam się za ramiona bo czułam, że zaraz się rozpadnę. Cała dygotałam jak w febrze. Wargi zaciskałam aż do krwi. To nie mogło się wydarzyć. On nie mógł umrzeć. Obiecał. Obiecał. Obiecał. Mój kochany. Bez niego nie mogę istnieć.

- Zabiliśmy każdego wampira, który przyłączył się do Huberta, on sam jednak jak już wiesz, gdzieś zniknął. Na całe szczęście nie sądzę aby znów porywał się na taki atak. Można powiedzieć, że wojna się skończyła.

Emil wpatrywał się w podłogę. Zauważyłam pojedyńczą łze spływającą po jego twarzy.

- Jutro wieczorem, odbędzie się symboliczny pogrzeb. - oznajmił na koniec.

Przyrzekłam sobie wtedy jedno. Hubert za to zapłaci własną krwią. 

Należysz do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz