Rozdział siódmy. Dziwna historia, dziwnej dziewczyny.

15K 769 90
                                    


Dzwonił. Wiele razy. Nie odebrałam. Bałam się . To nie było normalne. A co najgorsze, kochałam go i ogromnie tęskniłam. Do tej pory widywaliśmy się codziennie. Unikałam go już trzy dni. Nie poszłam nawet do szkoły, aby nie musieć oglądać go na lekcjach. Dobrze, że rodzice pracowali od rana do popołudnia.

Czwartego dnia, gdy siedziałam w ogródku i próbowałam się zrelaksować przy moim ogrodzeniu pojawiła się jakaś dziwna dziewczyna. Była bardzo drobna, jednak z twarzy wyglądała gdzieś na mój wiek. Miała długie, blond włosy zaplątane w gruby warkocz, opadający swobodnie na ramię. Duże zielone oczy błysnęły, kiedy uśmiechnęła się do mnie nieśmiało.

- Cześć. Jestem Ola. A ty to Amelia, prawda?

- Skąd znasz moje imię? - Spytałam podchodząc.

- Przyszłam z tobą porozmawiać. Jestem przyjaciółką Patryka, i narzeczoną Kuby.

Zdziwiłam się, jednak uchylilam jej furtkę i zaprosiłam ją ruchem ręki. Usiadła z gracją na krzesełku ogrodowym, ja tuż obok niej. Mimo, iż byłam trochę zdenerowana spytałam ją czy się czegoś napije, jednak odmówiła.

- Chciałam ci tylko coś opowiedzieć. Nie wiem czy to coś zmieni, ale Patryk szaleje bez ciebie, więc nie szkodzi mi spróbować.

- mów - zachęciłam ją.

- Nie musisz bać się wilków. Od setek lat bronią ludzi. Nie sądzę abyś o tym wiedziała, ale w tym lesie mieszkały kiedyś kolonie hm... Wampirów? Tak wy je nazywacie? Otóż owe stworzenia spowodowały tu niegdyś spory zamieszanie. Zabijały ludzi, porywały dzieci. Nie wiedzieć skąd, w końcu pojawił się tutaj ktoś kto mógł się przed nimi bronić. Pierwszy wilk. Przodek Patryka. Wielki Henryk. To on zadecydował, iż ludziom należy się ochrona. Po jakimś czasie dołączały do niego kolejne wilki, aż powstało Pierwsze Wielkie Stado. Przegonili stąd potwory, aby ludzie mogli cieszyć się spokojnym życiem.

Dziewczyna przerwała na chwilę i przyjrzała mi się. Uśmiechnęłam się do niej zachęcająco.

- Tak więc - kontynuowała - Od tego czasu wilków pojawiło się jeszcze więcej. Założyły małą osadę w zachodniej części lasu. Tak. Dokładnie tam gdzie wam nie wolno chodzić. W końcu Pierwsze Wielkie Stado musiało podzielić się na kilka mniejszych, z których każdy miał przywódcę. A każdy ten przywódca podlegał władcy. Głównemu alfie. To ktoś taki jak król. Zadaniem stad jest patrolowanie lasu, ponieważ w jaskiniach i pieczarach nadal ukrywają się wampiry. Jak z resztą sama widziałaś. Patryk jest przywódcą jednym z tych stad. Chociaż powinien być kimś więcej.

- Co masz na myśli?

- Ostatnim Wielkim Alfą był jego ojciec Piotr, a u nas przechodzi to z ojca na syna. Patryk jednak zrzekł się ,,tronu '' a na jego miejsce wybrano jego wuja, który z resztą w ogóle się na tym nie zna.

- Rozumiem - mruknęłam.

- On już dawno chciał ci to powiedzieć. Rozmawiał o tym wiele razy ze swoim stadem, jednak chłopaki, a w szczególności Paulin nie ufają ci. Boją się, że ich wydasz, nie rozumieją, że zostałaś wybrana.

- Wybrana?

- Tak. Wilki wybierają sobie jednego partnera i są z nim do końca życia. Jeśli jego druga  połówka umrze, on nigdy nie znajdzie sobie innej.

- Ach tak.

- Więc wyobraź sobie jak bardzo teraz to przeżywa. Ciągle siedzi u Kuby w domu i gada o tobie, i że spieprzył.

Siedziałyśmy przez chwilę w milczeniu. Ola przyglądała mi się intensywnie, próbując wyczytać cokolwiek z mojej twarzy. Schowałam ją wiec w dłoniach. Czy ja byłam na to gotowa? Chciałam w to brnąć? Tak. Oczywiście.

- Zaprowadź mnie do Patryka, proszę. Stęskniłam się za nim.

- Chyba nie musisz nigdzie iść - zaśmiała się.

Odwróciłam się. Patryk szedł niepewnie w moją stronę. Bardzo powoli. Nie chciał mnie wystraszyć. Nie widziałam go tylko cztery dni, ale zdążyłam już zapomnieć jaki jest cudowny. Czarne rozczochrane włosy, te błękitne oczy... Zaparło mi dech w piersi. Nie mogłam zrozumieć, jak taki chłopak mógł wybrać sobie akurat mnie. Nie byłam jakąś pięknością. Blond włosy do ramion, raczej zadarty nos, brązowe oczy. Na dodatek wzrost krasnoludka. Musiałam stawać na palcach aby ucałować Patryka w brodę.

- Am, proszę nie bój się mnie. Chcę tylko porozmawiać - wyciągnął ręce przed siebie ukazując, że nic w nich nie trzyma.

Zerwałam się z miejsca i wbiegłam w najlepsze miejsce na całym świecie. W jego ramiona. Zacisnął je mocno wokół mnie, a ja poczułam się bezpieczna jak nigdy.

- Przepraszam. Nie powinnam była uciekać.

- Jeszcze mnie przeprasza. Mówiłem ci Olu, że jest szajbnięta.

- Ej!

Patryk zaśmiał się i pocałował mnie delikatnie. Tęskniłam za tym. On chyba też, ponieważ mruknął zadowolony. Zbyt szybko odsunął się ode mnie, jednak nadal nie wypuszczał mnie z objęć. Wtedy zorientowałam się, że nie jest sam. Za jego plecami stało całe jego stado. Kuba szczerzył się do mnie, widocznie ulżyło mu.

- W końcu przestanie u mnie siedzieć, Am nie wiesz ile on jest w stanie zjeść kiedy się deneruje.

- Sam powiedziałeś, czuj się jak u siebie w domu.

- Ciesze się, że wszyscy jesteście tacy zadowoleni z życia, ale mamy mały problem - warknął Paulin.

- Jaki masz znowu problem, do cholery?

- Ona o nas wie.

- Nadal nie widzę w czym...

- Sprzeda nas do cyrku, to tylko kwestia czasu. Na dodatek, zrani cię prędzej czy później. Ona nie umie kochać tak jak wilki. Zapomni o tobie za jakiś czas.

- Odszczekaj to.

Poczułam, jak Patryk napina mięśnie. Pogłaskałam go więc delikatnie po policzku. Uśmiechnął się do mnie w odpowiedzi.

- Możecie odejść - powiedział, już spokojnie. - Chciałbym spędzić trochę czasu z moją małą.

- Ty nic nie rozumiesz!

- Powiedziałem, że możecie odejść !

Paulin prychnął gniewnie i odwrócił się na pięcie. Za nim ruszyli pozostali. Ola pomachała mi na pożegnanie. Wraz z Kubą odeszli powoli w stronę lasu za rękę. Patrzyłam na nich jak zaczarowana. Wyglądali jak stworzeni dla siebie.

- Wybrał ją tak samo jak ja ciebie - szepnął Patryk - I tak samo jak ja dobrze wybrał.

- Przeze mnie kłócisz się z kolegami - jęknęłam.

- Zaakceptują cię. Musicie się tylko poznać. Kuba już cię polubił. Powiedział, że dzięki tobie się zmieniłem. Znów się uśmiecham. Tak jak kiedyś.

- A co się stało, że przestałeś?

- To dłuższa historia a ty już jednej dzisiaj wysłuchałaś. Chodź położymy się.

Mówiąc to chłopak rozłożył się wygodnie na trawie w cieniu drzewa. Po chwili dołączyłam do niego. Położyłam głowę na jego piersi, on objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy.

- Słyszysz bicie mojego serca Am?

- Tak.

- Ono bije tylko dla ciebie. Pamiętaj. 

Należysz do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz