Rozdział dziesiąty. Co ja narobiłam?!

11.5K 650 15
                                    


Kobieta była już bardzo blisko mnie. W jej oczach płonął głód. Uśmiechnęła się do mnie ukazując kły, po czym przejechała po nich językiem. Przeszły mnie dreszcze. Nie chciałam umierać. Nie w taki sposób. Bałam się. Pierwszy raz tak się bałam. Stałam oko w oko z prawdziwym demonem śmierci.

Wampirzyca nagle stanęła i spojrzała w lewo, nie zdążyła jednak zrobić uniku, gdy z ciemności wyskoczył z dzikim rykiem wielki czarny wilk. Złapał jej ramię w paszczę i polecieli razem na przeciwległą ścianę. Po jaskini rozszedł się wielki huk. Upadłam na ziemię i złapałam telefon, żeby widzieć co tam się dzieje. Pożałowałam. Kobieta zdołała się uwolnić i raz za razem uderzała głową Patryka o ścianę.

- Zostaw go - wrzasnęłam - Nie rób mu krzywdy, proszę!!

Zwróciłam tym jej uwagę . Patryk zręcznie to wykorzystał i odskoczył od niej na bezpieczną odległość.

- Przestań Anno, inaczej będę zmuszony odebrać ci życie - warknął przez zaciśnięte kły.

Kiedyś dziwiło mnie to, iż wilki nie muszą poruszać szczęką aby mówić. Starczyło, że lekko uchyliły wargi. Wyglądało to dość przerażająco.

- Nie zapominaj, jesteś tutaj sam. Nie masz ze mną szans szczeniaku.

- To się okaże.

Wilk skoczył i zatopił zęby na ręku Anny, ta wrzasnęła z bólu i zatopiła paznokcie w jego barku. Patryk zaskomlał cicho, jednak nie puszczał.

- Bierz Amandę i uciekaj!

- Nie zostawię cie !

- Proszę!

W jego prośbę było tyle rozpaczy, że postanowiłam go posłuchać. Złapałam przyjaciółkę za ramię i pomogłam jej się podnieść. Zachwiała się na nogach ale dała radę. Powoli ruszyłyśmy do korytarza. Ostatni raz obejrzałam się za siebie, Patryk dostał mocny cios prosto w pierś. Wtedy zorientowałam się co się tak na prawdę dzieje. Ona go nie uderzyła, tylko zatopiła szpony w miejscu gdzie znajdowało się jego serce. Próbowała je wydrapać? Z wrażenia zapomniałam o ucieczce, mimo ponaglającej mnie Amandy. Nie ruszyłabym się dalej, gdyby ktoś nagle nie złapał mnie w pół. Paulin podniósł mnie jak szmacianą lalkę i zaczął biec ze mną przez ciemny tunel. Zdążyłam zauważyć, jak reszta stada biegnie na pomoc ich Alfie. Tak bardzo mi ulżyło.

We troje wyszliśmy na zewnątrz. Słońce już zachodziło, las powoli zatapiał się w mroku. Amanda płakała a Paulin jak zwykle patrzył na mnie jak na.. No, na gówno.

- Wiesz co zrobiłaś? Prawda? - odezwał się spokojnie.

- Poszłam ratować...

- Naraziłaś Patryka na pewną śmierć! Jeden z młodszych wilków zobaczył jak porywa cię jeden z podwładnych Anny, bał się ruszyć w pogoń więc odnalazł nas. Kiedy Patryk to usłyszał pobiegł Ci na ratunek tak szybko, że nie mogliśmy za nim nadążyć. Jak szaleniec. W ogóle nie myślał o swoim bezpieczeństwie. Prawie go zabiłaś dziewczyno!

- Zamknij się kretynie!

Spojrzeliśmy oboje na wyjście z pieczar. Patryk szedł w naszym kierunku, oparty na ramieniu Kuby. Z rany na skroni, z nosa spływała mu krew. Na jego koszulce również było jej pełno. Był poważnie ranny na tyle, że nie mógł iść sam. Co ja narobiłam?! 

Należysz do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz